Wpis z mikrobloga

@sublingual: Różnica jest placebo. Rynek cukierniczy i piekarniczy jest tak zniszczony przez pazernych januszy właścicieli piekarni, że nie ma miejsca na jakość. A #!$%@? o "jakości" tych z piekarni to tylko #!$%@?. By piekarnia dzisiaj przeżyła, mrozi pieczywo, dodaje niesprzedany syf do nowego ciasta, kupuje masowe nadzienie z hurtowni.

Robi to, co masz w biedronce a nawet gorzej. Nazywając to oczywiście pączkami domowymi, ręcznie robionymi i w ogóle zajebistymi nie to
Różnica jest placebo.

Robi to, co masz w biedronce a nawet gorzej.


@kupkesobieciagne: XDDDDDDDDDDDDDDDDd
Jesteś pewnie jednym z tych gości którzy między mrożoną pizza rigga a cienkim włoskim plackiem za 45 zł też nie widzą różnicy
Serio jest mi naprawdę przykro że ktoś kto ten obrzydliwy, napompowany, odgrzewany chemiczny syf z biedronki który zostawia kwaśny posmak na ustach stawia na równi ze świeżym wypiekiem na miękkim cieście, miękkim lukrem, z dodatkiem
@sublingual: Ale w piekarni w pączku masz dokładnie to samo co w biedrze. Jak już mówiłem, piekarnia bierze z hurtowni najtańsze gotowce, które pompuję w swoje pączki. Rynek jest zniszczony totalnie i nie ma tutaj miejsca na żadne machanie szabelką.

Oczywiście pączki w ogromnej ilości piekarni są mrożone.

Jesteś pewnie jednym z tych gości którzy między mrożoną pizza rigga a cienkim włoskim plackiem za 45 zł też nie widzą różnicy


No
@kupkesobieciagne: #!$%@? aż pojadę dziś specjalnie na Saską Kępe do Ireny i Lukullusa i po drodze kupie ten syf za 50 groszy dla biedoty i zrobie test razem ze zdjeciami i przekrojem. Tak tak wszystkie pączki w polsce są takie same robi je jeden producent i centralnie sterowany system dystrybucji pączków wysyła te same do biedronki za 50 groszy i do lokalnych cukiernii za 2,60 sztuka XDD
@marsellus: akat Maria ma rację.

Nikt jej nie każe kupować paczka za 1zł w markecie gdzie w piekarni kosztują 1,70-2,00zł. Coś za coś. Ja wolę wydac więcej a zjeść że smakiem.
@marsellus: wczoraj w kerfie widziałam starą babę z wnuczką, które macały takie słodkie wypieki, jakieś rogale takie. Dosłownie łapa w pojemnik i bez rękawiczki nawet.
Za to pączki leżały luzem tuż przy wejściu, niczym nie przykryte, na tacach, pomacane i z tym całym kurzem, syfem i brudem, bo kto wchodził to musiał iść obok nich. A ludzie po kilka brali. Obleszka.