Wpis z mikrobloga

99/90

Widzę, że tutaj dużo młodych chłopaków lvl 17-18 walczy z tym destrukcyjnym nałogiem, jakim jest oglądanie porno, więc posłuchajcie mojej historii lvl 27 ku przestrodze.

Zacząłem walić konia gdzieś w wieku 16 lat i robiłem to przez następne 10 lat z mniejszymi lub większymi przerwami. Przez cały okres liceum i studia chodziłem głównie strasznie zamulony z brainfogiem i obniżoną percepcją rzeczywistości, wtedy nie wiedziałem, dlaczego tak jest i dlaczego ludzie, z którymi miałem styczność uważają mnie za przytrzymanego śmieszka, takiego typowego piwniczaka, co czasem gdzieś wyjdzie, ale głównie siedzi w piwnicy i nigdy nie miał dziewczyny i nawet boi się zagadać. Dziś już wiem, że przez te wszystkie lata byłem na haju dopaminowym i było mi w zasadzie wszystko jedno co robię. Jeśli nie waliłem przez kilka dni, to wpadałem w studnię smutku i myślałem intensywnie o samobójstwie, którego i tak bym nie popełnił ze względu na matkę i jak bardzo by ją to zraniło. Więc odpalałem pornoski, waliłem konia i stymulowałem mózg dopaminą ponownie. Przez 10 lat to samo.

I tak wegetowałem sobie te wszystkie lata, na trójkach prześlizgnąłem się przez moje niezbyt ambitne studia, po zajęciach wracałem do domu, na stół wjeżdżał obiad, bo mieszkałem z rodzicami, a ja zasiadałem przed komputer i oglądałem filmy, czytałem fantastykę i masturbowałem się, podczas gdy inni chodzili do klubów, angażowali się w organizacje studenckie, jeździli na erasmusa i ogólnie przeżywali najlepszy czas w swoim życiu. Moje poczucie własnej wartości w zasadzie nie istniało, czułem się jak ludzkie ścierwo i ciągle porównywałem się z innymi lurkując ich życie na facebooku i patrząc co robią ciekawego - w zderzeniu z moją wegetacją byłem jeszcze bardziej przybity i załamany. Do psychologa nie chciałem iść bo się wstydziłem wywnętrzniać przed kobietą.

Z perspektywy czasu widzę, że kilka dziewczyn wysyłało mi sygnały, że się im podobam, ale nie potrafiłem ich odczytać, a gdyby nawet, to nie miałem co zaoferować takiej dziewczynie, bo na niczym się nie znam, zarabiam jakieś grosze i mieszkam z rodzicami. Gdzieś jak miałem 26 lat zacząłem naprawiać swe życie i rozglądać się za jakąś dziewczyną, ale okazało się, że w międzyczasie wszystkie rówieśniczki są już po kilku związkach, część ma dzieci, a młodszych nie mam jak poznawać, bo w robocie siedzę z samymi facetami, a po niej nie mam siły gdzieś wychodzić, tak jestem zmęczony. Dało mi to kolejnego doła, w którym tkwię do dzisiaj i nie potrafię sobie z nim poradzić. Nie wiem, gdzie znaleźć kobietę równie niedoświadczoną jak ja, na rówieśniczkę nie liczę - ten peleton już mi odjechał i go nie dogonię. Z wyglądu jestem podobno 7/10, ale co z tego, skoro na takim Tinderze w tydzień uzbierałem jedną parę. O ja #!$%@?ę, jak mnie to dobiło wówczas.

Nie chcę tutaj zwalać swojej porażki życiowej wyłącznie na oglądanie pornosów i walenia konia, bo mój przegryw bierze się jeszcze z nieśmiałości, toksycznej rodziny, jedynactwa i wychowywania pod kloszem, ale to jeden z głównych czynników, przez który ominęło mnie w życiu mnóstwo ciekawych i pięknych rzeczy. To jest okropny nałóg, który niszczy umysły młodych chłopaków, wielka krzywda, którą się wyrządza własnemu ciału, jak palenie papierosów. W społeczeństwie jest jeszcze bardzo mało zrozumienia dla tego problemu, lub jest wyśmiewany przez #!$%@?ńców trywializujących go, niemniej jednak jest duży, o czym świadczę miliony wyświetleń stron poświęconych walce z oglądaniem pornografii jak yourbrainonporn lub blog Daniela Nofapa na naszym podwórku.

Gdybym mógł tylko cofnąć czas, gdybym miał obok siebie kogoś, kto by mi pomógł te 10 lat temu, może dziś byłbym szczęśliwszym człowiekiem?

Trzymajcie się, bądźcie silni i pozbierajcie się po kolejnym upadku, a w końcu uda się podnieść i pomału porządkować życie. Tego wam wszystkim życzę.

#nofapchallenge #przegryw #nopornchallenge #depresja
  • 23
@Kresowiak: Witaj Mirku, bracie w walce. W pierwszej kolejności chciałbym zwrócić uwagę na styl Twojej wypowiedzi, fajnie piszesz, sądzę że mógłbyś się w tym realizować. Twoje świadectwo trochę przypomina mi moje. Sam zacząłem się masturbować o ok. 3 lata wcześniej niż Ty, jestem też trochę starszy. Do 2012 roku żyłem w błogim przekonaniu że nie mam z niczym problemu, no może z samooceną, która mnie hamuje i nie pozwala realizować. Któregoś
@unnamed_soldier: że będę częściej na tagu #nofapchallenge? Defacto skończyłem go już, ale libido mam na tak niskim poziomie, że nie czuję nawet potrzeby mastrubacji.

Bardzo ci dziękuję za tak długiego, motywującego posta, zwłaszcza ten fragment chwycił mnie za serce:

Nadrabianie to na pewno nie stanie w miejscu. Nie przychodzimy na ten świat z równymi szansami, dlatego porównanie nie ma sensu.


Może za jakiś czas napiszę, co się u mnie zmieniło