Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
#anonimowemirkowyznania #przegryw #przemyslenia #miloscbywatrudna #niebieskiepaski #rozowepaski

Cześć mam 18 lat i mam problem po miłości może zna ktoś rozwiązanie tego?

Poznałem ją (dziewczynę) w szkole ponieważ powtarzałem klasę i dołączyłem do nich po prostu (tam mnie przypisali), nigdy ze sobą nie rozmawialiśmy podczas przerw lekcji aż do pewnego momentu kiedy zapytałem ją o kartkówkę i tak się zaczęło pisanie godzinami później spotkania odprowadzanie do domu każdy wie jak to jest aż w końcu po 7 miesiącach pisania powiedziałem jej co do niej czuję oczywiście odwzajemniła moje uczucie. Zostaliśmy parą było to przed 27.06.2017 (była to moja pierwsza dziewczyna( ͡° ͜ʖ ͡°)) na początku było pięknie, cudownie, kolorowo wspólne wypady na rowery spacery ale tylko w tygodniu ponieważ jak ona mówiła w niedziele nie maluje się i nie wychodzi było to dla mnie dziwne ale zaakceptowałem to niedzielę poświęcałem kolegom wspólne piwka wypady na kebsa. Wakacje się skończyły poszliśmy do szkół średnich ona na logistyka ja na informatyka różne szkoły oddalone od siebie o 500 m miała problemy zaaklimatyzowaniem się bo nowe towarzystwo nowe otoczenie wspierałem ją pomagałem jej dobrym słowem, po dłuższym czasie miała problem z nauką przedmioty zawodowe gdzie ja w technikum czułem sie jak ryba w wodzie łatwo, izi itp... . Spotykaliśmy się zawsze po lekcjach odprowadzałem ją do domu czy tam jakiś spacer jak było ciepło we wrześniu po zajęciach, (wtedy nasi rodzice nic nie wiedzieli o tym że jesteśmy razem spotykaliśmy się po cichu pod pretekstem wyjścia ze znajomymi), przez pierwsze 5 miesięcy uczyliśmy się jak to jest kochać mi to przyszło szybciej starałem się o nią zabierałem ją do kawiarni, dawałem prezenty chciałem pokazać jej że zależy mi na niej, lecz jej to przychodziło ciężko dla mnie mówienie jak bardzo ją kocham wiązało się z dreszczami na ciele no ale dla niej był to problem nie umiała mi powiedzieć podczas spotkań że mnie kocha oraz nie miała ochoty spotykać się ze mną w weekendy, zrozumiałem to i przymknąłem oko dałem jej szansę ponieważ zależało mi na niej, uznałem że jest młoda i nauczy się. Pierwszy raz pokłóciliśmy się własnie o spotkania bylo to na początku listopada odmówiła mi poczułem się przykro i obraziłem na nią (tak wiem to dziwne ale taki byłem) no i od tamtego czasu po pogodzeniu wszystko się zmieniło pierwszy raz spotkaliśmy sie u niej w domu późniejszym czasie u mnie po czym regularnie spotykaliśmy już na "legalu" kłóciliśmy się o pierdoły jak w związku bez żadnych wyzwisk rękoczynów było miło spędzać czas z nią lecz w głębi duszy nie czułem się sobą, udawałem zabawnego człowieka itp... a tak naprawdę byłem poważnym człowiekiem i nie śmieszyły mnie już głupie żarty, memy, obgadywanie ludzi... zrozumiałem że mi nikt nie da nic za darmo w życiu i sam muszę zapracować na marzenia zacząłem oglądać motywacyjne filmiki w internecie, czytać dużo o własnym biznesie i takie tam, dało to mi niesamowitego kopa w kilka tygodni miałem uczucie jak bym dostał takiego kopa po czym jej opowiadałem o tym czym zacząłem sie interesować nie była zdziwiona po prostu zaakceptowała to, w przeciągu paru tygodni zostałem prawdziwym sobą(postanowiłem wyrażać co czuję, być szczerym, rozwijać się w kierunku informatyki, nie kłamać, zerwać znajomości nic mi nie dające, postanowiłem nie kłamać) byłem wreszcie sobą osobą myślącą "czułem się dorosłym i było mi z tym dobrze". Podczas pewnej kłótni różowypasek powiedział mi że zmieniłem się nie można ze mną porozmawiać na luzie nie śmieje sie jej żartów pouczam ją zarzuciła mi że nie szanuje jej (tak wiem byłem ch*jem dla niej nie szanowałem jej zdania, byłem zapatrzony w siebie, miałem klapki na oczach, po prostu miałem ją za gorszą osobę bo nic nie robi z swoim życiem tylko telefon i te durne snapy srapy memy sremy... tak wiem czego oczekiwać od 16 latki) po czym przyznałem sie jej do tego jaki jestem powiedziałem w prost jej jaki jestem i że wreszcie jestem sobą i cieszę się jaki jestem, zmieniłem trochę podejscie do niej nie wymagałem od niej za dużo wedle swoich nowych zasad życiowych, po prostu nie chciałem rozstać się zakochałem się w niej tak mocno że była moją codziennością. W późniejszych etapach naszego wspólnego życia było już coraz gorzej kłótnie raz na tydzień " z mojej winy " ponieważ czepiałem się jej po czym i tak wyrażałem skruchę swoją nie mogłem patrzeć jak płacze i smuta, kolejno to ona się zmieniła nie mówiła kompletnie nic mi, dialog który z nią prowadziłem kończył sie odpowiedziami z jej strony "aha, no jo, oki, XDDDDD, ta jasne, jo mhm, fest " czułem sie zlewany przez nią, czasami przez to jaka była dla mnie bywałem zły i nie odzywałem się co kończyło się kłótnią.... Krótko mówiąc albo się kochaliśmy albo kłóciliśmy i skakaliśmy sobie do gardeł niestety bardziej z mojej winy a stało się tak dlatego że coraz bardziej mi zależało na niej i starałem sobie ją ustawić pod siebie mówiłem co robi źle ciągle widziałem jej złe strony (wiem źle) w tamtym czasie nie rozumiałem i nie umiałem uszanować kiedy była dobra moje ego było już tak duże że nie liczyłem sie z niczyim zdaniem, wręcz kpiłem z jej przyjaciółek i trochę z niej stałem sie chamem, ale jakoś to byliśmy razem ze sobą z nadzieją że będzie dobrze aż......

