Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
W mojej pracy co organizowany jest wyjazd integracyjny dla pracowników. Mam dylemat - jechać czy nie?

Z jednej strony nie mam na to zbytnio ochoty, ale z drugiej - może jest to szansa na podbicie swojego socjal skilla, wyjście ze strefy komfortu i te inne rady od #rozwojosobistyznormikami ?
W zeszłym roku, krótko po tym jak zostałem przyjęty, załapałem się na poprzednią wycieczkę. Wtedy też mi się nie chciało, ale pomyślałem - jestem tu nowy, nikogo nie znam, może uda się nawiązać jakieś znajomości, kontakty, może nie będę żałował. Pojechałem. Znałem tam tylko 1 osobę. Nie był to jakiś mój super kumpel, ale przynajmniej nie byłem kompletnie sam i miałem z kim dzielić pokój. Na wycieczce pogadałem łącznie z kilkoma osobami, wypiłem trochę wódki i to w zasadzie tyle. Najbardziej podobało mi się zwiedzanie różnych miejsc, podczas gdy reszta osób sprawiała wrażenie, że ich to nudzi i nie mogą się doczekać żeby iść do autobusu / hotelu i się #!$%@?ć. Po powrocie nie żałowałem, że pojechałem, ale nie byłem też jakoś specjalnie zadowolony.
Od tamtego czasu minął rok. Nie poznałem w tym czasie nikogo mimo że były ku temu okazje. Mówimy sobie cześć i to tyle + kwestie związane z pracą rzecz jasna. Czuję się trochę niezręcznie. Wszyscy się tu znają od lat. Panują tu, można powiedzieć, rodzinne relacje, tylko ja jestem jakiś #!$%@? i nie potrafię się zaaklimatyzować. Tamten znajomy się przeprowadził i już tu nie pracuje. Właściwie chyba nie mam po co jechać, nie wiem nawet do kogo mógłbym się dokwaterować czy z kim siedzieć w autobusie.

Już widzę te pytania - jak to, dlaczego nie jedziesz, chodź, będzie fajnie. Aż mi się #szkola przypomina. Wtedy też zawsze była jakaś osoba, która nie chciała jechać na wycieczkę i którą namawiali na wyjazd. Jeśli nie pojechała to obrabiali jej tyłek, "uuu to ten co się nie integruje, odludek". Jeśli pojechała to traktowali ją jak powietrze.
Z jednej strony nie chcę być tym, który się izoluje, na którego wszyscy mają #!$%@? albo z którego śmieją się za plecami, ale z drugiej nie wiem, jak niby miałbym to zmienić.

Uprzedzając rady typu: zmień pracę, zmień środowisko, idź do psychiatry. W kwestii pracy nie mam w tej chwili lepszej alternatywy (no chyba, że #!$%@? na magazynie z sebami jest lepszą alternatywą). Środowiska nie mam na jakie zmienić, bo poza pracą i studiami prawie nie wychodzę do ludzi. A u psychiatrów byłem kilku i gówno mi to dało. Wesołe tabletki na mnie nie działają. A pani psycholog-przyjaciel do wynajęcia nie uświadomi mi już niczego, czego sam bym o sobie nie wiedział.

#pytanie #prazbaza i chyba #fobiaspoleczna

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie
AnonimoweMirkoWyznania - #anonimowemirkowyznania 
W mojej pracy co organizowany jest ...

źródło: comment_8rFErSIGbTehMvnk58w344j0yYH7ZVpI.jpg

Pobierz
  • 7
@AnonimoweMirkoWyznania jak tego nie czujesz, to nie jedź. A jak będą coś gadać, no to nic nie poradzisz ¯_(ツ)_/¯ zawsze ktoś coś gada
Za to jak pojedziesz, to możliwe, że czas sam będziesz spędzał, przez to, że masz problemy z nawiązaniem znajomości (też tak mam) i albo będziesz się z tym męczył, albo będziesz miał to gdzieś i cieszył się, że znowu możesz coś pozwiedzać
Posłuchaj, jeśli na tym wyjeździe jest pite to nie pozostaje ci nic innego jak usiąść ze swoimi współpracownikami do kielicha. Sorry ale na takich najebkach zawsze poznajesz lepiej ludzi bo się otwierają, są heheszki itp. Tylko dużo jedz i pój podczas picia żebyś nie zazgonił