Wpis z mikrobloga

Będzie krótko, bo szanuję Twój i swój czas.
Wiesz, dlaczego Twój świat nie jest idealnie immersyjny? Bo nie jest napędzany pieniądzem. Bo handel jest wzięty żywcem z gier komputerowych i wioskowy kupiec chętnie wyciąga mieszek złotych monet w odpowiedzi na zrzucienie mu na ladę naręcza zdartego ze stygnących grzbietów i wydartego z drętwiejących rąk ofiar naszych postaci. Czas z tym skończyć i wystawić graczom mandat za śmiecenie.

#rpg #grybezpradu #gruparatowaniapoziomu <- chcieliście takiego tagu, więc jest

#naprawiamfantasy <- tag w którym rozprawiamy absurdami fantasy i czynimy je grywalnym i spójnym

Jeśli czytałeś mój poprzedni wpis to wiesz już, jak prowadzić walkę. Zakładamy teraz, że się ona odbyła i gracze złupili pokonanych - rzecz jasna tylko garstkę, bo reszta uciekła. Oczywiście nie dobili ich, gracze nigdy nie dobijają pokonanych - ale głupi ci gracze - a Ty nigdy tego nie zauważasz - wtrącenie dopisz sobie sam.

1. Gracze z łupami udają się do wioski i z miejsca pytają, gdzie jest sklep. Nie ma. Czas przestać patrzeć na wioski jak na XIX wieczne miasteczka górnicze podczas Gorączki Złota. W wioskach nie ma
-sklepu
-karczmy
-burdelu
-świątyni
Nie ma tam nic poza chylącymi się ku ziemi, zadymionymi chałupkami z paleniskiem na środku, grządkami, polami i ewentualnie budynkami gospodarczymi, jeśli wioska jest bogatsza.

A czym dysponują wieśniacy:
-siłą roboczą
-płodami rolnymi
-owocami runa leśnego
-rybami
-żywym inwentarzem
-na przednówku i w chudych latach - dziećmi

Co chętnie przyjmą wieśniacy jako zapłatę:
-sól
-narzędzia
-liny
-materiał
-ubrania
-żywy inwentarz
-na przednówku i w chudych latach - każde jedzenie
-drobne monety - TYLKO i WYŁĄCZNIE drobne. Danie wieśniakowi złotej monety przysparza mu tylko kłopotów - albo ktoś go napadnie, albo władze wezmą go za złodzieja, bo niby skąd ma tyle mieć i każą prewencyjnie powiesić, a monetę weźmie sobie kapitan straży. Wieśniak nie przyjmie złota, jeśli nie jest głupcem, albo paserem. Bohater nie da mu złotej monety, jeśli nie jest głupcem, albo sadystycznym niegodziwcem.

2. Gracze dali wieśniakom nieco soli w zamian za oporządzenie ich koni, odpoczynek, strawę i reperowanie wozu, po czym ruszyli w dalszą drogę - do miasteczka.
W miastach nadal nie ma sklepów, choć niektórzy, czasem niezrzeszeni w cechach i mniej zdolni rzemieślnicy handlują tym, co co uda im się zrobić w lokalnych warsztatach. Dodatkowo raz na tydzień, czy dwa wypada dzień targowy - zjeżdżają się okoliczni wieśniacy, kupcy z miasta, każdy wystawia co ma najlepszego. To dobry czas, żeby uzupełnić zapasy. Dodatkowo w miasteczkach będzie już jakiś chramik, czasem klasztor, posterunek straży i karczma.
Można tu sprzedać chodliwe dobra - narzędzia i oporządzenie, lepsze ubrania, skórzane obuwie i co tam jeszcze potrzebne łyczkom do życia. Da się czasem dokonać prostych napraw pancerzy i broni - przewiązanie lamelki, obsadzenie topora, czy okucie wekiery, wyostrzenie kling, grotów i żeleźców.
Nadal jednak nie sprzedamy tu raczej broni, zbroi, zrabowanych kosztowności, wozów. Może uda się sprzedać konia. Można zjeść posiłek w karczmie, umyć się w łaźni albo balii, kupić zakonserwowane na podróż jedzenie, wyspać w prawdziwym łóżku, zaopatrzyć w obrok.

