Wpis z mikrobloga

Oto długo wyczekiwana 2. część z serii wpisów o francuskim duecie Daft Punk. Części: 0. i 1..

Filozofia według Daft Punk

2. Homework - część pierwsza

Thomas Bangalter i Guy-Manuel de Homem Christo to duet artystyczny, który istnieje od jakichś 30 lat. Gdy dwaj francuscy chłopcy - jeden (Thomas) żydowskiego pochodzenia, drugi (Guy-Man) z portugalskimi korzeniami (o jego pra-pradziadku piszą nawet na wikipedii) spotkali się w szkole w wieku około 13 lat (wikipedia podaje, że poznali się w 1987 roku, czyli Guy-Man miał 13 lat, a Thomas 12), od razu poczuli, że łączy ich specyficzna, artystyczna więź. Mieli wspólne zainteresowania, przede wszystkim oglądanie filmów. Zaczęli więc oglądać je razem i wymieniać się spostrzeżeniami na ich temat. Do gustu przypadły im: Easy Rider, Upiór z Raju, Taksówkarz, czy twórczość Stanleya Kubricka. Co do muzyki - tak samo jak filmy, lubili tę z lat 60’, 70’ (The Velvet Underground, The Beach Boys).

Jakiś czas potem Thomas i Guy-Man założyli wraz z Laurentem Brancowitzem indie rockowy zespół Darlin’ (nazwa inspirowana piosenką Beach Boysów). Mówi się o tym dużo, bo myśl o zespole złożonym z późniejszych członków Daft Punk i gitarzysty Phoenix może pobudzać wyobraźnię, ale Bangalter podkreśla po latach, że to było niezbyt poważne i dobre - bardziej efekt ówczesnej mody na założenie swojego zespołu. Negatywna recenzja brytyjskiego magazynu “Melody Maker” nazwała muzykę Darlin’ jako “a dafty punky thrash”, co zainspirowało nazwę nowo powstałego duetu Daft Punk. Może też ta opinia pobudziła młodych muzyków do zmiany podejścia, zweryfikowała ich myślenie o muzyce.

Fakt, że Laurent Brancowitz po rozpadzie Darlin’ dołączył do indie popowego (czy pop rockowego) zespołu nie wydaje się być zaskakujący. Ale dlaczego nasi główni bohaterowie, Thomas Bangalter i Guy-Manuel de Homem Christo zaczęli nagle grać muzykę elektroniczną (muzykę taneczną)? Jeżeli tak bardzo lubili lata 60’, 70’ w których dominował rock, dlaczego zaczęli grać house?

W dokumencie “Daft Punk Unchained” mowa o tym że duet zachwycił się rave’ami - całonocnymi imprezami szczególnie popularnymi na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, które stereotypowo kojarzą się z odurzoną narkotykami młodzieżą, dziko tańczącą w rytm muzyki techno.


Czym tak bardzo urzekły ich rave’y, że postanowili zacząć tworzyć muzyką podobną do tej, którą tam usłyszeli? Po prostu “na rave’ach dziewczyny były dużo bardziej atrakcyjne, niż na rockowych koncertach”.

Z jednej strony sami Dafci takim stwierdzeniem wydają się naciskać na to, żeby nie dorabiać ideologii do rzeczy prostych. Ale czy naprawdę zespół, który będzie potem znany z tego że musi starannie przemyśleć każdy swój krok, nie kierował się żadną głębszą ideą (o ile dziewczyny to nie głęboka idea) wybierając swoją przestrzeń wyrazu muzycznego? Ot tak, w sumie przypadkowo przerzucili się z indie rocka na house? Mimo wielu zmian stylu, do indie rocka nigdy nie wrócili i ciągle tworzą muzykę taneczną. Gdzieś jeszcze widziałem jakby-się-wydawało równie mało wyjaśniający cytat na ten temat - że po prostu “znudzili się indie rockiem, kupili sampler i zaczęli tworzyć muzykę taneczną”. Myślę, że dzisiejszym odbiorcom muzyki - często zafiksowanym na jednym konkretnym gatunku muzycznym (co akurat nie jest chyba niczym złym), ale też (co gorsza) nieuznającym innych niż ten którego słuchają gatunków, albo twierdzącym że prawdziwa muzyka to była tylko kiedyś, a top wszechczasów Trójki to rzeczywiście top wszechczasów - powyższe cytaty jeśli nie traktowane jako żart, mogą się wydawać co najmniej dziwne. No to szukajmy dalej.