Wszystko zaczęło się po świętach Bożego Narodzenia ja i mój #rozowypasek zaplanowaliśmy wspólnego sylwestra posiedzimy razem spędzimy trochę czasu itp... (w domu), po czym jej rodzice nagle wymyślili że jednak musi wyjechać z nimi do rodziny na imprezę (ma 17 lat) no wtedy poczułem się olany trochę przez nią i z tego wynikła kłótnia jej argumentami było to tylko sylwester dzień jak co dzień no ale jednak słabo było zostać samemu w domu wiedząc że ona dobrze bawi się... . Po czym po dłuższej kłótni znaleźliśmy rozwiązanie porozmawialiśmy powiedziałem co mnie boli (kazałem jej powiedzieć o co jej chodzi lecz dla niej zawsze było dobrze i wszystko jasne). Nie trwało to długo i znowu mieliśmy problemy ze sobą ona nie umiała się po prostu zmienić powiedziała że taka jest nie umie okazywać miłości w taki sposób jaki ja oczekuje wtedy zrozumiałem naprawdę że muszę cos zrobić ze soba i dać luz, odpuściłem sobie swoich mott życiowych, spotkań z kumplami, szkoły i poświeciłem sie dla niej by ratować #milosc biegałem z nią codziennie co weekendy spotkania całe dnie razem było super wreszcie mówiła jak bardzo to mnie kocha i nie wyobraża sobie życia be ze mnie widać było że nowe życie zaczęła szczęśliwa opowiadała przyjaciółką jak teraz ma super moja mama bardzo ją polubiła czasami miałem wrażenie że traktuje ją jak córkę ale problemem okazała nie akceptacja jej rodziców mnie a wręcz dyskryminacja, powiedziała mi że musi ze mną porozmawiać poważnie pierwszy raz z jej inicjatywy poważna rozmowa chodziło że jej rodzicom nie podoba się to że nie chodzę do kościoła(nie chodzę bo mi nie chce się wole spać, lezeć, grać) jej mama nagadała jej że nie podobam jej się przez to bo są to bardzo praktykujące osoby no ja powiedziałem że się nie zmienię i nie będe chodził bierzmowanie mam komunie św. mam więc? dała mi spokój po tym było jeszcze oki kilka tygodni i wtedy coś znowu we mnie pękło i zacząłem być chamski dla niej przez to że zacząłem spożywać sporo alkoholu nie podobało jej się to a po tym jak napiłem się zawsze mówiłem szczerze co wiązało sie z kłótniami aż w pewnym momencie w lutym powiedziała że ma dość i odchodzi (miała dość kłótni i mówiła że nie umie się zmienić dla mnie że mam sobie znaleźć kogoś innego na to ja jej że nie chce nikogo innego) nasze rozstanie trwało 5 godzin po czym napisała ze nie może i nie daje razy nie umie be zemnie żyć poczułem nadzieje i kopa do działania żeby to naprawić spotkaliśmy się i mieliśmy przeprowadzić szczerą rozmowę co sie w naszym zachowaniu nam nie podoba ja jej wymieniłem dziesiątki rzeczy.... a ona mi jedno alkohol ze złościłem się ponieważ piłem piwka za swoje i poczułem sie zlekceważony przez nią bo były setki innych powodów przez które miała do mnie problem(później napisze o tym) a nie potrafiła mi tego powiedzieć... no ale cóż trzeba było żyć dalej było okej przez 2 tygodnie byliśmy razem na imprezie urodzinowej poznała ją cała rodzina po czym znów przez jej rodziców poczułem się teraz olany miałem z nimi jechać na imprezę tak mi ona powiedziała po czym nagle tydzień przed powiedziała mi że nie jadę z nimi to ja przez to wygarnąłem jej co myśle o niej i o jej rodzicach nie rozmawialiśmy po tym ze sobą tydzień schlała się na tej imprezie i wypisywała