Wpis z mikrobloga

Szanowni,
W związku z zaskakująco dużym zainteresowaniem moim poprzednim wpisem o podróży motocyklem przez Wietnam, zebrałem w jednym miejscu wszystkie (mam nadzieję) informacje. Pozwoliłem sobie również zawołać komentujących ten wpis. Będę operował cenami w USD. No to zaczynamy.

Wiza
Do Wietnamu potrzebna jest wiza. Są 3 sposoby na jej zdobycie:
1) e-visa - na oficjalnym rządowym portalu wypełniasz formularz, załączasz swoje zdjęcie i zdjecie/skan paszportu, płacisz kartą 25 USD i w ciągu max 3 dni dostajesz wizę na maila, którą drukujesz i pokazujesz na granicy:
+ najtańsza opcja
+ bez wychodzenia z domu
- wszystkie lotniska, ale nie wszystkie lądowe przejścia graniczne ją akceptują (na stronie jest lista przejść którymi da się z taką wizą wjechać)
- tylko 1 miesiąc
- tylko jednokrotne przekroczenie granicy

2) visa on arrival - przed wyjazdem poprzez jakąś agencję ubierasz się o tzw. visa approval letter (koszt ok kilkanaście usd), jak dostaniesz, to się z nim pojawiajsz na granicy, płacisz za wizę chyba ok 40 USD i wtedy wybijają Ci wizę do paszportu:
- drożej niż e-visa
- wymaga wcześniejszego zaplanowania
+ można na 3 miesiące i wielokrotny wjazd

3) ambasada - idziesz, wypełniasz formularz, załączasz zdjęcie, płacisz i po 1-2 dniach przychodzisz z paszportem po wizę
+ dosyć szybko
+ można na więcej niż miesiąc i wielokrotny wjazd
- trzeba iść do ambasady
- drożej niż e-visa

Gdzie zacząć
Najprawdopodobniej zaczniesz w Hanoi na północy albo w Ho Chi Minh City (czyli dawnym Saigonie) na południu, bo to dwa największe miasta i główne punkty wejściowe. Są to też największe rynki kupna i sprzedaży motocykli. Po miedzy tymi miastami jeździ najwięcej osób, z północy na południe albo odwrotnie, bo Wietnam jest wąski i długi.

Ponoć można tanio dolecieć do Nha Trang, zwłaszcza rosyjskimi czarterami, bo Rosjanie szczególnie upodobali sobie to miejsce. Mozna wtedy autobusem albo pociągiem dojechać do Ho Chi Minh.

Jaki sprzęt
Dostępne motocykle dzielą się na 3 rodzaje, wg tutejszej nomenklatury:
Automatic, czyli po prostu skuter, masz tylko gaz i hamulce, obydwa na kierownicy jak w rowerze, nie zmieniasz biegów. Popularny przyklad: Yamaha Nouvo.
+ łatwo jeździć, zwłaszcza jak nie masz żadnego doświadczenia
+ wygodnie w mieście
- nie bardzo da się hamować silnikiem, co jest przydatne w górach
- mniejsze koła
- wlew paliwa jest pod siedzeniem, więc jak chcesz zatankować, to musisz zdemontować bagaż, który masz tam przytroczony

Semi-automatic, czyli krzyżówka skutera z motocyklem. Biegi zmieniasz nogą jak w normalnym motocyklu, ale sprzęgło jest automatyczne, więc odpada operowanie nim. Bardzo powszechne w tej części świata. Popularny przykład: Honda Wave
+ możesz hamować silnikiem
+ łatwiej niż na zwykłym motocyklu, ale trochę trudniej niż na skuterze
+ większekoła niż skuter
- wlew paliwa jest pod siedzeniem, czyli jak w skuterze
- dziwne, jeśli masz doświadczenie na zwykłym motocyklu, bo dźwignia zmiany biegów działa odwrotnie niż w zwykłym motocyklu, ale da się w miarę szybko przyzwyczaić
- wygląda jak skuter ;)

Manual, czyli zwykły motocykl, biegi zmieniasz samemu, operujesz sprzęgłem. Popularny przykład "Honda Win" (w cudzysłowiu, bo oryginalnych Hond Win już raczej nie ma, są chińskie, wietnamskie i inne kopie)
+ hamowanie silnikiem
+ bak paliwa jest przed Tobą jak w normalnych motocyklach, nie trzeba odpinać bagażu
+ większe koła niż skuter
+ wygląda jak motocykl ;)
- skomplikowane dla niedoświadczonych
- mało wygodne w mieście

Każdy z tych sprzętów ma silnik minimum 100-130 cm3, raczej nie ma tutaj mniejszych.

