Wpis z mikrobloga

W temacie edukacji obecnie na topie jest system wynagrodzeń. Wcześniej były awantury o istnienie gimnazjów. A nikt się nie zastanawia nad tematem podstawowym - czego szkoły uczą.
Jaki jest sens zapychania dzieciakom głowy informacjami, z których nie mają żadnego pożytku, np. dat na historii, całek na matematyce czy pisania rozprawek na polskim? A o tematach, które każdy powinien znać, ani słowa. Dlaczego nie szkoły nie uczą najważniejszych przepisów prawa, które przecież obowiązuje wszystkich, podstaw psychologii - żeby lepiej radzić sobie z emocjami, elementarnej ekonomii - jak ogarnąć domowy budżet? A na samym początku powinna być nauka technik pamięciowych, które w dalszej edukacji będą nieocenione.
Historia? OK. Ale niech to będzie wprowadzenie do zagadnień geopolityki, strategii i dyplomacji a nie bezsensowne wkuwanie dat, miejscowości i nazwisk.
Na pewno znajdzie się zaraz ktoś, kto mi wykaże przydatność znajomości tych dat czy całek, ale niech przemyśli, czy nie lepiej byłoby je jednak zastąpić informacjami przydatnymi na co dzień. Nie da się nauczyć wszystkiego. Dlatego należałoby wybrać rzeczy najbardziej przydatne a te najmniej - odrzucić.

Takie tam moje przemyślenia świąteczne.
Pozdrawiam.

#edukacja
  • 3
@redruid Matematyka to ćwiczenia dla mózgu lepsze niz cokolwiek innego. I w programie nauczania szkół nie ma całek. Pisanie rozprawek również ćwiczy umiejętność myślenia, formułowania wypowiedzi, czytania ze zrozumieniem.

Szkoły uczą przepisów na WOS. Ale pewnie nie pamiętasz, bo dla dzieciaka to nudy. Juz widzę podstawy psychologii czy wprowadzenie technik zapamietywania 10-latkom xdxd
@Sl_w_k_1: bo wkuwanie na pamięć jest niekoniecznie tak samo pożyteczne jak uczenie się technik pamięciowych. Pierwsze męczy, nudzi i jeśli ktoś nie wpadnie na swój styl - nie rozwija na przyszłość jak rozpoznanie 'swojej' techniki pamięciowej.