Wpis z mikrobloga

Jeżdżę w słuchawkach na rowerze od 2013 i na palcach jednej ręki mogę policzyć sytuacje kiedy wyjechałem bez nich. Jazda bez muzyki jest jak oglądanie wyłączonego telewizora - siedzisz, siedzisz i nic.
Zdaje sobie sprawę czego ode mnie wymaga ta przyjemność - zwiększone ograniczone zaufanie, dużo częściej się rozglądam, analizuje i przewiduje co się dzieje.
Jak wjeżdżam na nawet gównojezdnie to wyciągam jedna słuchawkę z ucha od strony samochodów.
Do tego poziom
  • Odpowiedz
@katolewak: Dlatego polecam słuchawki kostne, które rozwiązuja problem, że nie słyszy się dźwięków otoczenia.
Ja używam Trekz Titanium i spełniają swoją rolę. Do jazdy na rowerze dla mnie jakość dźwięku jest wystarczająca, natomiast niektórym może nie wystarczyć ze względy na słabe basy.
  • Odpowiedz
@ethics gdzie napisałem że to ok? To są jakieś skrajności, ja mówię że radio na normalnej głośności jest ok bo nie zagłusza otoczenia a to co ty opisujesz jest jak założenie słuchawek
  • Odpowiedz
@Garztam: założenie słuchawek też nie wygłusza otoczenia. No chyba, że jakieś full specjalne studyjne. Ruch uliczny jest tak głośny, że nic go nie zagłuszy.
  • Odpowiedz
A wy wszyscy jeżdżący w słuchawkach też macie, tak jak w samochodzie, pomontowane lusterka na rowerach? Skoro porównujcie jazdę w samochodzie z radiem do jazdy w słuchawkach na rowerze? Jesteście jednym wielkim rakiem. Koniec i kropka.
  • Odpowiedz
ANC


@Garztam: mam nadzieję że jak jedzesz samochodem to tylko z otwartymi szybami i włącząnym radiem bo po co ograniczać inne zmysły (telefon rozumiem też w trybie samolotowym bo po co ma ograniczać inne zmysły)
  • Odpowiedz