Wpis z mikrobloga

Wyczuwam nosem jutrzejszą imbę xd

Zaczęłam chodzić do nowego laboratorium. Jest tam taka stara piguła, która ostatnio pobierała mi krew.
Bardzo tego nie lubię, dłuuuugi czas miałam fobię, teraz się ogarnęłam, ale wciąż mam beznadziejnie słabe i niewidoczne żyły.
Do tego był czas, że krew pobierano mi co tydzień, więc ciągle chodziłam posiniaczona. Zrobiły mi się też od tego zrosty na prawym przedramieniu.

No i ostatnio usiadłam już w fotelu, babka szykuje grubą igłę, ja uprzedzam jowialnie, że czasem mdleję i żyły mi pękają. I że zwykle pobierają mi z lewej ręki lub ze stopy, bo tam zawsze idzie. I że jakby trzeba było mnie zbierać, to mąż jest za drzwiami.
Babka spojrzała na mnie krzywo i burkneła, że mam nie widziwiać.

Ok xd

Ładuje mi się do prawej ręki, mówię, że mam zrosty i krew nie poleci. #!$%@?, wbija igłę w prawe zgięcie xd nic nie leci, więc wbija mocniej, na co krzyknęłam z bólu zaskoczona, szybko igłę wyjęła i od razu wbija milimetr dalej. Ja mówię, że mi słabo, chcę się położyć.
Jak zaczęła gdakać, że kto to widział, taka młoda i takie problemy robi xd
Ja mówię, że mam mdłości, albo się kładę albo rzygam i wychodzę.

Dobra, kładę się. Czuję już, że rozleje mi się sinior na pół ręki, ale próbuj dalej, pani piguła.

Znów zabiera się do prawej xd
Protestuję, że ma być z lewej ręki.
W końcu woła inną pielęgniarkę, bo ma "trudną pacjentkę" xd

Nowa pielęgniarka robi myk, krew pobrana w 10 sekund z lewej ręki.

Najbardziej podobał mi się tekst na końcu:
Stara coś tam dalej gada, że teraz wszystko takie problematyczne jest, a młoda nawet nie patrząc na nią zapytała: to dlaczego nigdy nie słuchasz pacjentów?

Jutro też tam idę :D

#medycyna #nfz #pobieraniekrwi
  • 34
@VanjaGdy: gorzej, jak fotel ma tylko jeden podłokietnik i to akurat prawy... ( ͡° ͜ʖ ͡°) a nie każda pielęgniarka ma ochotę się pochylać nad leżanką. Poznałam masę fajnych specjalistek, które bez problemu pobierały mi krew nawet, gdy były problemy z rękami i trzeba bylo pobierać z grzbietu stopy. Fakt, rzadko która umiała bezboleśnie, bo jednak wbicie tam grubej igły #!$%@? boli, ale były miłe, troskliwe i
@savanna może kiedyś będziesz miała szczęście i trafisz na faceta. Sa dużo lepsi we wkłuwaniu. Znam takich, którzy igłę wkłuwają nieodczuwalnie
@savanna: A jakie masz problemy że tak często Ci pobierają?

Ja też mam problem z pobieraniem krwi. Teraz mam zasadę, że zgłaszam to na początku i jak po pierwszym wbiciu nie idzie proszę o zmianę personelu. Z doświadczenia wiem, że albo się wbije za pierwszym razem albo w ogóle.
@savanna też mi się zdarzyło. Na prawej ręce mam fajną wielką żyłę. Na lewej drobnice, poza tym nie lubię z lewej, bo jestem mańkutem i czasem mi przeszkadza, zwłaszcza kiedy boli po pobieraniu.
Piguła usrala się, że chce z lewej i mala żyłka jej nie straszna. Próbowała, poprzebijala kilka żyłek, krew w ogóle nie leci. W końcu się zdenerwowała i pyta co ze mną jest nie tak, skoro mi krew w ogóle
Najbardziej podobał mi się tekst na końcu:

Stara coś tam dalej gada, że teraz wszystko takie problematyczne jest, a młoda nawet nie patrząc na nią zapytała: to dlaczego nigdy nie słuchasz pacjentów?


@savanna: generalna obserwacja: Młodsze pokolenia lekarzy są fajne.

mi kobiety tez nie raz nieodczuwalnie wkłuwały. Ale jakoś rzeczywiście nigdy nie ma niemiłych facetów, pewnie mniej się im wybacza i szybciej dosięgają ich konsekwencje


@powiedz: hmm, z mojego doświadczenia
@savanna pozdro, ale ja akurat trafiam zwykle na miłe Panie laborantki, jedna się rozpłakała że już tyle razy mnie ukłuła i nie może pobrać a jak się udało to dała mi sernik xDDDD
@Haradrim: nie ( ͡° ͜ʖ ͡°) to zwykle boli bardzo.
@Stalowa_Figura: @e-welina: wiele lat chorowałam na serce i miałam problem z hormonami, a to na siebie bardzo wpływa, niestety. W takim szczytowym momencie badano krew co tydzień, teraz co pół roku morfologię i że akurat staram się o dziecko to tsh i pro co jakiś czas.

@krne: wiesz co, najśmieszniejsze jest to, że akurat
Nigdy nie zrozumiem takiego usposobienia i wręcz oschłego, jeśli czasem nie wrednego, pozbawionego jakiejkolwiek empatii, podejścia do pacjentów, czy jak akurat w tym wypadku - dawców krwi.
Od kilkunastu miesięcy z koleżanką staramy się względnie regularnie oddawać krew. Jeśli chodzi o mnie - zazwyczaj ten proces odbywał się szybko i bez większych problemów. Z nią zaś odwrotnie.. Właściwie za każdym razem wiązały się z tym jakieś komplikacje, omdlenia czy nudności. Niemniej dziewczyna
@dyniel: oj, raz mi facet pobierał. Jeszcze miałam nadzieję, że pójdzie szybko, bo to znajomy taty ze szpitala, więc weszłam pierwsza, heheszki, miło, tata zostaje ze mną w gabinecie (często wypraszają, bo jestem dorosła), ostrzeżenie o omdleniach było, to lecimy. I nawet wyluzowana byłam. Niestety nie poszło :/ zemdlałam sekundę po wbiciu igły, jak tylko ból silny poczułam.