Kupić czy wypożyczyć?
To oczywiście zależy. Jak wypożyczasz, zwykle dostajesz w miarę nowy i zadbany sprzęt, ryzyko awarii jest niskie, w razie problemów masz całodobową pomoc telefoniczną, itp. Sporo firm ma biura w różnych miastach, więc możesz pożyczyć na jednym końcu kraju i oddać na drugim, albo gdzieś w połowie. Możesz też wypożyczyć lepszy sprzęt, np Honda XR 150, którą zajedziesz daleko nawet w terenie (a jest dosyć droga w zakupie). Plusem jest też fakt, że jesteś bardziej legalny niż gdy kupujesz, bo motocykl faktycznie zarejestrowany jest na firmę która go wypożycza, a nie na jakiegoś randomowego wietnamczyka, który był pierwszym właścicielem ileś lat temu.

Minus to oczywiście koszty. Wypożyczenie motocykla na miesiąc jest droższe niż zakup, a potem odsprzedaż. Do tego zwykle trzeba założyć sporą kaucję (kilkaset USD), z której potrącają w razie jakiś uszkodzeń. Polecam zerknąć na stronę tigitmotorbikes.com albo www.stylemotorbikes.com dla rozeznania cen, to chyba dwie najpopularniejsze firmy wypożyczające (strona Tigit ma też sporo praktycznych informacji, ale trzeba czytać z dystansem, bo strasznie szkalują pomysł kupna używanego motocykla, wg nich to pewna śmierć :D )

Kupno to przede wszystkim ryzyko, że motocykl okaże się awaryjny. Teoretycznie wątpliwa jest też legalność takiego zakupu, ale w praktyce nikt tego nie sprawdza, a policja raczej się nie czepia. Odpada też kwestia kaucji i obawy o jakieś uszkodzenia. Można też kupić zupełnie nowy motocykl (stylemotorbikes chyba też takie sprzedaje), ale wtedy trzeba wyłożyć więcej kasy i utrata wartości jest potencjalnie większa i oczywiście trochę trudniej potem sprzedać droższy motocykl.

Wg mnie jak masz mało czasu i chcesz pojeździć tydzień-dwa, to lepiej wypożyczyć. Jak dłużej to lepiej kupić.

Jeszcze jedna kwestia: motocyklem na wietnamiskich rejestracjach można legalnie wjechać do Laosu i do Kambodży, także można zrobić jeszcze większą podróż (ale już np. do Tajladnii Cię na takim moto nie wpuszczą). Nie wiem czy jak wypożyczasz, to firma na pozwala na przekroczenie granicy. Jak kupujesz to oczywiście jedziesz gdzie chcesz.

Gdzie i jak kupić
Załóżmy, że jednak chcesz kupić używany motocykl. Są dwa źródła: lokalni handlarze albo inni turyści, którzy już skończyli swoją podróż. Na Facebooku są grupy zorientowane na handel motocyklami, np. VIETNAM BACKPACKER SALES, VIETNAM MOTORBIKE MARKET, VIETNAM BACKPACKER MOTORBIKE MARKET, LAOS VIETNAM CAMBODIA MOTORBIKES BUY AND SELL. Warto się im przyglądać, pojawiają się tam zarówno ofery od turystów jak i handlarzy. Można też po prostu chodzić po handlarzach i pytać/oglądać - w backpackerskich rejonach w Hanoi i HCM łatwo znaleźć handlarzy.

Ja osobiście kupiłem od handlarza w Hanoi, bo akurat od turystów nie było nic ciekawego. Plus handlarza jest taki, że zwykle ma kilka motocykli, więc można porównać, przejechać się kilkoma i wybrać najlepszy.

