Wpis z mikrobloga

@Strahl: W pracy trzeba dłużej siedzieć, kombinować co się zje na obiad, jak się ją straci to lipa z opłatami jak nie odłożysz hajsu, więc nie wiem czy tak "pod każdym względem lepsza" ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@Strahl u mnie najlepsze były studia dzienne. Byłem normikiem, studentem-#!$%@?. Mieszkałem w akademiku z naprawdę dużą i fajną ekipą (z 5 - 6 pokojów), więc nigdy nie było nudy. Na zajęcia chodziło się możliwie jak najmniej, w czasie wolnym, którego szło zorganizować sporo to albo piwerko, albo granie w gry na singlu, albo turnieje w PESa(kupę lat temu) , albo spanie, czytanie książek, łazenie po mieście, no i obowiązkowo co najmniej
  • Odpowiedz
@Tesiorka Jak dla mnie wszystko ma "plusy dodatnie i plusy ujemne". Szkoła jest fajna ze względu na beztroskę, znajomych, na to, że prawie każda dziewczyna jest wolna i często to w szkole poznajesz miłość życia (mam na myśli liceum). Ale z drugiej strony jak pomyślę o nauczycielach - debilach, o wkuwaniu na pamięć gówna, które nigdy mi się do niczego nie przyda, o tym, że nie mam pieniędzy, że jestem zależny
  • Odpowiedz
@GrammarNazi: o to chodzi szkoła jest fajna ale w połowie, bo po skończeniu szkoły wspomina sie tylko przyjemne chwile, a zapomina sie ranne wstawanie, i uczenie sie czegos niepotrzebnego oraz stres przed czyms to teraz to raczej wybuch smiechu by powodowało
  • Odpowiedz
@Chulio: a tak to musiałem kombinować 300 zł na wycieczkę i kilka razy prosić rodziców żeby w końcu dali, bo praktycznie nigdy poproszenie raz nie starczało.
A teraz jak coś chce to kupuje i po problemie i nie słyszę wiecznego "to jest za drogie".
  • Odpowiedz
@Tesiorka: pamietam ze bedac w szkole zawsze balem sie tej pracy, tego ciaglego wstawania i wiecznych 8 godzin od dechy do dechy. Teraz w zyciu bym tego nie zamienił na szkołe xD szkola to był ciągły stres i obowiązki po niej. W pracy robie swoje i wyjebka po niej. Teraz troche kisne z gówniaków których mijam na ulicy myślacych, ze to najlepszy ich czas.
  • Odpowiedz