Wpis z mikrobloga

Mam taką sprzątaczkę w #pracbaza, że gdy nie wiedziałem jeszcze, że ona sprząta, myślałem że to żona dyrektora. Szpileczki, markowe ciuchy, torebka markowa, tyłeczek pracuje. A w robocie stare szmaty i zasuwa na mopie - nie żebym coś miał do sprzątaczy, sam pracowałem w zieleni miejskiej w Holandii z miotłą i grabiami. Tylko, że tam każda miała wyjeb@ne z góry na dół i do pracy przychodziła już w roboczych i tak do domu wracała. Żeby nie było. Nie tylko tyczy się to #rozowepaski, bo mam w pracy takiego magazyniera co jak wychodzi do domu można go śledzić jak wiedźmin po zapachu jego drogich perfum.

To jest jakiś wstyd wyjść na miasto z pracy w roboczych ciuchach? Z czego to wynika? W Irlandii też każdy miał wyjebkę i wracał nawet samochodem w roboczych z fabryki. U nas same magistry na ulicach. Nie łapie tego.

Coś mi tu śmierdzi ukrywaniem wstydu z powodu pozycji społecznej.
#przemyslenia #modameska #modadamska
  • 63
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@lakukaracza_: W krajach zachodnich takie "brudne" i "fizyczne" prace wykonują często imigranci, których interesuje tylko zarobienie kasy i mają często wyj..bane na to co mysla o nich inni ludzie ktorych i tak pewnie nigdy nie poznaja.

W Polsce moga cie widziec znajomi, sasiedzi ktoryc znasz od dziecka, rodzina, byla dziewczyna/chlopak, kumple z klasy. A robol w Dublinie, Frankfurcie czy Londynie nikogo raczej nie zainteresuje.

Zreszta o czym dzisiaj swiadczy zawod
  • Odpowiedz