Aktywne Wpisy
Graner +18
#nieruchomosci
Przypominam że budujemy najwięcej na 1k ludków w Europie, demografia (Polaków, a czy umrzemy czy wpuścimy imigrantów to już mniej istotne, przecież nie będziemy za swoje budować dla przybyszy) jest fatalna. Lokale na każdą kieszeń w Polsce są, a zarobki w wojewódzkim nie są specjalnie wyższe niż średnia województwa.
I przypominam że lekko licząc 95% ludzi chodzi do roboty odpi3rdolic swoje i zarobić na życie, a nie dlatego że ma jakieś potrzeby rozwoju zawodowego (tacy ludzie nie pracują na etacie tylko ryzykują ze swoim).
Dlatego
Przypominam że budujemy najwięcej na 1k ludków w Europie, demografia (Polaków, a czy umrzemy czy wpuścimy imigrantów to już mniej istotne, przecież nie będziemy za swoje budować dla przybyszy) jest fatalna. Lokale na każdą kieszeń w Polsce są, a zarobki w wojewódzkim nie są specjalnie wyższe niż średnia województwa.
I przypominam że lekko licząc 95% ludzi chodzi do roboty odpi3rdolic swoje i zarobić na życie, a nie dlatego że ma jakieś potrzeby rozwoju zawodowego (tacy ludzie nie pracują na etacie tylko ryzykują ze swoim).
Dlatego
Wiesz, dlaczego Twój świat nie jest idealnie immersyjny? Bo nie jest napędzany pieniądzem. Bo handel jest wzięty żywcem z gier komputerowych i wioskowy kupiec chętnie wyciąga mieszek złotych monet w odpowiedzi na zrzucienie mu na ladę naręcza zdartego ze stygnących grzbietów i wydartego z drętwiejących rąk ofiar naszych postaci. Czas z tym skończyć i wystawić graczom mandat za śmiecenie.
#rpg #grybezpradu #gruparatowaniapoziomu <- chcieliście takiego tagu, więc jest
#naprawiamfantasy <- tag w którym rozprawiamy absurdami fantasy i czynimy je grywalnym i spójnym
Jeśli czytałeś mój poprzedni wpis to wiesz już, jak prowadzić walkę. Zakładamy teraz, że się ona odbyła i gracze złupili pokonanych - rzecz jasna tylko garstkę, bo reszta uciekła. Oczywiście nie dobili ich, gracze nigdy nie dobijają pokonanych - ale głupi ci gracze - a Ty nigdy tego nie zauważasz - wtrącenie dopisz sobie sam.
1. Gracze z łupami udają się do wioski i z miejsca pytają, gdzie jest sklep. Nie ma. Czas przestać patrzeć na wioski jak na XIX wieczne miasteczka górnicze podczas Gorączki Złota. W wioskach nie ma
-sklepu
-karczmy
-burdelu
-świątyni
Nie ma tam nic poza chylącymi się ku ziemi, zadymionymi chałupkami z paleniskiem na środku, grządkami, polami i ewentualnie budynkami gospodarczymi, jeśli wioska jest bogatsza.
A czym dysponują wieśniacy:
-siłą roboczą
-płodami rolnymi
-owocami runa leśnego
-rybami
-żywym inwentarzem
-na przednówku i w chudych latach - dziećmi
Co chętnie przyjmą wieśniacy jako zapłatę:
-sól
-narzędzia
-liny
-materiał
-ubrania
-żywy inwentarz
-na przednówku i w chudych latach - każde jedzenie
-drobne monety - TYLKO i WYŁĄCZNIE drobne. Danie wieśniakowi złotej monety przysparza mu tylko kłopotów - albo ktoś go napadnie, albo władze wezmą go za złodzieja, bo niby skąd ma tyle mieć i każą prewencyjnie powiesić, a monetę weźmie sobie kapitan straży. Wieśniak nie przyjmie złota, jeśli nie jest głupcem, albo paserem. Bohater nie da mu złotej monety, jeśli nie jest głupcem, albo sadystycznym niegodziwcem.
