Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
I kurde, kolejny tekst w gorących wychwalających mityczne #uk xD
Kisne niemiłosiernie, królowie życia, polish dream w jukej.
Pracowałem tam dwa lata, ciężka sytuacja, długi i tak dalej, potem trochę Holandia. Od roku w Polsce.

Widziałem te heheheh, tanie zakupy z polki "dzis traci waznosc" z Tesco i wille po dwie osoby razy 4 pokoje na domek 70m jedynie 20 minut pieszo do autobusu 30 minut do metra którym godzinkę do pracy. No ale to Londyn był tam to wiadomo, inaczej. Ale potem uciekłem pod Manchester i było juz tylko 15 minut na autobus pol godziny do fabryki/magazynu.
Widziałem te wasze paczki z konserwami z Polski, zupki amino i klopsy ze słoika.

Jak tak dłużej pomyśle to tylko ludzie robiacy w IT albo jakies parki wynajmowaly cos wiecej - "mieszkanie" w klasycznej angielskiej szeregowce podzielonej na 2 czy 3, najczesciej plyta karton-gips, bo taniej, z licznikiem pradu/gazu na karte xD

A mentalność ta sama co na wypoku - jak był „skajp” do domu to opowieści jakie tutaj auta, domy, imprezki.
Jak to było? Audi za minimalna? Dziwne, wiekszosc aut jakie widziałem pod polskimi sklepami to 15-20 letnie BMW/Audi (brawo uk za rocznik na rejestracji), ale to pewnie milosci klasycznej motoryzacji...
Nie ma chyba dnia zeby ktos nie wrzucal na mirko swoich problemow z kolejnym wspollokatorem w jukej czy innej holandi xD

I rozumiem, ze ktos zyje w syfie bo tanio, bo chce zarobić, odłożyć i minimalizuje koszty sam tak przeciez robilem - ale wiekszosc siedziała tam po 5-10 lat i dalej w tym samym bagnie. Duma was rozpiera z tych 7 funtow minimalnej - prawie, jakbyscie byli tyle warci - a prawda jest taka, ze po prostu nielegalne jest wam placic mniej... Ciagle potrzeba potwierdzania zajebistosci wlasnego wyboru - to chyba popularniejsza cecha polakow na wyspach niz nawet picie na umor.
Patrzcie mirki jak cudownie zyje, tyyyle zakupow za godzine pracy, a potem laptop wylaczony, narzekanie na landlorda i "szift manadżera", lot na wakacje w polsce i zapieprzanie 6 godzin przed lotem zeby zajac miejsce w kolejce na rajanera (to sie podobno zmienilo i teraz przydzielaja miejsca ale losowo, wiec koczowanie zamienilo sie na "zamien siem bo chcem kolo kolegi" - tak slyszalem).
Rodzinna wies w Polsce to syf, wiocha i zadupie, ale ta sama wiocha w jukej (bo hehehe, taniej) urasta do rangi milego spokojnego cichego zakata xD

Kogo wy chcecie oszukac? Samych siebie chyba...

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
  • 17
@AnonimoweMirkoWyznania: Jak sie nie zna jezyka, robi sie w na jakiejs lini produkcyjnej za minimum badz nedac #!$%@? przez jakiegos pakola plus mieszkanie z obcymi, często patologicznymi wspollokatorami to tak sie tko konczy
Jestem juz 9 lat i osiagnelem wiele gdzie w kraju musial bym sie zarzynac po 60godz tyg albo i dluzej zeby wyrobic na spokojne zycie
Nawet to co teraz robie w uk to w polsce bym musial pomarzyc
@AnonimoweMirkoWyznania: a mi się wydaje, że Polska to nie jest kraj dla wykształconych ludzi (wykształconych w sensie np. inżynierów czy lekarzy, a nie magistrów gównokierunków) i takim warto wyjeżdżać, i faktycznie mogą mówić o "polish dream w jukej" (chociaż też nie uważam żeby UK było najlepszym kierunkiem), ale sytuacja ludzi bez super wykształcenia najczęściej wygląda właśnie tak jak mówisz. Można się dorobić większych pieniędzy, ale nadal żyje się jak Polak-robak.
@Lukaszeu07: oczywiście, że nigdzie, dlatego napisałem "najczęściej". Mimo, że generalizowałem, to wiadomo jak jest, każda sytuacja jest inna. Mam paru znajomych, którzy nie mają wykształcenia i sobie świetnie radzą w Polsce, tak jak ja chciałbym sobie radzić jako inżynier budownictwa. Niemniej bardzo dużo ludzi wyjeżdżających na Zachód "na zmywak" radzi sobie właśnie tak jak w opisie OPa, a ludziom z wykształceniem łatwiej jest chociażby znaleźć robotę w zawodzie, nawet jeszcze z