Nie jestem żadnym ekspertem motoryzacyjnym, ale polecam kupno czegoś co nie jest zbyt stare, bo stare są mocno zajechane, latami jeżdżą jak jo-jo, tam i z powrotem przez Wietnam, jest dużo większa szansa, że sprzęt okaże się trupem, chociaż lokalni mechanicy potrafią kazdego trupa zreanimować. Warto zwrócić uwagę czy silnik nie był malowany sprayem, czy nie cieknie olej, czy biegi chodzą gładko, czy działa elektryka: światła, kierunkowskazy (one nie są aż tak ważne), elektryczny starter i klakson, on jest bardzo ważny w Wietnamie ( ͡° ͜ʖ ͡°) Prawie na pewno nie będzie działał wskaźnik prędkość, obrotów i licznik kilometrów, ale tym się nie należy przejmować. Obowiązkowo przejażdżka próbna, sprawdzenie hamulców, czy nic za bardzo nie stuka i puka, czy z wydechu nie leci gęsty dym, itp. Trzeba też koniecznie sprawdzić czy w dowodzie rejestracyjnym (tzw blue card) są prawidłowe numer rejestracyjny i numer ramy. Jak jest ok, to negocjujemy cenę. Od handlarza można jeszcze negocjować naprawę tego co ewentualnie nie działa, albo np przyspawanie dodatkowego bagażnika na plecak, dodanie kasku i jakiegoś zamknięcia, itp.

Jak się dogadamy, to dajemy kasę do ręki, w zamian otrzymujemy kluczyki i wspominany już blue card. Nie ma żadnej umowy kupna-sprzedaży, ubezpieczenia, ani żadnych innych formalności typu przerejestrowanie motocykla. Motocykl jest nasz i odjeżdżamy w siną dal.

Przedział cenowy: od ok 200 usd za stare graty do ok 400-450 usd za w prawie nowe. Ja zapłaciłem 370 usd za moto z 2017 roku i okazał się w miarę bezawaryjny. Złapałem kilka gum na trasie, musiałem wymienić tylną oponę bo się zużyła, raz motocykl nie chciał zapalić, problemem okazała się świeca, ze 3 razy połamałem bagażnik na plecak, najbliższy mechanik w 10 min mi to pospawał. Pod koniec mojej podróży z silnika zaczęły się wydobywać trochę dziwne i niepokojące odgłosy, ale byłem już blisko końca, więc nie wnikałem. Koledzy których spotkałem w trasie, kupili za ok 200-250 USD i prawie codziennie ktoś z nich odwiedzał mechanika :)

Powyższe doświadczenia dotyczą zakupu motocykla typu "Honda Win", bo taki właśnie kupiłem, jest to najpopularniejszy "backpackerski" motocykl. Pojemności silników od 100 cm3 w starych wersjach, do 140 cm3 w najnowszych (mój miał 120).

Jeszcze jedna uwaga: te "Hondy" moża spotkać pod różnymi markami. Przede wszystkim są chińskie Sufat, uchodzą za kiepskie, oraz wietnamskie Detech, uchodzą za lepsze i są bardziej cenione przez lokalesów (ja taki kupiłem). Trzeba sprawdzić w blue card jaki jest producent, bo naklejki i nazwy na silniku mogą być dowolne, często jest napisane Honda, ale z prawdziwą Hondą nie ma to nic wspólnego.

Kwestia prawa jazdy i policji
Ja mam prawo jazdy na motor i przed wyjazdem wyrobiłem też międzynarodowe prawo jazdy (35 zł, zdjęcie i 2-3 dni w dowolnym urzędzie gminy). Uwaga, są dwie międzynarodowe konwencje dotyczące prawa jazdy, genewska i wiedeńska. Różne kraje podpisały różne konwencje, więc warto sprawdzić która wersja nas interesuje (https://obywatel.gov.pl/kierowcy-i-pojazdy/uzyskaj-miedzynarodowe-prawo-jazdy). Wietnam zdaje się podpisał obydwie, więc powinno być wszystko jedno. Ja na wszelki wypadek wyrobiłem obydwie wersje, bo będę podróżował przez różne kraje i może się przydać.

Natomiast słyszałem również wersję, że teoretycznie żeby legalnie prowadzić w Wietnamie, trzeba mieć wietnamskie prawo jazdy, którego jako turysta nie da się wyrobić.

Oczywiście lepiej mieć międzynarodowe prawo jazdy na motocykl, niż go nie mieć. Prawo jazdy samochodowe raczej nie wystarczy, bo wszystkie skutery i motocykle mają tutaj więcej niż 100 cm3.

Kwestia prawa jazdy może mieć istotne znaczenie w razie jakiegoś wypadku. Ubezpieczenie może nie pokryć kosztów leczenia, bo teoretycznie jazda była nielegalna. Dlatego im więcej kwitów masz, tym lepiej.

