Wpis z mikrobloga

P8 - Szkutnik #lacunafabularnie #lacunafabularnienewbristol

P7 P6 P5 P4 P3 P2 P1
krótkie wprowadzenie
mapy poglądowe

----------------------------------------

Stary rudy kocur wylegiwał się na trawie, leniwie obserwując młodego, skradającego się do motyla. Piękny owad przysiadł na pojedynczej desce, leżącej na granicy piaszczystej plaży i trawy. Futrzasty łowca wolnymi ruchami zbliżał się do swojej ofiary, bezszelestnie wszedł na długą deskę i gdy wydawało się, że ma swój cel na wyciągnięcie łapy, deska zatrzeszczała paskudnie, podrywając owada do lotu. Mruczek rozpaczliwie próbował chwycić uciekającego motyla, był jednak zbyt wolny i z impetem wylądował w piasku. W tej samej chwili poderwał się i uciekł w stronę trawy przed nadchodzącą falą, trącając jeszcze grzbietem but swojego pana. Lars pokiwał głową z dezaprobatą, marudząc coś pod nosem o łapaniu szczurów i że kiedyś to były koty.

Norweg był dobrze zbudowanym mężczyzną o jasnych niebieskich oczach i krótkich, jasnych, prostych włosach. Broda tego samego koloru sprawiała wrażenie nieco niesfornej, choć tak naprawdę była nieźle wypielęgnowana jak na standardy Nowego Świata. Gdyby nie ubiór prostego rzemieślnika, obserwator mógłby odnieść wrażenie, że Lars jest legendarnym nordyckim bogiem wojny. Atrybutem Larsa jednak nie był potężny młot bojowy, a dłuto, hebel i młotek.

Szkutnik spojrzał na szkielet łodzi, stojący kilka kroków od niego. Wyciągnął z kieszeni kawałek papieru, próbując porównywać to, co nakreślił z tym, co do tej pory udało mu się zbudować. Usłyszał nagle jak stary rudy zaczął rozkosznie mruczeć. Spojrzał w jego kierunku, by dostrzec kilkuletnią dziewczynkę, głaszczącą zwierzaka.

- Hej, jak masz na imię? - zapytał przyjaźnie Lars
- Jestem Miri!
- Gdzie są twoi rodzice Miri?
- O tam, MAAAAAMOOOO, MAAAAAAMOOO!
- Tutaj jesteś! Wszędzie Cię szukałam! - odparł kobiecy głos, dochodzący gdzieś zza gęstwiny.

Gdy po chwili smukła i oszałamiająco piękna postać wyłoniła się z drugiego planu, Lars uśmiechnął się na powitanie. Lisa najpierw zrobiła wielkie oczy, potem rozchyliła lekko usta, by odpowiedzieć takim samym uśmiechem.

- Witajcie dobry człowieku, czy moja córka nie sprawiła wam... to znaczy tobie... to znaczy panu...
- Nie, ma Pani bardzo dobrze wychowaną córkę. Nazywam się Lars Batbygger. Mieszkam zaraz za osadą, w tamtej chatce. Pani musi być natomiast żoną Alberta Trouvera, mniemam słusznie?
- Och proszę, mów mi Lisa - speszyła się kobieta, po czym szybko zmieniła temat - piękną łódź budujesz Larsie. Czy to będzie koga?
- Tak właściwie to mój autorski projekt - zafrasował się nieco Lars - ale nigdy jeszcze takiego nie budowałem. Chcę zbudować szybką i stabilną jednostkę dla niewielkiej załogi, która pozwoli dopłynąć do Riwonii od świtu do zmierzchu, a później kto wie, może nawet przepłynąć do Europy i z powrotem w dwa tygodnie!
- Mhm, fascynujące - odparła Lisa, nieodrywając wzroku od napiętego torsu mężczyzny - a ile statków do tej pory zbudowałeś?
- Heh, tak właściwie to jeden - Lars zaczynał się nieco peszyć - ale pływa do dziś! Mój brat pływa nim po naszych rodzinnych stronach...

Urwał, ponieważ zauważył, że Lisa ma problemy z koncentracją. W końcu spojrzała mu prosto w oczy, przygryzła lekko wargę i powiedziała pół-szeptem.

- Opowiedz mi więcej o statkach dziś wieczorem.

Lars tylko skinął głową, a Lisa chwyciła córkę za rękę i skierowała się w stronę osady. Norweg jeszcze przez chwilę trawił to, co wydarzyło się w ułamku chwili, by w końcu podrapać się z tyłu głowy, pokiwać z niedowierzaniem i roześmiać się rubasznie. Przykucnął przy rudym kocie, który rozochocony pieszczotami małej Miri domagał się kontynuacji od swojego pana.

- Popatrz Yngvi, jaki to ten los jest przewrotny. Jednego miesiąca żabojad pozbawia cię roboty bo mam niby problem z rumem Estebana, a następnego jego młoda ponętna żona przychodzi nieświadomie wynagrodzić mnie za doznane krzywdy. Toruaim miał rację, tu jest raj na ziemi!

Lars spojrzał w stronę morza i dostrzegł kilka statków ze znanymi mu banderami króla i kompanii handlowej.

- Nowi osadnicy - powiedział na głos - wypadałoby się z nimi przywitać dziś wieczorem w "Martwej", co nie Yngvi?

Kot zdawał się potakiwać swojemu rozmówcy, byleby tylko nie przestawał go głaskać. Wkrótce dołączył do nich i młody kot. W pyszczku trzymał upolowanego, kolorowego motyla.

----------------------------------------

Oficjalne zapisy do nowej przygody startują 29 marca, ale formularz zgłoszeniowy może pojawić się kilka dni wcześniej. Zapisz się do mirkolisty - wołam z niej tylko przed startem nowych przygód!
Pobierz lacuna - P8 - Szkutnik #lacunafabularnie #lacunafabularnienewbristol

P7 P6 P5 P4 P...
źródło: comment_kTBvWsvFHC5aFg0uknu6v1akRCSJ4Uf3.jpg
  • 12