Wpis z mikrobloga

Dzisiaj przypomniało mi się, że w podstawówce i gimnazjum funkcjonowało coś takiego, jak wspólne mierzenie i ważenie. O ile w początkowych klasach podstawówki przebiegało to tylko z lekkim zawstydzeniem zmuszonych do rozbierania się przy sobie małych dzieci, tak w późniejszych latach ważenie stało się ważnym rytuałem. Ważenie było polem bitwy. To tam ustalała się hierarchia. Większość chłopców nawet nie miało o tej #logikarozowychpaskow pojęcia, więc wprowadzam Państwa w nieznane.

O terminie ważenia wiedzieliśmy najczęściej tydzień wcześniej. Szkolne gwiazdeczki od razu zaczynały przygotowania. Jeszcze tego samego dnia zaczynały narzekać na swoje grube uda i otłuszczone brzuchy. W trakcie narzekania zawsze kontrolnie zerkały na chłopców i grubsze dziewczyny, aby upewnić się, że za chwilę ruszy lawina komplementów i stałych zwrotów typu "chcesz schudnąć z kości na ości?". Każda uroczyście postanawiała, że przechodzi na dietę. Oczywiście żadna z nas nie miała pojęcia o zdrowym odżywianiu. Pamiętam przechwałki podekscytowanych dziewczyn i licytowanie się na to, która mniej zjadła. Jeśli jadłaś w tych dniach na śniadanie listek sałaty, to byłaś KIMŚ. Grupa ci zazdrościła i podziwiała cię. W ciągu tygodnia miały miejsce różne głupie akcje typu mierzenie sobie szerokości uda linijką i porównywanie tych wymiarów z koleżankami. To była taka grupowa histeria, której każda ulegała, aby być fajną. Gdybyś powiedziała, że nie chcesz się odchudzić, to oznaczałoby, że uważasz siebie za dość dobrą i dość szczupłą, co byłoby powodem do obgadywania. Faktem było to, że żadna z tych dziewczyn tak naprawdę nie czuła się gruba. Cała ta akcja odbywała się wyłącznie dla zdobycia atencji - i to najczęściej kosztem tych grubszych dziewczyn. Ja miałam parę kilo za dużo, więc byłam w centrum uwagi. Każda lasia obowiązkowo musiała właśnie mi pożalić się na swoje grube uda. Najgorzej wspominam dzień, kiedy atencyjne koleżanki zaczęły podpuszczać chłopców do wskazania, która dziewczyna w klasie jest najgrubsza. Oczywiście wszystko odbywało się pod płaszczykiem udawanej kłótni, gdzie jedna chuda szkapa ogłaszała, że jest grubsza od drugiej. Ja jestem najgrubsza, hihi. Nie, bo ja, hihi. Chłopcy nie rozumieli zasad tej gry, więc pocieszali atencyjne koleżanki i komplementowali je. Głośno padało "najgrubsza w klasie to jest Ala, nie porównuj nawet siebie do niej!". Ala rzeczywiście była bardzo gruba i najgrubsza w klasie. Atencyjne najpierw trochę kokietowały, ale w końcu śmiały się równo z Ali. Zresztą dla tej Ali były zawsze bardzo okrutne. Ja w tym okresie siedziałam cichutko i modliłam się, aby nikt nie przypomniał sobie o mnie. Czasem przechodziłam na "dietę" razem z pozostałymi samicami, czyli żyłam o liściu sałaty.

W końcu nadchodził dzień ważenia. Wszystkie zostałyśmy usadzone w gabinecie higienistki. Atmosfera w gabinecie była zwyczajnie nieprzyjemna. Higienistką była mała, gruba i wredna baba, która nie miała ani krzty zacięcia pedagogicznego. W gabinecie nie było żadnego parawanu, więc trzeba było rozebrać się do majtek przy koleżankach. Tutaj też następowały podś#!$%@? z tej części dziewczyn, które miały już pokaźne piersi. Część popularnych lasi przyjęła strategię wkroczenia na wagę przebojem i popisywania się swoją chudością. Część wchodziła na wagę z udawanym przerażeniem i histerycznie prosiła higienistkę, aby nie wymawiała na głos wagi. Ostatecznie ta waga i tak została ogłoszona przez samą zainteresowaną.
- Ojej, schudłam trzy kilogramy! - ogłaszała z udawaną ulgą wymieszaną z nieudawanym już poczuciem wyższości.
Te większe dziewczyny nigdy nie pchały się na wagę, więc zostawały jako ostatnie w momencie, kiedy popularne księżniczki omawiały już z nagłośnieniem godnym przekup na targu swoje wyniki. Któraś zawsze dla atencji musiała jeszcze wspomnieć, że jest gruba przy higienistce. Wtedy to dopiero zaczynał się festiwal #!$%@?. Higienistka zaczęła jeździć po dziewczynach, że są niepoważnie, jeśli się odchudzają. Tutaj akurat miała rację, z tymże po tej jeździe zawsze następowało obwieszczenie w stylu "gruba to jest Ala, ty jesteś szczupła i śliczna".
...serio?

