Wpis z mikrobloga

Tez tak macie, że jak możecie sobie kupić coś fajnego dla siebie co chcieliście mieć od bardzo dawna i jak już prawie kupujecie albo kupicie to zamiast się cieszyć to zaczyna się wam robić bardzo smutno, że mogliście lepiej te pieniądze wydać? Czy to tzw. syndrom biedaka?

#przegryw #feels #pytanie #kiciochpyta
  • 90
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@LajfIsBjutiful: jak ide na kebsa to sobie liczę w bani ze taki kebab raz na tydzien to 40 zeta miesiecznie a 480 w roku i przeciez to dużo kasy i lepiej to oszczędzać xD syndrom biedaka jak nic
  • Odpowiedz
@LajfIsBjutiful: dlatego ja zawsze czekam tydzień. Zapisuje,co bym chciała kupić (coś,co nagle mi się podobało) i czekam tydzień. Potem sprawdzam,czego bardzo chce,co rzeczywiście mi się przyda.A resztę odrzucam. Co ciekawe jakieś 90% tego co chciałam to impuls,jakieś chwilowe zachcianki. Dzięki takiej nauce " czekania" oszczędzam sobie sytuacji opisanej przez Ciebie :) I serio polecam.
  • Odpowiedz
@SiergiejLapczydow: Mam podobnie. Podbijam stawkę tym, że jeśli coś ma być dla mnie to zazwyczaj unikam wydawania kasy ale jak już mam coś kupić komuś to mi się licznik przekręca bo przecież milo jest robić ludziom dobrze ( ͡° ͜ʖ ͡°)
I jeszcze do tego wyjście na obiad za 60zł - normalna cena.
Bluzka za 60zł? Nope
  • Odpowiedz
@SiergiejLapczydow: mam jak ty tylko bez ciuchów. Ciuchy chętnie, co miesiąc coś nowego, gadżety - spoko. Jednak jak znajomi coś proponują - wyjazd w góry, sylwestra, wakacje - to od razu kalkulacja ze taki sylwester w górach to kilka dni, bo na krócej się nie wynajmie, no i wyjdzie pewnie z 1500 zł na łeb. Ostatecznie będzie już czwarty z rzędu sylwester gdy z różową siedzimy na chacie, jemy, pijemy
  • Odpowiedz
  • 1
@LajfIsBjutiful mam tak, tylko zwykle po prostu nie kupuje.
Chodzę w za dużej kurtce drugi rok bo schudlam a żal mi wydać kasę.
W ogóle kupowanie ciuchów to dla mnie dramat, dalej mam jakieś ubrania z LO/gim a już jestem dawno po studiach xD
W styczniu chce zrobić tatuaż, małe marzenie, umówiłam się już dawno a im bliżej stycznia tym bardziej chce zrezygnować bo szkoda kasy :(
  • Odpowiedz
@LajfIsBjutiful nie ja nie mam, kupuje rzeczy przemyślane i potrzebne/takie które dadzą mi radość.
Takie uczucie mam jak place podatki, j----e tysiące co miesiąc i doskonale wiem, że w błoto...
  • Odpowiedz
@LajfIsBjutiful: Ostatnio kupiłem używaną furę za prawie 40 koła i też bo mogłem wybrać inny model, inne wyposażenie ale jak sobie przypomnę że modelu z 2 wersjami silnikowymi jakie chciałem przez 6 miesięcy na OLX i Otomoto przewinęło się całe 4 sztuki z filtrem na całą Polskę (pomijając że wszystkie z nich to były wersje "bida" jeden tylko z klimatyzacją automatyczną xD) to mi przechodzi ¯\_(ツ)_/¯

  • Odpowiedz
Czasem tak mam aż nadchodzi punkt przełamania gdy stwierdzam ,,C--j, kupuję" albo ,,C--j, nie kupuję" i potem już jest ulga. Znajomy kiedyś kupił wskaźnik laserowy za 200 zł (niebieski, dużej mocy, nie wiem co chciał tym robić) a potem taki żal go złapał, że go rozwalił wyrzucając przez okno na chodnik. Fuck logic. Jak to nazwać?
  • Odpowiedz
@LajfIsBjutiful: ja nie, pieniądze są po to, żeby je wydawać, a nie trzymać na koncie ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Oczywiście wszystko z rozsądkiem. Jeśli masz obowiązkową "poduszkę bezpieczeństwa", czyli oszczędności, które wystarczą ci na minimum pół roku życia w wypadku utraty pracy, to wydawaj i korzystaj z życia.
  • Odpowiedz