Aktywne Wpisy
hellb0y +177
Poznałem miesiąc temu na Tinerze laskę. Ona 24 lata (ja mam 34). Całkiem fajna, niezłe, młode ciałko. No i tak się stało, że w weekend, poznałem jeszcze młodszą - 21 lat, ta to dopiero ma cało, marzenie każdego faceta.
Nie chcąc już bawić się z tą starą, poprosiłem młodą żeby odebrała od niej telefon i powiedziała, że z nami koniec. Poblokowałem ją wszędzie. Mam nadzieję, że nie będzie się zachowywać jak nastolatka
Nie chcąc już bawić się z tą starą, poprosiłem młodą żeby odebrała od niej telefon i powiedziała, że z nami koniec. Poblokowałem ją wszędzie. Mam nadzieję, że nie będzie się zachowywać jak nastolatka
mirko_anonim +52
✨️ Obserwuj #mirkoanonim
#zwiazki #tinder #gorzkiezale
Poznałam na tinderze 10 lat starszego mężczyznę. W ciągu miesiąca całkowicie odleciałam, nigdy tak szybko się nie zauroczyłam. Żaden mężczyzna nie dał mi nigdy tyle ciepła i czułości. W środę zadzwoniłam do niego i odebrała dziewczyna. Powiedziała że wrócili do siebie w piątek po roku przerwy i żebym dała im spokój. Chwilę później wszędzie mnie poblokowała. On sam nic mi nie wyjaśnił, nie miał na tyle jaj żeby zadzwonić czy napisać jak wygląda sytuacja. Bardzo mnie to boli, tęsknię, nie umiem się ogarnąć, przeżywam to jak nastolatka, a mam 24 lata. Jak się otrząsnąć?
──
#zwiazki #tinder #gorzkiezale
Poznałam na tinderze 10 lat starszego mężczyznę. W ciągu miesiąca całkowicie odleciałam, nigdy tak szybko się nie zauroczyłam. Żaden mężczyzna nie dał mi nigdy tyle ciepła i czułości. W środę zadzwoniłam do niego i odebrała dziewczyna. Powiedziała że wrócili do siebie w piątek po roku przerwy i żebym dała im spokój. Chwilę później wszędzie mnie poblokowała. On sam nic mi nie wyjaśnił, nie miał na tyle jaj żeby zadzwonić czy napisać jak wygląda sytuacja. Bardzo mnie to boli, tęsknię, nie umiem się ogarnąć, przeżywam to jak nastolatka, a mam 24 lata. Jak się otrząsnąć?
──
Dłuższy czas leżało to mnie na sercu, a jakoś nie mam możliwości by z kimś pogadać o tym, bo boje się trochę reakcji, więc stwierdziłem, że tutaj to wrzucę.
Mam 24 lata i mieszkam z bratem i mamą. Wydaje się spoko? Na pierwszy rzut oka jest wszystko okej, mam dziewczynę, dobrą pracę w ciągu najbliższego roku mamy zamiar przeprowadzić się do miasta razem.
No więc, co mnie nie pasuje?
Mój brat jest upośledzony psychicznie.. I w związku z tym mam naprawdę mega niefajne myśli z tym związane. W skrócie? Uważam, że nam by się żyło wszystkim lepiej gdyby go nie było.
Nie jest z nim aż tak źle jak z tymi upośledzonymi co widzicie w telewizji. Nie jeździ na wózku, nie ślini się, jest w stanie sam zjeść/oddychać.. Przynajmniej teraz. Moja mama ma ponad 50 lat, on ma ponad 25. I jak ja widzę, to ledwo jest w stanie sobie cokolwiek ogarnąć. Mama wyśle go do sklepu - bywa, że nie weźmie reszty ze 100 zł i przepada. Bywały sytuacje, że zabierał coś z domu i wynosił do 'szkoły' dla tych upośledzonych.
Coś mu się powie co nie pasuje? Jest napad agresji, krzyczy, bywa że odepchnie itd.
W związku z tym jak myślę o przyszłości to ciągle się boje. Co będzie za 10 lat jak mu bardziej #!$%@?? Bo lepiej nie będzie. Moja mama opadnie z sił i nie będzie w stanie robić mu koło dupy, a ja tym bardziej tego nie będę robił.
Jak mama umrze to co dalej? Ma zamieszkać ze mną? Nigdy w życiu, bałbym się o przyszłe dzieci, czy ich nie skrzywdzi, czy nie będzie molestował, czy nie będą miały złych wzorców, w końcu ile czytamy o takich 'wujkach'? A ja wolałbym w spokoju żyć sobie w swoim domu/mieszkaniu, a nie bać się.
Mam niby jeszcze jednego brata, ale on układa sobie życie za granicą i wątpię by miał wrócić
A ja nie widzę sensu, żebym miał płacić za jakiś ośrodek dla niego.. Lepiej by było jakby go nie było...
I tu się nasuwa moje przemyślenie..
Po co ta pomoc od państwa dla takich osób?
Ok ktoś powie, że dają radość swoim rodzicom. No super, warzywko, cieszymy się. Tylko kwestia takiego warzywka znacznie obniża poziom życia reszty. Całkowicie inaczej by się rozwijała rodzina gdzie są rodzice i dwójka normalnych dzieci, a znacznie inaczej jest kiedy są rodzice i dwójka normalna i jedno takie. I idzie mnóstwo pieniędzy które mogłoby pójść na lepsze warunki mieszkalne czy godne życie. A tak to widzimy reportaże gdzie żyją w chlewie, bo 200k trzeba dać na jakieś respiratory czy inne gówna, które przedłużą mu życie o MOŻE 3 lata. Super, 3 lata życia czegoś takiego, a reszta rodziny przez kilka-kilkanaście lat nie odrobi tego.
A co dopiero kiedy coś się stanie rodzicom i opieka spada na rodzeństwo? I 'wymuszana' jest opieka i ktoś marnuje swoje życie, bo wychowali go tak, że nie zostawi takiej osoby..
Czy ja jestem naprawdę taki zły, że patrzę na to z takiej perspektywy?
Bo co gadam z kimś i lekko schodzę na takie tematy to mam wrażenie, że tylko ja tak uważam..
Przyszły święta i takie feelsy..
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: marcel_pijak
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie
Zaakceptował: Eugeniusz_Zua}
Zaakceptował: kwasnydeszcz}
Pójdzie do ośrodka, jeżeli odczuwasz potrzebę odwiedzania go to ok, jak nie to też ok.
Rodziny sobie nie wybieramy i w tym problem. Czasem o wiele lepiej odciąć się od kogoś bliskiego niż być tylko dlatego, że to więzy krwi. Ja tak odcięłam się od moich rodziców, nie zawdzięczam im
Zaakceptował: Eugeniusz_Zua}