Wpis z mikrobloga

@Niebadzlosiem: Problem z alkoholem w miejscach publicznych jest taki, że określenie kulturalnego spożywania jest trudne do zdefiniowania. Gdzie postawisz granicę między żulami śmierdzącymi na ławeczce i walącymi taniego winiacza od jakiejś parki, która sobie pociąga orzeźwiający trunek? Wyjdzie sytuacja jak z czarnymi. "Dostałem mandat, bo wyglądam jak żul! Gdybym był ładnie ubrany, to by mi go nie dali! To dyskryminacja!".
Dobrymi rozwiązaniami za to są strefy wyjęte spod tego ograniczenia
  • Odpowiedz