W latach 60’ byli hippisi i Przystanek Woodstock 69’. Rock przeżywał momenty świetności, przez tę muzykę młodzież manifestowała siebie (wraz ze swoimi poglądami społeczno-politycznymi). Rock był cool.
W latach 90’ były rave’y. Swoją młodzieńczą witalność młodzież eksponowała bawiąc się do muzyki techno. Rave’y były cool.
Dzisiaj cool jest niewątpliwie hip-hop. Gdyby Beatlesi tworzyli w dzisiejszych czasach, to pewnie by rapowali (patrz: Black Beatles - Rae Sremmurd). Gdyby Daft Punki grali w latach 60’, to pewnie graliby podobnie do tych zespołów, których słuchali w młodości - The Velvet Underground, czy The Beach Boys.
I tak jak teraz ciężko jest ogarnąć umysłem piosenki takie jak “I love it” tak pewnie w latach 60’ nie każdy rozumiał rocka, a w 90’ techno. Thomas Bangalter stwierdził, że “ludzie często boją się rzeczy nowych” (będę często wracał do tego zdania), i myślę, że w wielu przypadkach jest to powód, dlaczego ktoś ciągle słucha tej samej - starej muzyki, zamiast próbować czegoś nowego. Niektórzy się nie boją, ale może nie mają czasu na odkrywanie nowych rzeczy, a może zwyczajnie nie podoba im się rap i techno.
Oczywiście, może ktoś powiedzieć, że obecnie to nie rap jest na topie, albo że w latach 90’ od rave’ów młodzież wolała Nirvanę, czy coś innego. W każdym razie dla Daftów cool stały się rave’y. W opozycji do rockowych koncertów, gdzie publiczność “bała się ruszać”, słuchała muzyki jakby połknęła przysłowiowego kija (oj, coś chyba musiało się stać na jakimś rockowym koncercie, że aż tak się do nich uprzedzili nasi bohaterowie), tutaj młodzież nie bała się swojej ekspresji - tańczyła, bawiła się. Zresztą... popatrzcie sami na to nagranie do “ Rollin and Scratchin’ ” z 1998 roku. Jaki klimat.. Jaka energia. Może to nie typowy rave (bardziej koncert) - ale tutaj... to Daft Punk stał się cool.

Dlaczego rave’y bywały zakazywane w całej Europie? Nasz duet zastanawiał się nad tym. Efektem ich rozkmin jest teledysk do utworu Revolution 909 (tytuł nawiązuje do piosenki The Beatles - Revolution 9, oraz do słynnego syntetyzatora Roland 909), w którym policja każe młodym ludziom wyłączyć muzykę i rozejść się do domu (“Stop the music and go home, I repeat, stop the music and go home”). Jeden z funkcjonariuszy nie zauważa jednak, że pobrudził mundur jedząc spaghetti. Ta z pozoru błahostka pomaga uciec młodej kobiecie z rąk policjanta, ale też staje się pretekstem do podania w teledysku przepisu na spaghetti.

Choć pewnie strach przed nowym to jedna z przyczyn złej sławy rave’ów, domyślam się, że narkotyki (tak stereotypowo kojarzące się z tymi imprezami) nie były tam rzadkim gościem. Ecstasy, może amfetamina? Nie znam się. Na szczęście narkotyki nie muszą iść w parze z techno. Z tego co można wnioskować - członkowie Daft Punk narkotyków raczej nie brali (krąży pogłoska, że brali do momentu śmierci Kurta Cobaina - przestraszyli się, że skończą tak jak on, nie chcieli ryzykować). Ktoś w dokumencie Daft Punk Unchained mówi, że duet po prostu nie lubi tracić kontroli. Boją się uzależnień, chcą być wolni - w myśl tych zasad już od początku swoją karierę rozwijają na własnych warunkach. Mianowicie, dzięki pionierskiej umowie z wytwórnią muzyczną Virgin, która tylko licencjonowała muzykę duetu z ich własnej firmy Daft Trax, stali się praktycznie niezależni od tych molochów, wpływ których na twórczość często nie jest do końca taki, jakby artysta sobie tego życzył (obecnie coraz więcej artystów stosuje podobne rozwiązania). Bangalter stwierdził w którymś z wywiadów, że “raz utraconą kontrolę trudno jest odzyskać”. Po swoich różnych słabościach, widzę, że mógł mieć rację. Z uzależnieniami często ciężko jest walczyć - złudzeniem jest myślenie alkoholika, że wystarczy pić z umiarem. Najskuteczniejszy, choć najbardziej brutalny sposób na wyrwanie się z rąk nałogu to abstynencja. Myślę, że aby oprzeć się różnym uzależnieniom i przejąć kontrolę nad swoim życiem, trzeba być dojrzałym. Może niektórzy artyści nie są gotowi wkroczyć w świat show-biznesu. Daft Punk wykazywali się od początku swojej kariery ogromną dojrzałością, wiedzieli co chcą osiągnąć, mimo że wydając swoją pierwszą płytę mieli 22, 23 lata.