2. Gracze dali wieśniakom nieco soli w zamian za oporządzenie ich koni, odpoczynek, strawę i reperowanie wozu, po czym ruszyli w dalszą drogę - do miasteczka.
W miastach nadal nie ma sklepów, choć niektórzy, czasem niezrzeszeni w cechach i mniej zdolni rzemieślnicy handlują tym, co co uda im się zrobić w lokalnych warsztatach. Dodatkowo raz na tydzień, czy dwa wypada dzień targowy - zjeżdżają się okoliczni wieśniacy, kupcy z miasta, każdy wystawia co ma najlepszego. To dobry czas, żeby uzupełnić zapasy. Dodatkowo w miasteczkach będzie już jakiś chramik, czasem klasztor, posterunek straży i karczma.
Można tu sprzedać chodliwe dobra - narzędzia i oporządzenie, lepsze ubrania, skórzane obuwie i co tam jeszcze potrzebne łyczkom do życia. Da się czasem dokonać prostych napraw pancerzy i broni - przewiązanie lamelki, obsadzenie topora, czy okucie wekiery, wyostrzenie kling, grotów i żeleźców.
Nadal jednak nie sprzedamy tu raczej broni, zbroi, zrabowanych kosztowności, wozów. Może uda się sprzedać konia. Można zjeść posiłek w karczmie, umyć się w łaźni albo balii, kupić zakonserwowane na podróż jedzenie, wyspać w prawdziwym łóżku, zaopatrzyć w obrok.
3. Uzupełniwszy zapasy nasi bohaterowie wyruszają do wielkiego miasta. Ach co za gwar, jakież kolory i przepych, bogowie, jak cuchnie, won, chora pokrako, bo w pysk zdzielę, gdzie moja sakiewka?
W mieście funkcjonują już cechy i prawdziwi kupcy z prawdziwymi sklepami. U kupców, często zrzeszonych w gildie w zależności od specjalności - drewno, ryby, ziarno, materiały - takich nazywa się bławatnymi - wreszcie, choć z rzadka - dostawy broni. Niestety - kupnem pojedynczych sztuk broni z niepewnego źródła nikt raczej zainteresowany nie będzie. Oczywiście - zdobiony miecz, czy pancerz przyciągający spojrzenia zejdą na pniu, choć kupiec wyrucha na nich postaci lepiej, niż wszystkie dziwki z burdelu i na wiele większą kwotę. Jednak włócznie, wekiery, topory, łuki, przeszywanice, kolety, kolczugi i reszta broni niższej klasy wciąż będzie leżała w wozie i powoli pleśniała. Co zatem z nimi zrobić?
Otóż b--ń trudno sprzedać, ale świetnie nadaje się na podarek! Ładny miecz, czy sztylet mniej niezręcznie przyjąć, niż pieniądze, kiedy pan rycerz nalega, prawda? Taki podarunek łatwo zjednuje przyjaciół.
Komendant straży najpewniej ucieszy się z dowolnej broni, jaką mu się przyniesie, szczególnie w mniejszym miasteczku, albo na prowincji. Pieniądze na uposażenie będzie mógł dzięki temu zdefraudować, a bohaterów podejmie obiadem i może przymknie oko na nich wybryki, jeśli zobowiążą się dostarczyć więcej oręża.
B--ń można dostarczyć grupom paramilitarnym, bandytom, podjudzonym do buntu łyczkom, sformowanej naprędce milicji, cechom do obrony miasta i tak dalej - główna zasada jest taka, że ładną b--ń i dobrą zbeoję sprzedajemy, zdobione egzemplarze zatrzymujemy na łapówki, a resztę wiążemy rzemieniami i dostarczamy hurtowo wybranym grupom, które chętnie ją przyjmą. Warto pamiętać, jaką bronią zabito noszącego dany pancerz - kolczuga i przeszywanica porąbane toporem nie będą się nadawały na handel, a wiele rodzajów broni to improwizowane egzemplarze, których też nikt nie kupi.