mi głupoty przez pół nocy więcej szczegółów nie znam nie powiedziała mi chociaż przyjaciółką to opowiadała no ale pogodziliśmy sie na pare dni aż spotkaliśmy 6 kwietnia w piątek miałem po nią pojechać z ojcem ale powiedziała że sama przyjdzie przyszła spóźniona dwie godziny bez jakich kolwiek wyjaśnień wieczór rozpoczął sie drętwo rozmawialiśmy o sobocie zaplanowałem sobie że pójdziemy razem po jej zajęciach w sobotę na miły spacer+ niespodzianka ale ona mówiła ze najwyżej bo musi sie z przyjaciółka spotkać znów moja zła twarz zaczeła jej wprost mówić że o mnie to nikt nie pomyśli żeby mi było dobrze, że ciągle #!$%@? chodzę, ciągle zły, tylko zło zło zło..... w niej coś pękło powiedziała że ma dość rozryczała sie nie mogłem jej uspokoić po czym poszła do domu ja rzuciłem telefonem i poszedłem spać (pare razy zdarzyło mi sie przy niej rzuacać czymś podczas kłótni) na drugi dzien wybrałem sie na rower sam by przemyśleć co i jak pisała do mojego najlepszego kumlpa co mi czy sie do niego odzywam minęła sobota w niedzielę wieczorem napisałem do niej że wszystko przemysśałem i wiem jaki byłem juz naprawdę siedziałem 10 godzin w lesie sam w ciszy zrozumiałem jaki byłem i jak bardzo mi zależy na niej więc napisałem do niej kilka wiad... następnego dnia nie było odzewu zadzwoniłem napisałem 30 sms i postanowiłem ze napisze do jej przyjaciółki najlepszej którą kiedyś zwyzywałem powiedziałem że zależy mi na niej i czy mi pomoże a ta na to że ona już więcej Ci nie odpisze powiedziała że ma dość (gdzie 4 dni przed mówiła jak bardzo mnie kocha i całowała namiętnie i wspominała że nie wyobraża sobie życia be zemnie) to ja jako mądrala powiedziałem żeby mi pomogła i zaangażowała spotkanie, ona była z nia na zakupach po czym ja sie pojawiłem nie chciała ze mną gadać powiedziała że to temat zamknięty po czym wręcz zmusiłem ją żębysmy pogadali przy czym płacząc i pokazują ból i tłumacząc jej co mną kierowało i jak mi było ciężko (po prostu nie miałem wsparcia nikogo szkoła jak pozniej okazała sie nie bajką i niestety ale na niej rozładowywałem stres) ona ciągle że nie chce dalej nic i z perfidną miną że mam dać spokój ona nie chce nie jest gotowa po 10 miesiącach związku w tym dniu świat mi sie załamał kupiłem butelkę wódki i upiłem się na chwilę minęło na drugi dzień napisałem do jej przyjaciółki co było jak bylo na spotkaniu i dziekując za pomoc i przepraszając ze kiedys ją tak traktowałem jak "smiecia" po czym przepisaliśmy ze soba pół nocy o mojej byłej rózowej zaplątała mnie i wyśpiewałem jej wszystko w jednym momencie pisałem że mi ulżyło, później pisząc jak dzień przed płakałem całą noc to ta jej powycinała słowa które mnie bardziej pogrążyły zamiast pokazać to co naprawdę pisałem jak bardzo mi jej brakuje ile rzeczy zrozumiałem naprawdę ZROZUMIAŁEM, po czym po paru dniach pisania dałem sobie spokój. W dniu dzisiejszym trzy tygodnie po rozstaniu one zaczynają wygadywać o mnie w śród naszych wspólnych znajomych plotki na mnie i jedną wersje to jaki byłem zły dla niej (czemu nie powie jak byłem dobry?) wszyscy się praktycznie ode mnie odwrócili nie mam nikomu się wyżalić siedzę co noc słucham smutnych piosenek i spożywam alkohol moje życie legło w gruzach a ja ciągle o niej myślę co zrobić?