W praktyce sporo osób jeździ bez jakiegokolwiek prawa jazdy, ponoć w razie kontroli policyjnej sprawę zalatwia równowartość ok 10 usd (200 000 dongów). Nie mogę potwierdzić, bo przez 2 miesiące ani razu nie zatrzymała mnie policja. Powszechnie wiadomo, że w okolicach Mui Ne policja urządza obławy na turystów na motocyklach i domaga się wysokich łapówek (kilkadziesiąt usd), grożąc konfiskatą sprzętu, więc najlepiej po prostu unikać tego miejsca. Można wygooglować "Mui Ne police trap" i doczytać jak to miejsce objechać.

Którędy jechać
Kopalnią wiedzy jest strona Vietnam Coracle, prowadzona przez bodajże Brytyjczyka mieszkającego od wielu lat w Wietnamie i przy okazji podróżującego na motocyklu. Bardzo dokładnie opisuje swoje trasy, łącznie z interaktywnymi mapkami.

Najbardziej przydatne do planowania trasy są wg mnie artykuły:
- http://vietnamcoracle.com/saigon-to-hanoi-by-motorbike-5-suggested-routes/
- http://vietnamcoracle.com/the-greatest-riding-roads-in-vietnam/
- http://vietnamcoracle.com/the-high-roads-ha-giang-ba-be-lake-cao-bang/ - dla tych co chcą pojechać na północ, pod granicę chińską, co bardzo polecam.

Koszty
Wietnam może być przyjemnie tani.
- litr paliwa kosztuje ok 0,75 USD, motocykl pali jakieś 2,5-3 litry na 100 km,
- nocleg w przyjemnym hostelu (ocena powyżej 8,0 na Booking.com) w pokoju wieloosobowym ze śniadaniem zaczyna się od 3-4 USD w miejscach, gdzie jest większa konkurencja. Gdzie konkurencja jest mniejsza (czyli np na prowincji), za to samo trzeba zapłacić 6-8 USD. Oczywiście można zapłacić dużo więcej, jak ktoś chce większych luksusów albo prywatny pokój,
- porcja zupy z makaronem Pho lub Bun na prowincji kosztuje ok 1 USD, a w bardziej turystycznych miejscach 2-3 USD,
- kanapka Banh Mi u ulicznego sprzedawcy na prowincji mniej niż 1 USD, w mieście ok 1,5 USD (2 takie kanapki zupełnie wystarczają na pół dnia)
- kawa w przydrożnej kawiarni ok 0,5 USD,
- piwo od 0,5 USD do ok 1,5 USD w bardziej turystycznych miejscach miejscach,
- przyzwoity burger ok 4-6 USD (oczywiście spotykany tylko w turystycznych miejscach, na prowincji nie uświadczysz),
- wymiana oleju w motocyklu (konieczna co kilkaset kilometrów) 3-4 USD,
- remont silnika w motocyklu, łącznie z wymianą tłoka nie powinien przekroczyć 30 USD (z doświadczeń spotkanych w trasie kolegów).

Ile ja wydałem przez dwa miesiące?
Kupno motocykla: 370 USD
Serwis i naprawy: 60 USD
Sprzedałem za 280 USD
Paliwo na 7000 km: ok 150 USD
Reszta (noclegi, żarcie i picie, bilety wstępu, wizy, ale bez kosztów dotarcia do Wietnamu) ok 1200 USD. Nie jestem w stanie podzielić tej kwoty na noclegi, wyżywienie, itp, nie prowadziłem takich notatek, po prostu tyle w trakcie pobytu wypłaciłem z bankomatów.

Można taniej, miałem kilka większych wydatków na wycieczki/trekking, których można uniknąć (pewnie jakieś 400 USD, chociaż absolutnie nie żałuję, warto było).

Inne informacje praktyczne, czyli jak przetrwać na trasie
Optymalnie jest pokonywać nie więcej nie 150-200 km dziennie, dalej jazda robi się po męcząca, tyłek boli i masz po prostu dosyć. Co kilka dni warto sobie zrobić dzień czy dwa przerwy w jakimś przyjemnym miejscu, żeby odpocząć i nabrać nowej ochoty do jazdy. Mój rekord to 370 km jednego dnia, ale po tym miałem zaplanowanych kilka dni odpoczynku. Zdarzyło mi się kilka dni po 300 km. Nie polecam :)

Stacje benzynowe są raczej dosyć częste. Mój motocykl był w stanie zrobić ponad 200 km na jednym baku, ale w praktyce starałem się tankować co ok 100 km, żeby zawsze mieć rezerwę paliwa i też żeby zrobić sobie jakąś przerwę od jazdy. Czyli zwykle tankowałem rano przed wyjazdem i drugi raz w połowie dnia.

