Wpis z mikrobloga

#uke #informatyzacja #gorzkiezale

Ja #!$%@?. Dzisiaj po raz drugi w życiu chciałem skorzystać z platformy ePUAP aby wysłać raport roczny do UKE. Z uwagi, że UKE jak zwykle dało dupy w postaci takiej, że łaskawie nikogo nie poinformowało o tym, że raporty należy wysyłać pod nowy adres - raport poszedł na stary więc postanowiłem, żeby uniknąć problemów (należy taki raport złożyć do końca marca) to chciałem wysłać im to też drogą elektroniczną gdyby tamten gdzieś zniknął i żeby nie było potem problemów.

Jako, że z uwagi na JPK musiałem sobie założyć profil zaufany (zresztą mam go od jakiegoś czasu) postanowiłem przygotować raport w postaci elektronicznej i podesłać na skrzynkę podawczą. Szukam UKE i ... ni #!$%@?. Co prawda znalazło mi adres urzędu - ale w wyborze sprawy jaką chcę załatwić jest wszystko poza tym, że chcę im złożyć raport roczny.. myślę sobie.. pewnie dlatego, że profil ma atrybut "osoba prywatna" to pewnie mi się nie wyświetla. Dobra.. modyfikuję profil - dodaję tzw. firmowe i.. wielki kutacz... też nie ma nic. W końcu szukam - może gdzieś jest jakiś link do tej skrzynki podawczej - jakaś informacja na stronie.. Ni hu hu... W końcu dzwonie do mojego znajomego który jest urzędnikiem i oboje szukamy gdzie tu kliknąć mimo, że samo UKE zaleca (!!!) przekazywanie raportów w formie elektronicznej. Oczywiście w majlach od nich - zero instrukcji oraz informacji. Po godzinie udało nam się dojść do wniosku, że gdzieś tam w opcjach jest możliwość złożenia "pisma uniwersalnego" - no więc trudno. Klikam... przekierowuje mnie na obywatel. gov.pl - wypełniam formularz i przchodzi mi do załączenia plików z raportem.

I tu pojawia się problem wielki jak kinol nosacza ... "Plik zawiera wirusa". Myślę sobie - no #!$%@? mać! Jakim do *&* cudem plik może mieć wirusa skoro... został wykonany LibreOfficem.. pod Linuxem... a do tego jeszcze żeby było śmiesznie to pobrałem tożsamy pusty raport, przekleiłem dane pliku pobranego ze strony UKE i... komunikat ten sam. No nie.. #!$%@?.. generuję PDFa.. wrzucam PDFa... poczym po około 30-40 sekundach... plik został zaakceptowany. Wrzucam pozostałe pliki... i .. coś mnie podkusiło, żeby wrzucić te same pliki raz jeszcze.. i co? I "Weryfikacja pomyślna". Czyli #!$%@?.. nie było w nich nigdy żadnego wirusa. Tylko jakiś lamus #!$%@? co projektował tą aplikację pewnie ustawił, że jeśli w pierwszym załączniku jest plik XLS to od razu.. zakłada że jest w nim wirus ;) A pozostałych nie weryfikuje pod względem rozszerzenia. Tak się #!$%@? programuje jak #programista15k! Na to idą te MLD na informatyzację.

Pismo po 3 SMSach i weryfikacji w banku ponąć zostało wysłane i odebrane.

Pomijam już fakt, że za ch*** nie mogę powiązać profilu zaufanego z profilem kwalifikowanym który równiez mam do korzystania z pewnych urzędowych aplikacji. Tylko musiałem użyć oczywiście konta bankowego - to na #!$%@? oni w ogóle wymyślali te punkty poświadczenia?