Miasta to także miejsce, w których można spieniężyć dobra z rabunku - biżuterię, wymuszone od wieśniaków płody rolne, porwane bydło wozy i karoce oraz inne podobne nośniki wartości. Negocjacje w sprawie odkupienia większej ilości, szczególnie po raz pierwszy u danego kupca, mogą być szczególnie emocjonujące. Pewnie zaczną coś podejrzewać - niegodziwi będą chcieli wyzyskać bohaterów, zaś szlachetni - być może powiadomić straż o rabunku i wykorzystaniu bezbronnych.
Przy okazji: chramik? Chyba kramik. ;)
@JohnMarkII: Miło to słyszeć! Chramik od chram - świątynka.
Ale do jednej rzeczy trochę się przyczepię, mianowicie do handlu bronią.
Jeśli chodzi o b--ń bojową (włócznie, łuki bojowe, kusze, tarcze, wielkie miecze, zbroje), to zgadzam się, że handel będzie trudny, a nawet podejrzany (cechy powinny się zainteresować, skąd jacyś obwiesie mają wojskową b--ń).
Natomiast z bronią cywilną i podróżną (sztylety, rapiery, krótkie miecze, kordy, kije do walki, proste maczugi, małe puklerze) rzecz ma się zgoła inaczej. Taką b--ń w średniowieczu i renesansie mógł nosić praktycznie każdy (szlachcic, mieszczanin a nawet co obrotniejszy chłop) i zawsze (na szlaku, w gospodzie, a nawet na rynku i uniwersytecie). W dzień targowy jej sprzedaż nawet losowemu przechodniowi nie powinna być taka trudna, bo rynek był
Co do noszenia zawsze - przyczepię się - nie tolerowano broni w dzielnicach handlowych najczęściej w ogóle. Mówisz o broni w późnym średniowieczu ja - wciąż przed okresem czarnej śmierci. Trudno sprzedać miecz chłopu, albo mieszczanom, poza wyższą klasą, a tacy raczej nie chcą broni z bazaru. Taka b--ń na już wybite jakieś znaki cechowe i być może można ją rozpoznać.
Przychodzący w takim stroju bohaterowie najpewniej się spieszą - będą odprowadzenie do władz przez
Bo byłem na kursie technika żywienia
Podobnie można skórzany kaftan przerobić na rzemyki.
@MrocznaKapibara: O gotowaniu mężczyznom nie było?
Ale w XIV wieku cena żelaza do srebra wynosi jakieś 1:300
Cena miecza to pewnie około 1/20 funta czystego srebra za
To znaczy, że za ważący 2 funty miecz dostaniesz 1/150 funta srebra według wartości, a że kowal też musi zarobić, to pewnie 1/200, zatem jakąś dziesiątą część wartości, o ile dobrze się potarguje, a pewnie dużo mniej.
Za 100 funtów stali czyli jakieś 50 zezłomowanych mieczy da się kupić gospodarstwo ( ͡° ͜ʖ ͡°)
https://www.quora.com/How-expensive-was-iron-in-the-late-12th-century-Europe
Fajny tekst, ale mam parę uwag odnośnie karczm - karczmy w wioskach będą, chyba, że mówimy o totalnych zaściankach, typu 3 chaty na krzyż, albo symulujemy wczesne średniowiecze (http://rme.cbr.net.pl/index.php/archiwum-rme/377-marzec-kwiecie-nr-54/kultura-i-tradycje-ludowe40-7681/339-rola-karczmy-w-yciu-dawnej-wsi-polskiej) W miastach karczm, piwnic, wyszynków i jadłodajni będzie wiele.
To chyba znaczy właśnie, że we wsiach nie będzie?
@singollo: Mówimy o takich wioskach. O ludziach, dla których problemem jest samo wyżywienie się, nie o większych wsiach. Tam najpewniej budynek karczmy będzie. Ale karczma musi mieć jakieś dostawy piwa, ludzi do obsługi, to już ekwiwalent warsztatu, jeśli chodzi o wymagania siły roboczej, a każda