Wpis z mikrobloga

Jak to jest, że prawie wszystkim - jeśli się zapytało przed 2015 - indywidualnie się poprawiało, ale tak wielu ludzi jednocześnie twierdziło, że "Polska w ruinie"? Kolejny fragment z książki "Nowy autorytaryzm", gdzie autor opisuje swoje badania socjologiczne w mazowieckim (anonimowym, oddalonym od Warszawy ok. 100 km) mieście powiatowym (ok. 20k mieszkańców):

Nauczycielka na przykład popiera reformę edukacji, stwierdzając, że gimnazja były fatalne: „Normalnie na lekcjach takie jazdy, że w głowie się nie mieści. Po prostu część młodzieży chce się uczyć, a część tak dokuczała, żeby po prostu przeszła ta lekcja o niczym. To środowisko było okropne i bardzo dobrze, że to się zmienia na te osiem klas”. Gdy jednak w innym kontekście wspomina swoją pracę w gimnazjum, mówi, że: „(…) fajnie mi się pracowało w gimnazjum. To znaczy z niektórymi klasami, bo te klasy… Zależy, które klasy. Którzy uczniowie w klasie przeważali. Jeżeli była większość uczniów, którzy chcieli się uczyć, to fajnie się prowadziło lekcje i fajnie to wszystko przebiegało. (…) jak jeden łobuz się znalazł i rozwalił całą lekcję, to też tak było. Ale bardzo młodzież do tej pory… już nie uczę trzy lata, czy cztery, ale cały czas kogokolwiek pamiętam z tej młodzieży gimnazjalnej, to bardzo fajny miałam taki jakiś kontakt. Lubiłam zażartować zawsze z nimi, lubili mnie, zawsze «dzień dobry» na ulicy”. Ma się wrażenie, że słucha się dwóch różnych opinii o gimnazjum, chociaż wyraża je ta sama osoba. Jakby postawy polityczne i osobiste doświadczenie w ogóle się ze sobą nie łączyły. Podobny mechanizm występował u młodego chłopaka sympatyzującego z PiS-em, który głosował jednak na partię Korwin-Mikkego. Stwierdzał, że za czasów Platformy żyło się ciężko i nie było widać poprawy, ale gdy podsumowywał perspektywy stojące przed Polską, stwierdził, że od dziesięciu lat jego osobista sytuacja bez przerwy się poprawiała i optymistycznie patrzy w przyszłość.

Ten rozdźwięk między osobistym doświadczeniem a postawami politycznymi będący elementem dzisiejszej dynamiki politycznej pokazuje, że oddalamy się od populizmu w stronę innego typu relacji łączących wyborców i polityków. W populizmie mechanizm poparcia polegał na poszukiwaniu wyrazu dla doświadczeń, dla których nie było miejsca w sferze publicznej. Populiści mówili o czymś, o czym inni politycy milczeli, i łączyli to ze swoją agendą. Zasadniczo dla ludzi odnajdujących się w tym przekazie prywatne doświadczenia i polityczna reprezentacja pozostawały spójne. Na demaskacji rozziewu między agendą populistów a ich realnymi działaniami zasadzała się z kolei strategia lewicy. W tej sytuacji indywidualne doświadczenie i dążenie do jego pełnej reprezentacji pozwalało na odnalezienie twardszego gruntu, na którym można było oprzeć zmianę społeczną. Dziś prywatne doświadczenia są marginalizowane przez identyfikację polityczną. Wzmacniany jest sposób przeżywania świata, który selekcjonuje doświadczenia tak, aby pasowały one do współuczestnictwa w dramacie społecznym.


(za: Maciej Gdula, "Nowy Autorytaryzm", Warszawa 2018)

#polityka #4konserwy #neuropa #socjologia #szkola #gimnazjum #ksiazki #polskawruinie
Pobierz eoneon - Jak to jest, że prawie wszystkim - jeśli się zapytało przed 2015 - indywidua...
źródło: comment_giVa0629lvsmlZlDN0eSeaRSn50xy4Tu.jpg
  • 18
PS: I jeszcze:

Udział w tym dramacie nie sprowadza się jednak wyłącznie do odreagowania roli ofiary. Część osób z klasy średniej popierających PiS robi to z innych powodów. Są to ludzie znajdujący się w lepszej sytuacji materialnej, którzy konsumują owoce wzrostu gospodarczego nie tylko ostatniej dekady. Nie przekłada się to u nich jednak na akceptację systemu. To wyborcy, u których nastąpił wzrost aspiracji przekraczający kwestie materialne. Specyfika polityki PiS-u sprawia, że te
Zależy, które klasy. Którzy uczniowie w klasie przeważali. Jeżeli była większość uczniów, którzy chcieli się uczyć, to fajnie się prowadziło lekcje i fajnie to wszystko przebiegało. (…) jak jeden łobuz się znalazł i rozwalił całą lekcję, to też tak było.


