Wpis z mikrobloga

Czytając Wasze wpisy o szczęśliwym znalazcy i oddawaniu rzeczy znalezionych przypomniało mi się, jak kiedyś na wykładzie znalazłem pod siedzeniem portfel, w którym było sporo kasy i jakieś tam karty. W dowodzie widniała dziewczyna z takim samym nazwiskiem, jak dziekana (nietypowe, więc domyśliłem się, że rodzina). Numeru kontaktowego właścicielki nie znalazłem, więc nie licząc na żadne bonusy poszedłem do jego gabinetu zapytać, czy zna taką osobę. Okazało się, że to portfel jego córki. Oddałem zgubę, wychodzę, a dziekan: "proszę zaczekać". Zatrzymałem się i czekam, a ten wyjął telefon i słyszę: "Krysia, jakiś chłopak twierdzi, że znalazł Twój portfel. Ile tam miałaś kasy? Zaczekaj. (przeliczył) A karty?" Również przeliczył i bardziej do telefonu niż do mnie: "Może pan iść."

Zamurowało mnie. Nie liczyłem na klepanie po plecach, ani buziaki, wystarczyło zwykłe "dziękuję". Zamiast tego potraktował mnie jak złodzieja. Ciekawe, jak potoczyłyby się sprawy, gdyby ktoś przede mną opróżnił ten portfel ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Morale spadło, ale nadal jak coś znajdę, to zawsze szukam właściciela. Nie każdy człowiek to niewychowany gbur, tak samo nie każdy to złodziej.

#takbylo #coolstory i może trochę #zalesie
  • 10
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@WscieklyJesiotr: raz sto złotych mi kurier przed domem
wydzwaniałam do niego kilka razy, ale twierdził że nie jego.
wrócił następnego dnia "a no to może jednak moje"
chciał mi zapłacić jeszcze za uczciwość XDD
bez sensu, skoro to jego to czemu mam nie oddać i ma mieć problem w pracy