Wpis z mikrobloga

Lubie być kobietą. Nawet bardzo lubię. Nie muszę przejmować się swoim rozmiarem penisa (pewnie miałabym małego), mogę robić wszystko to co faceci, zarabiam tyle samo co faceci, bywam calowana w rękę na przywitanie, otwieracie mi drzwi, mogę przyznać się do słabości czy błędu a Wy uważacie to za urocze, mogę mieć własne zdanie i głośno je wyrażać. Gardze aktualnym tfu feminizmem.
  • 165
@pierogu:

poczytaj o ruchu feministycznym


Ale po co ma czytac o czyms co jest sekta w 90%? ;)
Jakby kros Ci radzil czytac o scjentologii to chyba tez bys zlala?
Oczywiscue ze aktualny feminizm jest dosc duzy i ma pelno publikacji/teorii ito. Ale to o niczym nie swiadczy.

Rozwodzenie sie o tym czy noszenie szpilek powinno byc zakazane przez kobiety bo sprowadza je do roli seksualnej to sekciarstwo ;)
@charmingman: chęć zaostrzenia prawa do aborcji to chyba jednak kwestia całego społeczeństwa, nie tylko kobiet. Kolejna rzecz, która odstrasza mnie od współczesnych feministek to ignorowanie roli mężczyzny w wychowaniu i poczęciu dziecka. Ciąża to sprawa dwóch osób, w tym mężczyzny. I mężczyzna ma takie same prawa do tego dziecka.
@aksamitna_kukurydza Ja to albo mam szczęście albo z tym przyznawaniem się do słabości to nie jest wcale tak źle, bo np. gdy podczas rozmowy mówię że w sumie to boję się latać samolotem to rozmówcy nie wyskakują z: "hehe cipka" tylko reagują ze spokojem albo ciągną temat i mówią że oni to mają problem z tym lub z tym. A np. gdy kolega ze starej pracy przyznał się że chce odejść ale
To właśnie dał Ci feminizm


@Medestin: no nie bardzo. To nie feminizm uwolnił kobiety, a kapitalizm, wojny światowe i rewolucja seksualna. W czasie pierwszej wojny światowej ofiar było tak dużo, a potrzeba pracowników pilna. Jedynym wyjściem było to, by kobiety także pracowały. Wraz z pracą przyszła wolność słowa i prawa wyborcze.
Widać to szczególnie na tle II RP - kraj zniszczony przez wojnę, raczej szczątkowe grupy walki o prawa kobiet, a
@agataen: ja zawsze uważałem że sprawiedliwe byłoby gdyby kobiety mogły w 100% decydować o tym czy dziecko się urodzi - tylko pod warunkiem że mężczyzna mógłby (zawsze i wszędzie) decydować czy łoży na dziecko (przymusowe alimenty przestałyby istnieć). I tak mężczyzna mógłby po 2 latach znudzić się i stwierdzić że to #!$%@?.

W wersji feministek kobieta decyduje o tym czy dziecko się narodzi a facet musi dostosować się do jej decyzji