3. Uzupełniwszy zapasy nasi bohaterowie wyruszają do wielkiego miasta. Ach co za gwar, jakież kolory i przepych, bogowie, jak cuchnie, won, chora pokrako, bo w pysk zdzielę, gdzie moja sakiewka?

W mieście funkcjonują już cechy i prawdziwi kupcy z prawdziwymi sklepami. U kupców, często zrzeszonych w gildie w zależności od specjalności - drewno, ryby, ziarno, materiały - takich nazywa się bławatnymi - wreszcie, choć z rzadka - dostawy broni. Niestety - kupnem pojedynczych sztuk broni z niepewnego źródła nikt raczej zainteresowany nie będzie. Oczywiście - zdobiony miecz, czy pancerz przyciągający spojrzenia zejdą na pniu, choć kupiec wyrucha na nich postaci lepiej, niż wszystkie dziwki z burdelu i na wiele większą kwotę. Jednak włócznie, wekiery, topory, łuki, przeszywanice, kolety, kolczugi i reszta broni niższej klasy wciąż będzie leżała w wozie i powoli pleśniała. Co zatem z nimi zrobić?
Otóż broń trudno sprzedać, ale świetnie nadaje się na podarek! Ładny miecz, czy sztylet mniej niezręcznie przyjąć, niż pieniądze, kiedy pan rycerz nalega, prawda? Taki podarunek łatwo zjednuje przyjaciół.
Komendant straży najpewniej ucieszy się z dowolnej broni, jaką mu się przyniesie, szczególnie w mniejszym miasteczku, albo na prowincji. Pieniądze na uposażenie będzie mógł dzięki temu zdefraudować, a bohaterów podejmie obiadem i może przymknie oko na nich wybryki, jeśli zobowiążą się dostarczyć więcej oręża.
Broń można dostarczyć grupom paramilitarnym, bandytom, podjudzonym do buntu łyczkom, sformowanej naprędce milicji, cechom do obrony miasta i tak dalej - główna zasada jest taka, że ładną broń i dobrą zbeoję sprzedajemy, zdobione egzemplarze zatrzymujemy na łapówki, a resztę wiążemy rzemieniami i dostarczamy hurtowo wybranym grupom, które chętnie ją przyjmą. Warto pamiętać, jaką bronią zabito noszącego dany pancerz - kolczuga i przeszywanica porąbane toporem nie będą się nadawały na handel, a wiele rodzajów broni to improwizowane egzemplarze, których też nikt nie kupi.

Miasta to także miejsce, w których można spieniężyć dobra z rabunku - biżuterię, wymuszone od wieśniaków płody rolne, porwane bydło wozy i karoce oraz inne podobne nośniki wartości. Negocjacje w sprawie odkupienia większej ilości, szczególnie po raz pierwszy u danego kupca, mogą być szczególnie emocjonujące. Pewnie zaczną coś podejrzewać - niegodziwi będą chcieli wyzyskać bohaterów, zaś szlachetni - być może powiadomić straż o rabunku i wykorzystaniu bezbronnych.
S....._ - Będzie krótko, bo szanuję Twój i swój czas.
Wiesz, dlaczego Twój świat nie...

źródło: comment_OdT30m9qCGYhtP4sx95NVDdPKVyFmR0s.jpg

Pobierz
  • 36
@Slucham_psa_jak_gra_: Bardzo lubię wszystkie Twoje wpisy! Ogólnie podobałyby mi się sesje ciekawsze i bardziej różnorodne niż oparte na standardowej walce z bandytami na szlaku.
Ale do jednej rzeczy trochę się przyczepię, mianowicie do handlu bronią.

Jeśli chodzi o broń bojową (włócznie, łuki bojowe, kusze, tarcze, wielkie miecze, zbroje), to zgadzam się, że handel będzie trudny, a nawet podejrzany (cechy powinny się zainteresować, skąd jacyś obwiesie mają wojskową broń).

