Wpis z mikrobloga

#filozofia #religia #fizykakwantowa #ateizm
Załóżmy, że teoria strun jest tą prawdziwą, ostateczną, unifikującą. Mamy 26 wymiarów itp.
Mijają setki lat, mamy co raz więcej dowodów przemawiających, że teoria strun jest tym 'kamieniem filozoficznym', nie pojawiają się nowe teorie - lepsze, które możemy udowodnić. Ale mimo wszystko stajemy przed ścianą, bo przecież struny są tak małe, że ni chu chu nie możemy udowodnić ich rzeczywistego istnienia.
Wszystko przemawia za tym, że są, ale nie możemy tego ostatecznie udowodnić i naukowcom zostaje tylko... wiara, że teoria strun jest teorią wszystkiego i nie ma już mniejszej cząstki.
To by było #!$%@?. Na końcu całych rozważań czy filozoficzno-religijnych czy naukowych zostawałoby nam jakieś założenie.
Byłoby to dość uwłaczające. Naukowcy koniec końców stanęli by przed wyborem: wierzysz albo nie wierzysz w teorię strun?
Coś jak starożytni, mieli podobnie, skończył im się aparat poznawczy i zostało im wymyślić boga. (no bo skąd te pioruny?).
Podobnie może być ze zbadaniem wielkości kosmosu, teorią o mnogości wszechświatów.
Możemy dojść do ściany. Mi osobiście wydaje się to najbardziej prawdopodobne, ale co tam, za naszego życia się nie dowiemy.

  • 11
@dwuwarstwowy: To nie jest takie proste. "Wiara" naukowca wygląda zasadniczo tak, jak to opisałeś. Ale w przypadku niemożności dojścia do tego, czy struny rzeczywiście istnieją, to nie będzie to wiara sensu stricto. Naukowiec bierze poprawkę na to, że nawet, gdy wszystko wskazuje na to, że teoria strun jest teorią wszystkiego, to nie jest to nic wiążącego, dopóki nie ma dowodu. Jeśli dowodu nie da się w danym momencie uzyskać, to naukowiec
@dwuwarstwowy: Na teorii strun się nie znam, ale zdanie się na samą wiarę w jej przypadku byłoby jednoznaczne z kapitulacją.

Wszyscy teoretycy, którzy nad nią pracują jednak liczą na to, że wygeneruje nowe przewidywania, które będzie można porównać z rzeczywistością.
@Rebellionista: Bardzo ładnie to napisałeś i pisząc swoje przemyślenia, miałem na względzie, że inaczej wierzy klecha w boga i inaczej wierzyłby prof. fizyki kwantowej w powodzenie jakiejś teorii. Jednak mimo wszystko, ludzkości udało się wyjaśnić skąd biorą się pioruny, deszcz i wiele więcej rzeczy, które budziły strach i byłe trudne do wyjaśnienia dla pierwotnych, jednak z takimi strunami jest już dużo trudniej i obawiam się, że może zostać ta "wiara", o
@dwuwarstwowy to nie byłaby wiara jeśli wszystkie inne/nowe hipotezy byłyby obalane, teoria strun byłaby tą najbardziej prawdopodobną

analogia do boga jest ciekawa, ale na jakiej podstawie można wnioskować że jeden bóg jest bardziej prawdopodobny niż inny? może na podstawie ilości sprzeczności w dogmatach? xD
@tlaziuk: Nie byłaby wiara sensu stricto, ale wyobraź sobie ludzkość za 1000 lat i nadal nie udałoby się fizykom wypracować teorii wszystkiego i jej udowodnić doświadczalnie. Przecież ludzie typu Cejrowski uznaliby to za ostateczny dowód, że Bóg za wszystkim stoi i #!$%@?.
I zostałaby nam ta nieszczęsna teoria strun, której nie idzie potwierdzić. Niesmak by pozostał w #!$%@? :>
@dwuwarstwowy to się nazywa bóg-luk, potwierdzanie właśnie na tym może polegać że inne hipotezy zostają obalone, skoro coś działa to jest założeniem a posteriori, coś jak 2+2=4, doświadczalnie się sprawdza, wyniki są zgodne i tyle ( ͡º ͜ʖ͡º)
@tlaziuk: I to nam może pozostać. Problem polega na tym, że fizyka opiera się na potwierdzaniu doświadczalnym fizyki teoretycznej, matematyki (bo na niej opiera się teoria strun). A to, co Ty proponujesz to wchodzenie na pole potwierdzania hipotez w sposób typowy dla logiki/filozofii, a nie fizyki, która zawsze opiera się na badaniach w laboratorium. I tu jest ten ból.
mamy co raz więcej dowodów

ale nie możemy tego ostatecznie udowodnić


@dwuwarstwowy: Co to znaczy ostatecznie udowodnić? Masz jakiś przykład ostatecznego dowodu?
Metafizyka wbrew pozorom nie jest dziedziną fizyki.
@fnord23: Rzeczywiście, dowód to dowód, a ja napisałem tak bez sensu wartościując dowody :).
Chodzi mi o to, że żeby coś się stało empirycznym prawem fizyki musi być potwierdzone doświadczalnie wielokrotnie i wynik zawsze musi być zgodny z oczekiwaniem. Nie mówi się wtedy 'ostateczny dowód', ale raczej, że coś zostało potwierdzone (wieloma) badaniami. I to miałem na myśli pisząc "ostateczny dowód".
Obecnie nie ma za bardzo pomysłu na eksperyment, który udowadniałby
@fnord23: Tutaj np. o Szczególnej teorii względności Einsteina. On zapostulował, że prędkość światła jest niezmienna niezależnie od układu odniesienia i udało się to potwierdzić:

Najpóźniej od lat 30. STW jest teorią powszechnie zaakceptowaną i silnie potwierdzoną eksperymentalnie[1]. Wyjaśniła wiele wcześniejszych doświadczeń, jak aberracja światła, eksperyment Fizeau i doświadczenie Michelsona-Morleya. Została też potwierdzona przez badania późniejsze, jak doświadczenie Kennedy’ego-Thorndike’a, doświadczenie Ivesa-Stillwella i inne. Przewidywane przez nią efekty, jak np. dylatacja czasu, są