Wpis z mikrobloga

@Tesiorka: Uff, na szczęście w poniedziałek zacznę dzień od przyjścia do pracy, w której usiądę sobie na moim fotelu za 3000zł, po chwili ktoś mnie wyciągnie na kawę i pół godziny będziemy gadać co tam robiliśmy w weekend, trochę szkoda, że wypłatę dostałem 2 dni temu i na kolejną będę musiał czekać miesiąc :(.

Strach pomyśleć, że mógłbym w tym czasie być szkole na niewygodnym małym drewnianym krzesełku słuchać skrzeczącej, sfrustrowanej
@gangsteris: Mnie zawsze mama mówiła "jeszcze zatęsknisz za szkołą" i okazało się, że nie miała racji. W pracy mam poczucie, że o 16 drzwi się zamykają i mogę żyć swoim życiem. Ze szkoły wracałam o 16 i pierwsze, co słyszałam po wejściu do domu, to pytanie "jak było w szkole?". Potem trzeba było odrobić pracę domową, nauczyć się na następne lekcje i na sprawdziany. Całe życie kręciło się wokół szkoły, ocen,
@DomowyPaker: Dla mnie jak była wycieczka to mówiłem ile trzeba i dostawałem pieniądze. Nie uważam, że to jakiś wyzysk. Masz dzieci to na nie płać. Kiedy rodzice w sklepie zabawkowym mówili, że mogę wybrać sobie zabawkę, to wybierałem jakąś, ale nie najdroższą. Znałem umiar. Potrzeby dziecka to nie żaden wyzysk a prosić można ale to nie znaczy, że rodzice te prośby muszą zrealizować.
@Shanny: Mi sie zdarza nieraz dziwny sen o tym, że dostaje z Polski list - mam niezdaną matematykę w piątej klasie podstawówki i muszę wrócić do kraju nadrobić zaległości, bo wszystkie moje kolejne etapy edukacji są przez to nieważne. I jadę, siedzę w tej ławeczce o wysokości 60cm w wystandaryzowanej klasie lekcyjnej, wkoło mnie banda dzieciaków, chuda nauczycielka w pinglach a'la denka od butelek drze ryja, a ja zdaje sobie sprawę
via Wykop Mobilny (Android)
  • 4
@Chulio: nie każdy miał kolorowo w domu jak Ty. Taka kolej rzeczy, rodzice chcą dać jak najwięcej ile mogą, a nie każdemu w życiu wyszło. I co każdy ma obwiniać swoich rodziców że nie mial tego albo tego, ze nie był ani razu za granicą na wakacjach? Nie po prostu wziąć się w garść i dążyć do tego żeby mieć lepiej niż za gowniaka.
@Chulio: Mi się zdarza robić 24h, ale co z tego, skoro praca ciekawa, rozwój duży, robie to co lubię i satysfakcja z tego całkiem wymierna, a przy tym płacą tyle, że nie trzeba się martwić o pieniądze bo mam gwarantowane te minimum zapewniające dobry komfort życia zbiorowym układem pracy - zas zapotrzebowanie na umiejętności na rynku wyłącznie rośnie. Wymieniłbym to na kartkówki u zakompleksionych nauczycieli którzy zostali nauczycielami tylko dlatego, że
@Tesiorka: Szkoła miała ten plus, że byli fajni znajomi (czasy LO), poznawało się laski, pierwsze grube melanże. Kasy nie było, ale jakoś zawsze dało się go zorganizować. Ale jednak wolę 8h spędzić za hajs niż charytatywnie i jak miałbym się cofać w czasie to tylko na max miesiąc :p Naprawiłbym kilka błędów w tym czasie, które popełniłem w licbazie.
@veranoo: Oczywiście, masz rację. Mi chodzi o takie generalizowanie, że "każda praca lepsza niż szkoła". ps za granicą z rodzicami byłem raz, a wycieczkę w większej części organizowała ciotka.
@Strahl: Widocznie miałem dużo szczęścia, bo złych nauczycieli mogę policzyć na palcach jednej ręki. Wszystko zależy od własnych doświadczeń, a ja się tylko nie zgadzam z generalizowaniem jakie jest w najbardziej plusowanym komentarzu w tym wpisie.
@stahustahowski: Nie umiesz czytać
@Strahl: Praca jest lepsza od szkoły?

Ze szkoły mogłem sobie #!$%@?ć kiedy chciałem a i tak skończyłem z dobrymi wynikami i poszedłem na dobre studia. Spróbuj sobie nie wrócić z przerwy w pracy to hurr durr afera na całą firmę i grożenie dyscyplinarkami.

A to, że po szkole trzeba było coś robić? Nie oszukujmy się w większości prac umysłowych trzeba od czasu do czasu poświęcić swój czas w domu. Zwłaszcza jak