Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
#anonimowemirkowyznania

Eh, sama już nie wiem co mam myśleć o tej sytuacji.

Jestem z moim niebieskim już 5 lat. On pracuje, zarabia nie najgorzej, coś tam oszczędza, ale ogólnie rzecz biorąc idzie mu dosyć kiepsko - często zdarza się, że musi dofinansowywać swoją rodzinę nierobów (szczegóły sytuacji nadają się na osobne wyznanie). Ja jestem na etapie studiów magisterskich, w wolnych chwilach dorabiam trochę w zawodzie, utrzymuję się sama (#programista15k). Ogólnie żyje nam się bardzo dobrze.

Problemy pojawiły się już jakiś czas temu, w momencie kiedy moi rodzice postanowili kupić mi mieszkanie. Jestem im oczywiście bardzo wdzięczna, bo sama musiałabym z tym poczekać pewnie jeszcze kilka lat, żeby obeszło się bez kredytu. Mieszkanie jest już praktycznie skończone, umeblowane i za dwa tygodnie mamy się wprowadzić. Nie traktuję tego na zasadzie, że mieszkanie będzie tylko moje - będziemy mieszkać tam w końcu razem - nie chcę podziałów na zasadzie twoje/moje. Jest jednak jedna kwestia, która po prostu wyprowadza mnie z równowagi - podejście rodziny mojego niebieskiego. Od kiedy niebieski skończył szkołę średnią, a w zasadzie nawet kiedy jeszcze mieszkał z rodzicami, ci nigdy mu nie pomogli. Bo o jakiej pomocy można mówić ze strony ojca alkoholika i współuzależnionej matki. Teraz co prawda jest już dużo lepiej, bo jego ojciec już kilka lat nie pije, ale nigdy za bardzo nie garnął się do pracy i tak też zostało. To tak żeby nakreślić mniej więcej sytuację. Rodzice niebieskiego od momentu, kiedy usłyszeli, że będziemy mieszkać już na "swoim" zaczęli wpieprzać się w każdą kwestię mieszkania (od wykończenia po meble i inne pierdoły). Ba, zachowują się jakby mieli do tego mieszkania prawa większe niż ja, mimo że nie dołożyli się nawet złotówki, wiedząc że będziemy tam mieszkać po ślubie, będzie to też dom ich syna. Jest to niesamowicie, uwierzcie mi, #!$%@?ące. :/

Ale to wszystko mogłabym jeszcze przeżyć, w końcu gadać sobie mogą, prawda? Nie muszę tego słuchać. Ale jeszcze większy problem pojawił się teraz - asertywność mojego niebieskiego, a raczej jej za niski poziom. W momencie kiedy zaczynaliśmy się spotykać był chyba najbardziej nieasertywną osobą na kuli ziemskiej, robił wszystko o co prosiła go rodzina (i ta bliższa, i ta dalsza) często kosztem jego czasu, pieniędzy i innych zobowiązań. Długo pracowaliśmy nad jego poczuciem własnej wartości i tym, że nie musi robić wszystkiego, co mu ktoś narzuca (działały wyrzuty sumienia pt. "jak powiem "nie" to będzie moja wina, że coś komuś nie wyszło" itd.). Ostatnio wynikła z tego nieprzyjemna sytuacja - zarówno bliższa i dalsza rodzina stwierdziła, że skoro mamy teraz "swoje" mieszkanie to będziemy ich urlopową bazą wypadową All Inclusive (mieszkamy nad morzem). Rozumiem, że ktoś może chcieć przyjechać na 3 dni, wszystko fajnie i spoko. Ale nie, #!$%@?, na miesiąc i żyć na nasz koszt. Te same osoby, kuzynki i inni członkowie jego rodziny, którzy gnoili mnie przez kilka ostatnich lat naszego związku, przez to że "go zepsułam" przestał wykonywać każde ich polecenie. No aż mnie telepie, jak słyszę że jedna z kuzynek, która właśnie w taki sposób zachowywała się przez ostatnie 4 lata, dzwoni do niego i mówi, że przyjedzie na cały wrzesień z synem, bo ma macierzyński i chce sobie zrobić wakacje. Zero pytań, zero próśb, od razu ton oznajmujący. On się nawet nie odezwał, a jak go zapytałam czemu się nie sprzeciwił to odpowiedź była następująca - "A co ja jej miałem powiedzieć?". Takich telefonów było jeszcze kilka od różnych członków jego rodziny, każdy utrzymany w takim tonie - tutaj już jakieś sprzeciwy z jego strony były, ale raczej na zasadzie "ty, no nie wiem... coś tam coś tam".

Ja nie chcę się wtrącać bezpośrednio między niego i jego rodzinę. Wiem z doświadczenia, że on jest jedyną osobą, która może tę sprawę załatwić, moje wtrącanie się może mieć tylko negatywne skutki. Raz się już o tym przekonałam i będę się tego na razie trzymać.

