Wpis z mikrobloga

#iiwojnaswiatowawkolorze

Niemiecki kowal podczas pracy, 1941 r.

Jak byłem mały, to zawsze wydawało mi się, że wszyscy żołnierze to głównie walczyli. Trochę w tym utwierdzały mnie lektury książek z okresu PRL, gdzie o zapleczu jest bardzo niewiele. Im człowiek bardziej się wgryza w temat, tym mocniej uświadamia sobie, że kolesie biegający z karabinami i strzelający z dział stanowią może 1/3 całej armii (a być może dużo mniej).

Dobitnie uświadomiła mi to wizyta w muzeum w Overloon w Holandii parę lat temu (bardzo polecam, fantastyczne muzeum, może się kiedyś podzielę zdjęciami), że w zasadzie większość żołnierzy to... służby tyłowe.

Każda armia potrzebuje zaplecza - im większa armia, tym większe zaplecze. W Overloon można to sobie uświadomić, kiedy idzie się po Moście Baileya (taki most dla wojsk inżynieryjnych) po setkach, tysiącach skrzynek, mających zobrazować ogrom przedsięwzięcia Red Ball Express i zaopatrzenia wojsk na froncie. Przeciętna niemiecka dywizja wymagała minimum 200 ton zaopatrzenia dziennie, żeby móc zachować zdolność bojową (wg standardów - 320 ton). Napoleon rzekł już dawno, że każda armia maszeruje na swych żołądkach. Może to oczywiste, ale jednak w ubogiej Armii Czerwonej i Wojsku Polskim tak nie było (podobno wyżywienie sołdata RKKA w 1942 r. wynosiło 1/3 tego, co dostawał żołnierz brytyjski).

Już pomijam służby medyczne i sanitariuszy/noszowych, bo to jedna strona medalu (chociaż należy wspomnieć, że w armiach byli także wojskowi dentyści!). Ale każda armia potrzebuje kowali i mechaników. Były warsztaty przyfrontowe i na zapleczu, piekarnie (przeciętna niemiecka dywizja wymagała 11 000 bochenków chleba dziennie!), kuchnie polowe, drukarnie. Do tego jednostki żandarmerii i areszt śledczy (tak, każda dywizja taki posiadała), zarządzane przez wywiad i prawników wojskowych. Musiały też być jednostki budowlane, stawiające mosty, budujące drogi, kładące tory kolejowe. Oczywiście do tego jednostki łączności oraz orkiestry oraz cała gama rzeczy pozornie oczywistych, a jakże potrzebnych: fryzjerzy, kina polowe, krawcy, szewcy, kaletnicy. W armii niemieckiej dochodziły jeszcze wojskowe domy publiczne dla żołnierzy. Dywizje musiały być autonomiczne w wielu sprawach, a i żołnierze często prosili o zrobienie czegoś, czy jakieś przeróbki umundurowania, czy uzbrojenia (oj, widziałem nawet zdjęcia jak amerykańscy krawcy szyli dla swoich kolegów kamizelki skórzane na zimę 1944-45). W przypadku jednostek kawalerii, albo posiadających konie dochodziły jeszcze jednostki zajmujące się żywym inwentarzem.

Kiedy człowiek sobie to uświadomi dopiero do niego dociera, jak wielką machiną jest walcząca na froncie armia.

Autor postu: [II wojna światowa w kolorze](https://www.facebook.com/II-wojna-światowa-w-kolorze-674008299310624/)

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #zdjeciazwojny
Mleko_O - #iiwojnaswiatowawkolorze

Niemiecki kowal podczas pracy, 1941 r.

Jak b...

źródło: comment_zp4jcLrbPg5IoqdROkUhGf2N8ApVBgd9.jpg

Pobierz
  • 21
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Ciekawy komentarz z fb:
Szymon K: W 1941 r. (Przed "Barbarossą") każdy z pięciu frontów rosyjskich na zachodzie zjadał miesięcznie około 60 000 sztuk bydła. A to tylko jeden rzut strategiczny, bez II. Rzutu, trzech armii NKWD, czterech flót i lotnictwa.

Ludzie sobie naprawdę nie zdają sprawy, jak potężnym molochem pochłaniającym wszelkie zasoby i środki jest armia
  • Odpowiedz
@Mleko_O Bardzo ciekawy temat. Niewielu zdaje sobie z tego sprawę. Tymczasem brak głupiej części do czołgu może zaważyć przecież o wyniku potyczki. Potężne wyzwanie logistyczne.
  • Odpowiedz
W przypadku jednostek kawalerii, albo posiadających konie dochodziły jeszcze jednostki zajmujące się żywym inwentarzem.


@Mleko_O: Czyli Wehrmacht to jakieś 80-90% wszystkich jednostek. 40/41 rok to jakieś 4-5 tyś koni w dywizji piechoty, górskie miały chyba nawet więcej + muły i inne zwierzęta juczne.
  • Odpowiedz
@Mleko_O: doskonale uwidocznił to płk Karl-Heinz Frieser w książce „Legenda blitzkriegu”. Niemcy wygrali kampanię w 1940 roku głównie dzięki doskonałemu przygotowaniu logistycznemu. A konie stanowiły jeden z jego głównych elementów.
  • Odpowiedz
@Mleko_O: Przeciętna dywizja wermachtu składała się z 10 żołnierzy liniowych, 5000 członków orkiestry i 5000 kucharzy, tak przynajmniej wynika ze wspomnień starych Niemców.
  • Odpowiedz
@Mleko_O: a to ciekawe. Bo po wojnie niemal każdy Niemiec wypierał się służby na froncie. Okazywało sie jak wyżej że wszyscy pracowali na kolei, w gospodarstwach a jak już udowadniano bezpośredni udział w walkach to okazywało się że grał w orkiestrze.
  • Odpowiedz
  • 0
@Rak777
@Mleko_O może mi któryś z szanownych kolegów wyjaśnić ten fragment wiki:

Przydatną cechą mostu Baileya jest jego zdolność do nasuwania tylko z jednej strony, tzn. podczas pokonywania przeszkody wystarczający jest dostęp tylko do jednego jej brzegu.
  • Odpowiedz