Wpis z mikrobloga

@kotbehemoth Byłem. Owszem bezdomni są widoczni na ulicach ale nie spotkałem się z takim ich zagęszczeniem czy syfem jaki jest opisywany w niektórych artykułach. Z pewnością nie nazwałbym SF mianem shithole (z reportażu na YT swego czasu popularnego na wykopie jako przykład skutków lewackiego zarządzania miastem). Oczywiście pobytu nie ograniczałem do lepszych dzielnic jak Richmond czy pobliskie Sausalito. Z większym syfem spotkałem się w Budapeszcie, który nadal jest wg mnie jedną z