Wpis z mikrobloga

Siemka ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Siadajcie małe Mirki i Mirabelki, opowiem Wam historię. Historię o kolizji, pościgu, "uprzejmych" ludziach oraz o zakończeniu sprawy.

Pewnej nocy, wracając z pracy z koleżanką, zmieniając pas ruchu zajechałem drogę kierowcy Golfa. Zostałem mocno otrąbiony, szybko spieprzyłem na lewy pas. Jako iż miałem otwarte okno wyciągnąłem rękę w celu przeproszenia. Chwilę później facet siadł mi na zderzaku, co jakiś czas mocno przyhamowując (było słychać pisk opon). Gdy zatrzymałem się przed ciągnikiem siodłowym, który ruszał spod świateł, dostałem uderzenie w tył. Dość zszokowany sytuacją i paniką koleżanki zauważyłem, iż Golf który we mnie uderzył... Skręca w prawo i ucieka.

Prawie od razu skręciłem za nim i podjąłem pościg - byłem przekonany, że facet jest nawalony, pod wpływem narko, nie ma jakiś papierów od wozu albo jest poszukiwany, bo kto normalny po lekkiej kolizji ucieka?.. W tym samym momencie poprosiłem koleżankę, aby zadzwoniła na 997 (nie 112, tego numeru nie polecam). Po chwili pościgu (i przejechaniu na czerwonym świetle...) "dopadłem" Golfa. Dyspozytor Policji wiedział już o sytuacji, znał markę, model oraz numery pojazdu, o tym iż facet ucieka i go gonimy (przejeżdżając na czerwonym i popełniając wykroczenia, które popełnia kierowca Golfa) też. Na światłach kierowca Golfa się zatrzymał. Pierwsza myśl - 'biorę ze sobą gaz i siłownik od klapy bagażnika i idę po niego'. Wtedy nastąpiło oświecenie - 'nosz kurna, mam gaz i pałkę, ćwiczę karate, ale jak facet okaże się pieprzonym Norrisem, to może być problem'. Zamrugałem "długimi" i trąbiłem na niego. Odwrócił się (jego pasażerka również), coś powiedział i... Rura. Czyli wiem, że coś jest na 100% nie tak. Cały czas jesteśmy w kontakcie z Policją, podajemy swoje położenie. W końcu facet mi uciekł w jedną z bocznych ulic (zna teren lepiej ode mnie). Z Panem dyspozytorem koleżanka się rozłączyła, aby nie zajmować linii. Okazało się, że kilka patroli na bombach z okolicy już go szuka, jeden spotkaliśmy z minutę czy dwie po wjeździe w jedną z bocznych ulic. Pokazałem nagranie z kamerki (mam je nadal), opisałem samochód i dałem jego numery. Panowie na bombach pojechali dalej go szukać. W tym momencie sobie odpuściłem, zadzwoniłem do mojego różowego, odwiozłem koleżankę, pojechałem do domu aby zabezpieczyć nagranie, a następnie z tym że nagraniem na Komendę Policji. Tam panowie przyjęli zgłoszenie, powiadomili mnie iż nie potrzebują w tym momencie nagrania, postarają się też zabezpieczyć nagranie z monitoringu miejskiego (nawet nie wiedziałem, że takowy mamy :v). Z półtora godziny później zadzwonił Pan policjant iż namierzyli samochód, ich koledzy z prewencji niedawno zapukali do drzwi właściciela samochodu i porozmawiali sobie z młodym kierowcą Golfa, który przyznał się do kolizji. Był trzeźwy (czy robili test na narko nie wiem), Policji tłumaczył się, iż "wystraszył się" i zaczął uciekać -.- Dostał mandat w wysokości 300 zł i kilka punktów karnych. Żeby nie było - nie ma czegoś takiego jak ucieczka z miejsca kolizji, więc tak na prawdę nic więcej mu zrobić nie mogli.

Kilka dni później analizowałem sytuację pod względem ubezpieczenia i szkód, jakie wyrządził kierujący Golfem (otarcia na zderzaku). Na jednej z grup na fb (sympatyzującej ze Skodą Octavią) znalazło się kilka osób, które potępiły moje zachowanie. W komentarzach ogółem była w miarę kulturalna dyskusja, lecz jeden z Panów stwierdził iż będzie życzliwy i wyśle nagranie na Policję w celu ukarania mnie. Był na tyle "mądry", że sam w PW pochwalił mi się że to zrobił, załączył mi też screeny. W dodatku wysłał mi link do mirrora moje filmu - zgłosiłem go, dostał bana na 3 miesiące na yt ( ͡° ͜ʖ ͡°) Dodatkowo wrzucił film na jakiś serwer typu rapidshare, ale po zgłoszeniu do admina plik został usunięty. Sprawą przestałem się przejmować, w końcu kilku Policjantów powiedziało mi, że spoko że go goniłem, bo nie wszędzie jest monitoring i mogli by go nie znaleźć, co skutkowało by problem z odszkodowaniem oraz odnalezieniem sprawcy. O sprawie zapomniałem, lecz tego donosiciela do tej pory pamiętam z imienia i nazwiska - jeżeli to czytasz, pozdrawiam Arku, kiedyś na pewno się spotkamy :)

Po kilku miesiącach dostaje telefon od ojca. "Słuchaj, była Policja u Nas, szukają Cię" - myślę, 'WTF? Co zrobiłem?..'. Niedługo później dostaje telefon od Policjanta "Dzień dobry Panie Gandezz, no szukamy Pana bo poprosili Nas o to Policjanci z XXX, no ale tam gdzie jest Pan zameldowany Pana nie ma, pod jakim adresem Pan przebywa?". Podałem adres i zapytałem się o co chodzi. Policjant wytłumaczył, że o jakieś zdarzenie drogowe, nie zna szczegółów. Ok, dzięki. Miałem już jedną przygodę kolizyjną nie z mojej winy, miał iść wniosek do Sądu na sprawcę, więc myślałem że dla tego mnie szukają.

