Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Zastanawiam się nad jedną sprawą. W ciągu ostatnich 6-7 lat zmieniłem 2 razy ekipę, a teraz chyba opuszczę trzecią. Chodzi o to, że na początku poznaję ludzi, jest fajnie, mamy co robić, dogadujemy się i ogólnie wszystko spoko. Ale po jakimś czasie zaczyna się rutyna i próbuję zawsze temu przeciwdziałać. Kończy się to tym, że to ja jestem zły i reszta przyjmuje postawę obronną, następnie jedna wielka kłótnia i do widzenia. Tak było z pierwszą ekipą, która fajne imprezy raz w tygodniu zamieniła na chlanie u kumpla w domu 2-3 razy na tydzień, gdzie absolutnie nic się nie dzieje, oglądają youtube i słuchają disco polo. Próbowałem ogarnąć jakąś imprezę na mieście, jakiś grill, czy cokolwiek to zawsze spotykałem się z dezaprobatą. Zerwałem kontakt 4 lata temu i z tego co się orientuję to nic się tam nie zmieniło, tylko jeden typek ustrzelił bąbelka. W międzyczasie miałem drugą ekipę ze szkoły. Inne środowisko, inne zainteresowania i tematy do rozmowy. Przez pierwsze 3 lata technikum było super. Jako że każdy mieszkał w innym mieście to spotykaliśmy się w mieście, w którym się uczyliśmy. Zawsze było coś ciekawego do roboty, jak nie impreza to inne aktywne zajęcia. A jak dojazd był kłopotliwy, długi weekend, czy coś to razem trzaskaliśmy w gierki. Potrafiliśmy przesiedzieć całe noce na teamspeaku i nikomu się to nie nudziło. Na końcu trzeciej klasy niestety zostało samo granie w gry, nie było już żadnych imprez, wyjść na miasto, do kina, czy coś. Po prostu codzienne granie. Próbowałem coś z tym zrobić i co? Tylko mi to przeszkadzało, szkoła się skończyła i kontakt się urwał, ale wiem że po ponad 2 latach sytuacja się nie zmieniła.

Po skończeniu osiemnastki każdy robił prawko. Potem pierwsza praca i pierwszy samochód. W ten sposób poznałem nową ekipę, "fanów motoryzacji" XD Po 3 latach znowu wdarła się rutyna, różnica zdań i tylko ja jestem winny. Nie mówię, że jestem bez winy, bo faktycznie chyba po prostu mam jakieś problemy socjalne, ale nie mogę zdzierżyć faktu, że nikt nie chce ze mną przeprowadzić dyskusji z jakimiś sensownymi argumentami tylko plują na mnie jadem i cisną za moimi plecami.

Co innego z moimi kumplami i przyjaciółmi, z którymi spotykam się sam na sam (nie ma żadnych wspólnych znajomych, ani żadnej ekipy). Z nimi zawsze da się normalnie pogadać i unikać rutyny. Może moja przypadłość jakoś się nazywa, że mam problemy z relacjami w większym gronie. Albo miał ktoś podobnie?

#przegryw #znajomi #kumple #przyjaciele #kiciochpyta #zalesie #samotnosc

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla maturzystów
  • 3