TAK BYŁEM #!$%@? DLA NIEJ I CHAMEM KTÓRY MYŚLAŁ TYLKO O SOBIE KTÓRY NAPRAWDĘ ZROZUMIAŁ ŻE ZROBIŁ ŹLE, CHCĄC TO NAPRAWIĆ ZACZĄĆ OD NOWA WYCIĄGNĄĆ DO NIEJ DŁOŃ WZIĄĆ WINĘ TYLKO NA SIEBIE I PROSZĄC I BŁAGAJĄC JĄ O SZANSE I STARAJĄC SIE O NIĄ 3 DNI WYCZEKIWAŁEM ZA NIĄ ŻEBY POGADAĆ.

Co mam zrobić?
Wiem sam że pogodzenie się nie ma sensu i tak bo już za późno niby ją kocham ale czuję nienawiść do niej nie mieszczą mi się w głowie jej obietnice NA ZAWSZE jak pomyślę o tym to rzygać mi się chcę ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Nie umiem być sam czuje się #przegryw ponieważ uderzyłem już w bajer ostatnio do jednej spotkaliśmy się kilka razy juz po czym powiedziała że nie mam na co liczyć i wrzuca mnie w friendzon'a.()

Trochę nie wiem jak znaleźć motywację jeżeli jest ktoś kto naprawdę byłby chętny mi pomóc to niech po prostu zostawi stosowny komentarz a postaram się odezwać do tej osoby. Dziękuje tym co to przeczytali ()

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
  • 74
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: dużo tego uff... zajmij sie soba chciales swoj biznes teraz nim sie zajmij moze ci kiedys wyjdzie,
ona? sama nie wie czego chce, serce złamane najbardziej boli, a znajomi? sa i nie ma, a widac jak was znali, jak ciebie znali ze poszli za nia,
powodzenia zycze
  • Odpowiedz
Przeczytałam całość i serdecznie odradzam. Jakiś rok temu zostali parą. Potem się kłócili. Potem się pogodzili. I znowu się pokłócili. I tak kilka razy. Rozstali się niedawno "definitywnie". Ona powiedziała swoim znajomym że koleś "był dla niej niedobry". Oni stwierdzili ze skoro był niedobry to się nie będą odzywać do typa. A teraz on się zalewa łzami i obala alkohole bo zdał sobie sprawę że serio był dla niej niedobry. I pyta
  • Odpowiedz
@2403: Fakt. Sięgając ponad dekadę wstecz, ci co u mnie w gimbazie nie zdawali (jednego dostaliśmy "w prezencie" w 1. klasie, jedna osoba nie zdała do 2. klasy, dwie do 3., jeden typek nie pamiętam kiedy odpadł) to była patologia i totalne głąby.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: @caslin: @caslin: weź sobie pomyśl ile Twoi dziadkowie mają lat albo rodzice + Twój wiek (jeśli nie masz dziadków) i odejmij od wyniku ten rok z byle kim i zastanów się ile masz jeszcze życia, a Ty o takich głupich rzeczach myślisz xD tylko rok - tyle właśnie zmarnowałeś jeśli chodzi o uczucia. Chyba nie chcesz marnować reszty tego czasu? Urwij z nią kontakt, nie zadawaj się z
  • Odpowiedz
  • 7
@caslin przeczytałam to, a nadal lepiej czytało mi się Twoje streszczenie ;) dzięki!
Zapomnialas dodać że w ciągu tego niecałego roku chodzenia OP się zmienił niby o 180 stopni, sam przyznawał, że gardził swoim różowym i czuł się lepszy od innych ))¯_(ツ)_/¯
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania hej. daj sobie trochę czasu na spokojnie.
zajmij się życiem pozazwiązkowym niezależnie od tego z kim w danej chwili będziesz (pomyśl o przyszłości, ciśnij naukę, zastanów się, co tak naprawdę lubisz robić konstruktywnego dla siebie i rób to!).
jak nie masz z kim pogadać to spróbuj udać się do paychologa/psychoterapeuty. do mnie też możesz napisać ;)
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@AnonimoweMirkoWyznania: daj sobie spokój bo nie warto czasu i nerwów marnować. znajomi, którzy się od Ciebie odwrócili byli #!$%@? warci. znajdź sobie jakiś cel i dąż do tego aby go osiągnąć a dziewczyna prędzej czy później się znajdzie, nic na siłę.
  • Odpowiedz