Podróżowanie motocyklem jest dosyć powolne. Moją prędkość przelotowa na płaskiej trasie nie przekraczała 60-65 km/h, w górach było jeszcze wolniej. Licząc z przerwami moja średnia prędkość z całego dnia oscylowała w okolicach 35-40km/h.

W trasie w każdej miejscowości przy drodze można spotkać lokalne jadłodajnie, serwująca zupę pho albo bun albo dania z ryżu (czyli com).

Orientację co dane miejsce serwuje ułatwia fakt, że język wietnamski korzysta z alfabetu łacińskiego, więc po prostu wypatrujesz napisu pho, bun albo com. Warto też znać podstawe rodzaje mięsa, które jest elementem zupy (ga - kurczak, bo - wołowina, cha - wieprzowina). Smaczne i tanie są kanapki Banh Mi, czyli mała bagietka z warzywami, jakimś mięsem albo jajkiem, sprzedawane w przenośnych straganach, trochę jak taka mała kanapka z Subwaya. Kawiarnie mają szyld Ca Phe.

Warto też wiedzieć jak jest mechanik (Xe May albo Rua Xe) oraz motel (Nga Nghi), również są praktycznie w każdej miejscowości, także w razie awarii wystarczy się jakoś dokulać do najbliższej wioski.

Co do komunikacji, poza turystycznymi miejscami angielski jest praktycznie nie znany, działa pokazywanie palcem co chcesz, a sprzedawca zwykle pokazuje Ci na kalkulatorze albo na palcach ile to kosztuje. W ostateczności warto mieć zainstalowaną aplikację Google Translate (potrzebny dostęp do Internetu).

Ja wieczorem zastanawiałem się gdzie chcę dotrzeć następnego dnia i na Booking.com rozglądałem się za noclegami w tej miejscowości. W 90% przypadków coś się dało znaleźć. Zdarzało mi się też po prostu wjechać do danego miasta i uderzyć do pierwszego napotkanego hostelu czy hotelu. Czasami zdarzało mi się jechać do oporu, wtedy jak już mialem dosyć, to po prostu zatrzymywałem się w pierwszym lepszym motelu napotkanym przy trasie (szyld Nga Nghi) albo znalezionym na Google Maps (szukałem guesthouse, homestay, hotel itp). Fajną opcją noclegową są tzw. homestay, czyli takie rodzinne mini-pensjonaty lub po prostu nocleg w domu u jakieś rodziny. Często wieczorem jesteś wtedy zapraszany na domową kolację (oczywiście za dodatkową opłatą), więc jest okazja spróbować lokalnego domowego jedzenia. Zawsze było bardzo smacznie.

Warto mieć Internet w telefonie, lokalną kartę SIM można bez problemu kupić w salonach operatora, ponoć Viettel ma najlepszy zasięg. Koszty nie są duże.

Bezpieczeństwo
Nie zdarzyło mi się czuć jakiegoś zagrożenia kradzieżą czy rozbojem. Oczywiście w dużych miastach trzeba mieć się na baczności, nie machać na lewo i prawo telefonem, bo złodziej na skuterze może Ci go wyrwać, ale takie rzeczy zdarzają się również w Europie. Słyszałem o paru osobach, które zostały okradzione w Ho Chi Minh City, ale to chyba po prostu specyfika każdego dużego miasta. Na prowincji zawsze spotykałem się z uśmiechem i ciekawością. Jadąc przez wioski dzieciaki machaj do Ciebie i krzyczą 'Hello!', jak się zatrzymujedz na jedzenie czy kawę, to lokalesi zagadują i próbują się dowiedzieć skąd i dokąd jedziesz, z jakiego kraju jesteś, ile masz lat, itp.