Jak z nim rozmawiać? Jak wytłumaczyć mu, że powinien sam załatwić takie sprawy? Próbowałam na spokojnie, odebrał to jako atak na swoją osobę. Mi chodzi tylko o to, żeby jasno określił granice, bo tylko wtedy oni będą ich przestrzegać. :/

#zwiazki #logikaniebieskichpaskow #rodzina

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Zkropkao_Na
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla maturzystów
  • 47
@AnonimoweMirkoWyznania: #!$%@?, nie facet. Przede wszystkim ustal sprawę jasno - mieszkanie jest Twoje. Bez znaczenia, że będziecie mieszkać tam razem. Dlatego zwyczajnie nie zgadzaj się na takie wakacje ludzi, którzy mieli Cię w dupie cały czas. To z nim jesteś w związku, nie z jego rodzicami czy kuzynkami.

Jeśli stawianie sprawy jasno jest atakiem w jego stronę i koleś zachowuje się jak dziecko, które boi się postawić rodzinie to zastanów się,
@AnonimoweMirkoWyznania: Oprócz tego, że w pełni popieram zdanie @MyPhilosophy wspomnę tylko, że żeby odratować faceta od zachowywania się jak jakiś kastrat mentalny możesz mu dać do poczytania "No more mr. nice guy" - może tak do niego dotrzesz. Szansa, że pomoże jest - dlatego warto spróbować.
Jak sama książka nie da rady to psychoterapia. Inaczej ludzie go zjedzą.
moje wtrącanie się może mieć tylko negatywne skutki. Raz się już o tym przekonałam i będę się tego na razie trzymać.


@AnonimoweMirkoWyznania: No ale jakie wtrącanie? Że nie chcesz by się rządzili w TWOIM mieszkaniu xD? Ja wiem, że chcesz je traktować jako "wasze", ale ono jest Twoje. Wymagasz od gościa stawiania granic, kiedy sama nie postawisz ich stawić? Przecież Ty sama też dajesz sobie wchodzić na głowę takim postępowaniem. On
@AnonimoweMirkoWyznania: Odetnij się od toksycznej rodziny niebieskiego i już. Jeśli Ci źle z nimi, to nawet na jeden dzień ich do siebie nie zapraszaj. Jasno postaw sprawę swoim "teściom", że nie życzysz sobie wtrącania się i komentowania sposobu urządzania mieszkania. Ciotkom niebieskiego powiedz otwarcie, że wasze mieszkanie to nie hotel i, niestety, nie przewidujesz nocowania ich u siebie (bardzo wymagająca praca zawodowa, po której potrzebujesz ciszy i spokoju w domu, by
OP: Chyba trochę się nie zrozumieliśmy, ale mówię - sytuacja jest na tyle zawiła, że mogłabym napisać na ten temat jeszcze kilka równie obszernych wyznań.

Ja nigdy nie miałam problemu z tym, żeby bronić swojego, nie pozwalałam się obrażać i dużo nieprzyjemnych sytuacji z tego powodu wynikło. Tylko z czasem po prostu stwierdziłam, że wdawanie się z nimi w jakąkolwiek dyskusję jest totalnie bez sensu. Ich to nakręca. Te ameby mają
@AnonimoweMirkoWyznania: jak z nim rozmawiać? kurde daleko mi do wykopków, którzy od razu po jednym komentarzu bez większej ilości informacji od razu mówią o zerwaniu, ale dziewczyno uciekaj XD mój ojciec jest najbardziej nieasertywną osobą na świecie, wykorzystywany przez wszystkich na każdym kroku, w rodzinie mamy psychikę zwichrowaną

zresztą widać, że masz problemy sama z sobą, bo nadal z nim jesteś - co byś nie robiła, to tego typu ludzie są
nawet jak uda mu się postawić granice na jakiś czas, to zaraz wróci do dawnego schematu, taka osoba potrzebuje wielu lat terapii (za którą pewnie i tak się nie weźmie), a szkoda własnego zdrowia na to utrapienie, oszukujesz samą siebie, tak jak on oszukuje siebie, że oni go nie wykorzystują


Tak jak pisze @bialOczarny, rozważ czy stać cie na to, czy jeśli pojawia się dzieci, będziesz miała siłę zajmować się i
@AnonimoweMirkoWyznania: co ten facet musi w sobie mieć, że ciągle z nim jesteś. Zmarnowany czas, by nauczyć go asertywności, której ciągle w najmniejszym stopniu nie przejawia + mega toksyczna rodzina. Brr, koszmar.
Trochę rozumiem, że nie chcesz się wtrącać w jego rozmowy z rodziną. W końcu chcesz, by poczuł, że to jest też jego mieszkanie, a zabranianie przyjmowania bliskich może dać odwrotny skutek. Jednak jakakolwiek planowana dłuższa wizyta powinna być konsultowana
cet. Przede wszystkim ustal sprawę jasno - mieszkanie jest Twoje.


@MyPhilosophy: Też tak myślę, ze tak będzie lepiej. Wtedy niebieski nawet nie będzie musiał za bardzo silić się na asertywność, żeby odmówić, bo będzie świadomy, że to nie jego.