Wpis z mikrobloga

@PiotreKq: Całe to wydarzenie miało w sobie taką creepy groteskowość. Najpierw polityk odliczający do własnej śmierci, a później zamachowiec-psychol w zwycięskiej pozie, "recytujący" swój manifest do podkładu dźwiękowego tworzonego przez grającą cały czas w tle spokojną muzykę. Do tego tłum, który nie ma jeszcze zielonego pojęcia, co właściwie w tym momencie widzi. Ciężko chora rzecz...