Natomiast z bronią
@Aspirrack: To zależy od tego czym jest bohater. Jeśli jest rycerzem, a ktoś zechce zabrać mu miecz, to zdzieli łyczka w pysk i tyle.
Co do noszenia zawsze - przyczepię się - nie tolerowano broni w dzielnicach handlowych najczęściej w ogóle. Mówisz o broni w późnym średniowieczu ja - wciąż przed okresem czarnej śmierci. Trudno sprzedać miecz chłopu, albo mieszczanom, poza wyższą klasą, a tacy raczej nie chcą broni z bazaru.
@Slucham_psa_jak_gra_: Przesadzasz. Broń i zbroje metalowe bardzo chętnie kupi każdy kowal. Bez żadnego problemu przekuje to potem na siekiery, pługi, noże albo niekształtne bryły które będzie mógł potem bezpiecznie trzymać na zapas. To że BG kokosów na tym nie zrobią to już inna sprawa. BG muszą pokalkulować, czy lepszy wróbel w garści czy gołąb na dachu.
Podobnie można skórzany kaftan przerobić na rzemyki.
@jast: Skórzany, wyprawiony kaftan będzie raczej kiepskim rzemieniem, bo sztywnym i łamliwym. A czy każdy kowal ma piec potrzebny do skucia dobrej stali węglowej w lemiesz pługu? No i w podobny sposób mogą taką bronią dociążyć wór z ziarnem - ja mówiłem o zbyciu broni, nie materiału z którego jest wykonana.

@MrocznaKapibara: O gotowaniu mężczyznom nie było?
@Slucham_psa_jak_gra_: No jeśli kaftan jest po moczeniu w wosku to faktycznie recykling będzie utrudniony ;-) Z przekuciem jako takim nie ma problemu, każdy kowalski piec da radę. Oczywiście popsuje się wtedy wszystko, ale jeśli celem jest tylko bardzo dobry materiał na narzędzia to co z tego? W epoce o której piszesz wszystkie metale wciąż były drogie. BG będą raczej mieli gdzieś w jakim charakterze sprzedadzą łupy jeśli dzięki temu oszczędzą gotówki.
@jast: Rzeczywiście, można sprzedać.
Ale w XIV wieku cena żelaza do srebra wynosi jakieś 1:300
Cena miecza to pewnie około 1/20 funta czystego srebra za
To znaczy, że za ważący 2 funty miecz dostaniesz 1/150 funta srebra według wartości, a że kowal też musi zarobić, to pewnie 1/200, zatem jakąś dziesiątą część wartości, o ile dobrze się potarguje, a pewnie dużo mniej.
@Slucham_psa_jak_gra_: za to można płacić żarciem, opierunkiem i dachem nad głową. Dzięki temu właśnie drużyna nie będzie musiała naruszać rezerw gotówki a spokojnego wypoczynku do lizania ran zwykle potrzebuje drużyna jak ma dużo nadprogramowego uzbrojenia ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@singollo:

Na podstawie materiałów źródłowych pochodzących z XII wieku można wysnuć przypuszczenie, że w owym czasie karczmy funkcjonowały głównie w osadach targowych i przy ważniejszych szlakach handlowych.

To chyba znaczy właśnie, że we wsiach nie będzie?
Nie ma tam nic poza chylącymi się ku ziemi, zadymionymi chałupkami z paleniskiem na środku, grządkami, polami i ewentualnie budynkami gospodarczymi, jeśli wioska jest bogatsza.


@singollo: Mówimy o takich wioskach. O ludziach, dla których problemem jest samo wyżywienie się, nie o większych wsiach. Tam najpewniej budynek karczmy będzie. Ale karczma musi mieć jakieś dostawy piwa, ludzi do obsługi, to już ekwiwalent warsztatu, jeśli chodzi o wymagania siły roboczej, a każda para
@Slucham_psa_jak_gra_: zaczyna mi to nieładnie pachnieć jakąś jesienną gawendą. Karczmy są lata świetlne od siebie, po wsiach chadzają Moneten Einsatzgruppen, które szukają złotych monet i wieszają właścicieli (Jak to mogli dostać monetę od poszukiwaczy przygód? Na całym świecie jest ich tylko pięciu akurat w drużynie graczy, więc to statystycznie niemożliwe!), a gracze 70% czasu sesji spędzają na kłóceniu się o cenę sprzedaży sztyletu w mieście (pozostałe 30% umierają na dyzynterię). Część