Wpis z mikrobloga

Ja #!$%@?, ale w tej Polsce to buractwo. Przeprowadzilem sie do Warszawy (juz troche dawno), mieszkam na nowym osiedlu. Przez dwa tygodnie KAZDEMU mowilem "dzien dobry", pozniej przestalem pierwszy mowic i NIKT pierwszy sie ze mna nie przywital do tej pory. Jak #!$%@? w lesie, nadęte faje, zeby nie bylo jestem mily, kulturalny i usmiechniety chlopak na co dzien wiec nie wygladam na jakiegos kryminaliste zanim ktos tak mi napisze. W UK zanim zdarzylem pierwszy powiedziec " Hello lub good morning" to sasiad juz mowil i sie pytal czy wszystko w porzadku, bez wzgledu czy to byl ciapak czy anglik czy ktos inny.

#zalesie #oswiadczenie #uk #emigracja #polska #warszawa
  • 148
  • Odpowiedz
Ból dupy ludzi, którzy wylewają swoje kompleksy na miasto, w którym nawet nie mieszkali i używają określeń "wawka" (po tym od razu wiadomo, że to ktoś spoza bo nikt tak nie mówi) XD Albo biedaków umysłowych, którzy nazywają ludzi z nowych bloków nowobogackimi (BOGACTWO kredytu na 30 lat) xD

Kompelsy małego Polaka, który porównuje społeczne konwenanse anglosaskie do faktycznego dzień dobry w Polsce, gdzie przeciętnego Brytyjczyka #!$%@? co tak naprawdę "how are
  • Odpowiedz
@greg-lepkie-raczki: ja tam wlasnie nie przepadam za tym konwenansem. Nie interesuje mnie zupełnie co u kogo slychac, nie wiem p oco mówić komus, ze dzien jest dobry, juz wolałbym zwykly usmiech. I denerwuje mnie najbardziej to, ze musze mowic bo jak nie powiem to wyjde na chama gbura i gnoja :DDDD
  • Odpowiedz
@greg-lepkie-raczki: nie ma co generalizować, zależy jak trafisz akurat.

tl;dr- kilka tysięcy ludzi w jednym bloku (Warszawa) i każdy mówił sobie dzień dobry. ¯\_(ツ)_/¯

Mieszkałem nie tak dawno temu (nie bójmy się użyć tego słowa) w GIGANTYCZNYM bloku-sypialni również w Warszawie, mieszkań kilkaset, z 1/3 jak nie więcej na wynajem z częstą rotacją bo i miejsce dobrze skomunikowane, spokojnie można było każdego dnia spotykać kogoś po raz pierwszy. Przez ponad rok
  • Odpowiedz