@eoneon: Czyli baba jest nauczycielką, ale jednak nie widzi głównego pozytywu jakie wprowadziły gimnazja - czyli tego, że jeżeli uczeń dostał gównianą klasę, to nie musi się z nią męczyć zazwyczaj
Typowe patrzenie z perspektywy 'BO MI WYGODNIE Z DZIECIAKAMI KTÓRE ZNAM', a nie z perspektywy tego, co najlepsze dla ucznia. Potwierdza się tylko, że większość nauczycieli to bezmózgi, bez edukacji, talentu i ambicji.


@Hatespinner: Szkołę możesz zmienić w każdej chwili. Gimnazja były sztucznym tworem i niepotrzebnym wydatkiem. W szkołach z klasami 7-8 starsze klasy wspierały nauczycieli, bo już czuli się prawie dorośli i mimo tego samego wieku uczniowie byli przez to
Szkołę możesz zmienić w każdej chwili.


@djtartini1: Gówno prawda, jak masz 10-12 lat to zazwyczaj nawet fryzury nie możesz sobie sam zmienić. Ile znasz przypadków zmiany szkoły, bo się nie spodobała? Bo tych drugich na pewno jest dużo więcej, nawet nie ma tu żadnej dyskusji.

W dodatku można zrealizować więcej materiału, bo nie uczysz się na siłę testowo do dodatkowego egzaminu gimnazjalnego.


@djtartini1: Jakiego dodatkowego? Przecież masz egzamin na koniec
Jakiego dodatkowego? Przecież masz egzamin na koniec 8 klasy i tak, a poza tym niech się dzieciak przyzwyczaja do egzaminów, bo to go potem czeka całą edukację.


@Hatespinner: Dodatkowego, bo teraz dzieci mają egzamin po 6 klasie i po gimnazjum, a tak będzie tylko jeden. Zawsze rok przed egzaminem jest traktowany jako przygotowanie do testów, co jest właśnie stratą materiału. Miałem porównanie obu systemów i jestem przekonany, że poprzedni był lepszy.
Zwłaszcza teraz w czasach niżu demograficznego dodatkowe szkoły nie są potrzebne.


@djtartini1: Są potrzebne, tak jak potrzebna jest zmiana miejsca pracy co 5 lat a nie gnicie w jednej do emerytury.

Egzaminy są jak najbardziej pozytywne, bo tylko to się liczy w późniejszej edukacji , a nie znajomość Krzyżaków. Wiń system.

Jeśli nie potrafisz zmienić szkoły w wieku 12 lat to interweniują rodzice. To dziwne, że 13 latki już są tak
przedstawiać jak rzeczy powinny wyglądać w teorii, to nie masz o czym tutaj rozmawiać. J


@Hatespinner: Tylko, że tak jak pisałem miałem porównanie obu systemów i to nie jest dla mnie teoria tylko obserwacja. 13 lat to najtrudniejszy okres dojrzewania i nic dziwnego, że powstało takie określenie jak "gimbusy" bo dzieci chciały na siłę zaimponować w nowym dla nich środowisku. 4 letnie liceum było też naprawdę dobrym rozwiązaniem, bo był czas
13 lat to najtrudniejszy okres dojrzewania i nic dziwnego, że powstało takie określenie jak "gimbusy" bo dzieci chciały na siłę zaimponować w nowym dla nich środowisku.


@djtartini1: Nie, "gimbusy" nie mają żadnego związku z chęcią zaimponowania komukolwiek. xD

4 letnie liceum było też naprawdę dobrym rozwiązaniem, bo był czas na przygotowanie się do matury (to pokłosie tego 1 egzaminu mniej i 3 lata na spojne realizowanie materiału, a nie 2) i
Nie, "gimbusy" nie mają żadnego związku z chęcią zaimponowania komukolwiek. xD


@Hatespinner: Źródło? To jest bardzo trudny wiek, bo budzi się seksualność, to jest fakt.
Tak, jeśli porównujesz zmianę pracy do zmiany szkoły, to wypada podać przyczyny takiej korelacji, bo według logiki to są dwie różne sytuacje życiowe, dopóki nie udowodnisz korelacji. Fakt, że każdy system może być zły lub dobry w zależności od wykonania.
Nie przekonamy się nawzajem po prostu
Nie przekonamy się nawzajem po prostu bo jesteśmy też z zupełnie innego pokolenia, ale może jak będziesz miał kiedyś dzieci to spojrzysz na to z dystansem.


@djtartini1: Czyli wypowiadasz się o systemie z którym w ogóle nie mialeś żadnego kontaktu? xD
Czyli wypowiadasz się o systemie z którym w ogóle nie mialeś żadnego kontaktu? xD


@Hatespinner: eee przecież już napisałem wyżej 2 razy, że miałem kontakt. Natomiast Ty nie miałeś dlatego uważam, że pownieneś się wstrzymać z oceną kilka lat, żeby zobaczyć jak to funkcjonuje.