Atencjuszka oczywiście triumfowała. Po minie Ali było widać, że ma ochotę umrzeć. Na wagę wstępowała na końcu albo Ala, albo ja, albo jakaś inna mało popularna dziewczyna. Higienistka nie mogła sobie darować złośliwych komentarzy. Pozostałe atencjuszki śmiały się wniebogłosy - już nawet nie ukrywały się ze swoim poczuciem wyższości. Komentarze stawały się coraz podlejsze. Kiedy higienistka głośno ogłaszała wagę którejś z nas, to nagle robił się szmer komentarzy typu "o boże, ja bym się zabiła, gdybym tyle ważyła". Nikt na to nie reagował. Po wyjściu od higienistki atencjuszki długo celebrowały swój sukces wyśmiewając pozostałe dziewczyny. Ty gruba świnio, ty gruba krowo i takie tam. Najlepsze było to, że jedyną klasyfikowaną medycznie jako otyła osobą w klasie była Ala. Pozostałe dziewczyny (w tym te uważane za "grube świnie") nie miały nawet nadwagi według skali centylowej - nie były po prostu bardzo chude i były wyższe od innych. To były czasy, kiedy za szczupłą była uznawana wyłącznie kobieta z sylwetką w stylu Kate Moss. Taka Kylie Jenner byłaby w mojej klasie uznana za grubaskę.

Przy okazji uważam, że nic tak dobrze nie smakuje, jak moment, kiedy idziesz wysportowana i atrakcyjna ulicą mijając przytyte szkolne gwiazdeczki. Po dziś dzień jestem przekonana, że kobiety są znacznie podlejsze na poziomie emocjonalnym od mężczyzn. Tak znacznie, znacznie.
#rozowepaski #niebieskiepaski #szkola #storytime #truestory
  • 88
  • Odpowiedz
@KropkaMigotka: To samo, jak dostałam pierwszy okres to się zwierzyłam koleżance dlaczego mnie w szkole nie było, to rozpowiedziała, że kłamie bo tylko wysokie osoby dojrzewają szybciej bo tak jej babcia powiedziała, a ja jestem konus. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Też był paździerz niesamowity. W końcówce podstawówki to niektóre nawet udawały że mają okres.
  • Odpowiedz
@catsky: no to grubo mieliście. U mnie wyglądało to tak, że czekaliśmy wspólnie w wielkiej sali (ubrani XDD) i wzywano nas grupkami po ok. 5-6 osób. Tam dopiero rozbierałeś się do gaci, do każdego z nas podchodziła jedna osoba z komisji i nas badała zapisując nasze parametry na kartce, dosłownie kilka minut roboty. Potem ubierałeś się, wracałeś do wielkiej sali i czekałeś aż cie wezwą po książeczkę i #!$%@? - no
  • Odpowiedz
gruby był ważną częścią zespołu bo zawsze stał na bramce.


@sebanhs: był niemal najważniejszą częścią, bo nikt oprócz niego na bramce stać nie chciał i drużyna była mu wdzięczna za poświęcenie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@Shanny: @sebanhs:

U chłopaków przebiegało to szybko, fakt. Ale przynajmniej u mnie, zawsze szła fama od tych co wyszli:


I każdy czekał w kolejce tak trochę niezręcznie, myśląc że trzeba będzie pokazywać przyrodzenie i niewiadomo co tam będą badać czy mierzyć ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Oczywiście nigdy nic takiego nie było, ale co roku i tak się wszyscy w kolejce trochę na to nabierali xD
  • Odpowiedz
Po dziś dzień jestem przekonana, że kobiety są znacznie podlejsze na poziomie emocjonalnym od mężczyzn


@Shanny: o niczym nie musisz być przekonana bo to jest po prostu fakt od zarania dziejów ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@Shanny: brzmi to jak wspomnienia z poprawczaka pełnego patologii.

U nas atencyjne, młode Karyny tępiło się od małego i jeśli jakaś wyżywała się na kimś mniej popularnym, to spotykał ją ostracyzm.

Ja pamiętam od siebie, że zamiast się wyżywać na kimś, zawsze wybieralimy kogoś na stanowisko "błazna", który ma wszystkich rozśmieszać glupimi tekstami.

Z reguły był to jakiś mały cwaniaczkowaty typ, który gadał jakieś śmieszne rzeczy, czy był podpuszczany do robienia
  • Odpowiedz
  • 5
@Shanny smutne jest to że niektórym to po podstawówce nie przechodzi. Na studiach też mam laski przy których jak powiesz, że jesteś zadowolona ze swojej figury to ci dupę obrobią, bo zadzierasz nosa xD
  • Odpowiedz
@Shanny to jest fakt, chłopaki mieli w to #!$%@?, najwyżej się pośmiali ale ty chudy/ulany jesteś ale i tak na boisku nikogo to nie interesowało. A solówki i tak wygrywał ten co miał większą psyche
  • Odpowiedz
@catsky: Lol, przecież komisja zazwyczaj jest rozłożona na kilka dni, w ciągu dnia zarejestrują ok 20-30 osób bo mimo wszystko trochę to trwa. W dodatku u mnie czekaliśmy w jednym miejscu, za parawanem po 3 os. trzeba było się rozebrać do gaci a do komisji się wchodziło pojedynczo xD
  • Odpowiedz