Teraz zwrot akcji! Na scenę wkracza postać, która może być kluczem do wielu rzeczy do tej pory powiedzianych. Tak sądzę, że wyjaśnieniem nadmiernej dojrzałości jak na swój wiek duetu, a także po części odpowiedzią na pytanie “dlaczego nasi główni bohaterowie, Thomas Bangalter i Guy-Manuel de Homem Christo zaczęli nagle grać muzykę elektroniczną (muzykę taneczną)?” może być fakt, że ojcem Thomasa jest Daniel Vangarde - słynny muzyk, producent takich hitów muzyki (tanecznej!), jak “D.I.S.C.O.”, “Cuba”, “Que Sera mi Vida”, czy “Aie a mwana”. I wszystko jasne, syn poszedł w ślady ojca, a ten pomógł mu wkroczyć w świat, który sam doskonale znał. A ja tu szukałem jakichś rave’ów i mówiłem o wielkiej dojrzałości i przejmowaniu kontroli.

Vangarde z pewnością służył radą Daftom: “Przedstawił nam jaka jest sytuacja w branży i jak to działa. Wiedząc to, dokonaliśmy pewnych wyborów, aby osiągnąć to, co chcieliśmy”. Nie ma tu jednak mowy o prowadzeniu syna za rączkę. Duet zaczął obracać się przecież w środowisku raczej obcym dla Vangarde - młodych DJ-ów grających techno na rave’ach. Jak czytamy na wikipedii, we wrześniu 1993 roku podczas jednego z rave’ów Thomas i Guy-Man zaprezentowali demo jednego ze swoich utworów DJ-owi Stuartowi Macmillanowi (z duetu Slam). “Spodobało mu się, więc zrobiliśmy jeszcze kilka kawałków” mówi później Bangalter dodając “and here we are!”.

#dawidk01

#daftpunk #muzyka #gruparatowaniapoziomu #filozofia (póki co mało filozofii, ale będzie więcej) #muzykaelektroniczna #ciekawostki #house #techno
Dawidk01 - Oto długo wyczekiwana 2. część z serii wpisów o francuskim duecie Daft Pun...

źródło: comment_GevlmMQllhnckaN6kavGnl6ZprZw54tK.jpg

Pobierz
  • 11
@Dawidk01: oj mirku mirku aż sie miło czyta tego. Masz fajny styl, bede na bank czekał na nastepne części. Ale z jednym sie nie zgodze

Myślę, że dzisiejszym odbiorcom muzyki - często zafiksowanym na jednym konkretnym gatunku muzycznym (co akurat nie jest chyba niczym złym)


jest #!$%@? złe ( ͡° ʖ̯ ͡°)
@Dawidk01: daj spokój, w porównaniu do moich wysrywów to bardzo ładny i przejrzysty tekst. Serio sie fajnie czytało i w tramwaju wciągnąłem łatwo ( ͡° ͜ʖ ͡°)

No tak, zakrecenie jest spoko ale zawsze widząc takich ludzi widać ze brak nieraz obiektywizmu i jest po prostu wyczuwalny fanatzym. Sam sie na tym łapałem jak katowałem gównopłyty noise rockowe czy coś na pograniczy postpunka ;v
@Dawidk01: Fajniutki tekst, dużo takiej „klubowej” elektroniki jak Daft Punk nie słucham, ale ich połączenie Funka i House’u bardzo fajnie brzmi. No i czuć trochę tej rockowej przeszłości. A i powiesz mi może o co chodzi w zdaniu z „i love it” ? Bo nie mogę rozszyfrować stad tak ciężko owy utwor objąć umysłem.
@Tajgeree17: dzięki :)

to zdanie hm... no chodziło mi o to, że teraz ludzie często hejtują nową falę rapu, dziwią się jak tego można słuchać, a pewnie w latach 60' hejtowano rock, a potem techno. Ja się też temu nie dziwię, dlatego piszę, że ciężko objąć umysłem takie piosenki jak "I love it". Oryginalnie zamiast "I love it" było "Gucci Gang", ale wpis trochę przeleżał, Lil Pump wydał nowy hit, więc
@Dawidk01: Rock w latach 60 to był duży, ogromny movement na wielka skale. Techno to jak sam mówiłeś było również ciekawym zjawiskiem, będącym na cenzurowanym. A Lil Pump i jego podobni ? Znikną z pamięci za jakiś czas (z reszta bardzo dobrze). Za ich twórczością nie idzie żadna ideologia.