Jeśli chodzi o bezpieczeństwo na drodze, to ruch w Wietnamie jest dosyć chaotyczny, zwłaszcza w miastach. Przepisy ruchu drogowego traktowane są raczej jako zbiór luźnych sugestii, a nie sztywne zasady. Na drodze pierwszeństwo ma zwykle ten kto jest większy. W drugiej kolejności ten kto ma głośniejszy klakson ( ͡° ͜ʖ ͡°)

W związku z tym należy zachować szczególną ostrożność. Zdarzało mi się, że musiałem uciekać na pobocze, bo jakaś ciężarówka z przeciwka wyprzedzała na trzeciego. Zdarzało się również włączanie do ruchu z bocznej ulicy z wymuszeniem pierwszeństwa. Zwykle przy prawej krawędzi jezdni ktoś jedzie pod prąd. Szczególnie nieprzyjemna jest jazda po drogach szybkiego ruchu, a zwłaszcza po niesławnej trasie QL1A, która jest takim komunikacyjnym kręgosłupem biegnącym przez cały kraj wzdłuż wybrzeża. Ruch jest bardzo duży, tiry i autobusy jeżdżą jak szalone, poboczem ludzie walą pod prąd. Dlatego warto się w miarę możliwości przemieszczać drogami bocznymi, zresztą widoki są zwykle ładniejsze, a ruch dużo mniejszy. Zdarzały mi się piękne trasy, na których przez godzinę nie widziałem żadnego innego pojazdu. Na pocieszenie ogólna jakość dróg jest dosyć dobra. Ja uniknąłem jakiś szczególnie groźnych sytuacji. Koledzy których spotkałem po drodze pozaliczali jakieś niegroźne wywrotki na zakrętach, ale głównie ze swojej winy, więcej prędkości niż doświadczenia, skończyło się na siniakach.

Podsumowanie
Mimo pewnego ryzyka, te dwa miesiące na motocyklu były jak dotychczas najlepszym etapem w mojej podróży. Zdecydowanie polecam taki sposób zwiedzania Wietnamu. Trudno będzie mi się teraz przestawić z powrotem na podróżowanie autobusami i podążanie razem z backpackerskim tłumem. Chociaż z drugiej strony mój tyłek chętnie trochę odpocznie od motocyklowego siedzenia.

Na zachętę udostępniam krótki materiał filmowy, który zkleciłem z pierwszej części mojej podróży przez Wietnam, czyli z trasy wzdłuż granicy chińskiej, tam gdzie są największe góry (od miejscowości Cao Bang do Sapa).

Mam nadzieję, że udało mi się ująć główne kwestie logistyczne i finansowe takiej wyprawy. Jeśli należy coś jeszcze doszczegółowić, pytajcie.


#motocykle #wietnam #podrozojzwykopem #raindogwdrodze
  • 78
  • Odpowiedz
  • Odpowiedz
@stormkiss:

fajny ten predkosciomierz. Taki niezbyt dzialajacy ;D


W 90% motocykli nie działa :) zamiast tego używałem apki na telefon, która pokazywała mi prędkość, dystans, itp.
  • Odpowiedz
@szymas70: Serio ktoś takie kwoty podawał? Z perspektywy kogoś, kto spał zawsze w pokoju z prywatną łazienką i jadał tylko w "restauracjach" (bałam się ulicznego jedzenia i spania w hostelach () ), to za pokój wychodziło 20-30 zł, za obiad z napojem ~15 zł, hotele zazwyczaj miały wykupioną opcję śniadaniową, więc nawet jak wciśniesz dwa takie posiłki i opłacisz paliwo, przekąski i inne pierdoły to nie wyjdzie
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 9
@Rain_Dog: Ja startuję za 1.5 tygodnia z południa na północ (ʘʘ). Marzy mi się to od prawie roku. Dzięki za dawkę pożytecznych informacji :)
  • Odpowiedz
@pianinka: To kupisz sobie Stoperan xD Nie słyszałem jeszcze o zatruciach street foodem, a mieszkałem długo w Tajlandii i jadało się tu i tam. No ale co kto lubi ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@Rain_Dog prawdziwa kopalnia wiedzy, wpis leci do ulubionych i za rok robie Wietnam ( ͡ ͜ʖ ͡) powiedz mi, jakie języki znają lokalsi? Tylko Wietnamski czy uczą się np chińskiego?
  • Odpowiedz
@szymas70: ( _) No ale ok, oni piszą o: "This gives you enough to pay for a comfortable three to four star hotel room, eat in mid-range to high-end restaurants and visit most activities and attractions." Za 15 zł faktycznie nie zjesz w wypasionej knajpie i nie położysz się spać w 4 gwiazdkowym hotelu. Ja zazwyczaj wykupywałam prywatne pokoje w bieda hostelach i tyle ;)
  • Odpowiedz