Mija około miesiąc, przychodzi do mnie wezwanie z Komendy. Na miejscu okazało się, że chodzi o tę sprawę. Złożyłem zeznania, przyznałem się do popełnienia kilku wykroczeń, natomiast złożyłem też wyjaśnienia, iż byłem przekonany że facet jest nawalony, dyspozytor na Policji nie mówił że mam się zatrzymać i nie wiedziałem, że w mieście jest sprawny monitoring. Pani Policjant oczywiście powiedziała że tak nie wolno i w ogóle i że sprawa idzie do Sądu. Zaprzestałem dalszej, bezcelowej konwersacji mówiąc, że skoro idzie do Sądu - tam się będę tłumaczył. Ogółem postawiono mi zarzuty: niezastosowania się do znaku drogowego C-4 nakazującego jazdę w lewo i skręcenie w prawo, niezastosowanie się do sygnalizatora świetlnego S-1, który nadawał sygnał czerwony (dwa takie zarzuty), niezastosowanie się do znaku poziomego P-4 i wykonanie manewru wyprzedzania oraz spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu lądowym dla pasażerki, w ten sposób iż jechałem z nadmierną [jak to zbadać, skoro na nagraniu nie widać prędkości?..] prędkością nie stosując się do znaków drogowych.

Znów minęło trochę czasu...

Przyszedł list z Sądu Rejonowego. Wyrok nakazowy - prawie tysiak kary i zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na sześć miesięcy. Stwierdziłem, że tak być nie będzie, tym bardziej, iż w sprawie nie zostały przedstawione pobudki, jakie mną kierowały - nic o kolizji, nic o tym że byłem w kontakcie z Policją, ogółem to tak jak bym po prostu przejechał sobie od tak. W tym momencie zaangażowałem prawnika, dwa/trzy dni później zaniosłem sprzeciw.

Sprawa odbyła się na dniach. Na niej stawił się Policjant oraz ja z prawnikiem. W razie czego chcieliśmy powołać na świadka moją pasażerkę oraz kierującego Golfem. W wielkim skrócie - sędzia uznał, że tak na prawdę Policja mogła umorzyć postępowanie lub dać karę nagany, gdyż oczywiście popełniłem kilka wykroczeń, lecz w celu ujęcia sprawcy. Policja sama napisała w notatce, iż mój pościg i moje informacje pomogły szybko namierzyć sprawcę zdarzenia, bo gdyby nie to, to zapewne sprawca został by nieustalony i właściciel pojazdu dostał by tylko karę za niewskazanie sprawcy lub w ogóle by się to po sądach ciągało. O monitoringu nie widziałem, dyspozytor (pomimo wiedzy, iż ścigamy tego kierowcę i popełniamy wykroczenia) nie nakazał nam zaprzestania pościgu. Kara jaką chciała mi dać Policja nie była też adekwatna do kary, którą otrzymał prowodyr zajścia (przypominam - 300 zł i kilka punktów karnych).
Wyrok - nagana.
W uzasadnieniu padło w.w. argumenty oraz to, żebym był świadomy iż jednak naraziłem pasażerkę i żebym nie robił tego na drugi raz ( ͡° ͜ʖ ͡°) Ogółem nadal czuję się niewinny, w końcu koleżanka poniekąd zgodziła się na pościg (pomimo paniki sama dzwoniła i zdawała relację, nie mówiła, żebym się zatrzymał), ale odpuszczam - niech będzie i nagana.

Po rozprawie rozmawiałem jeszcze z Policjantem, który był bardzo spoko. Okazało się, że o sprawie dowiedział się około godzinę przed rozprawą, więc nie zdążył zapoznać się z aktami sprawy xD Sam stwierdził, że nie widział iż goniłem sprawcę kolizji, gdyż gdy spojrzał na zarzuty myślał, że po prostu ot tak sobie jechałem. Zdziwił się też, bo sprawę do Sądu wysłał doświadczony dochodzeniowiec.

Podejrzewam, iż chciał sobie nabić statystkę, co też zrobił (w końcu zostałem ukarany przez Sąd :D).

Z tego miejsca pozdrawiam: donosiciela (pozdrawiam Arku), kierowcę Golfa (pozdro Kacper), dochodzeniowca co wysłał wniosek do Sądu, Sędziego, miłego Pana Policjanta co był na rozprawie i mojego prawnika. No i Tatę.

Morał jest taki - nie wrzucajcie nagrań do sieci, bo możecie mieć nieprzyjemności, ale gdy dojdzie co do czego i nie czujecie się winni - walczcie o swoje tak jak ja.

Gdyby ktoś miał jakieś pytania - śmiało.
Jakieś skany wyroku wrzucę niedługo w komentarzach, żeby nie było że zmyślam :v

#policja #ama #truestory #wyrok #prawo #prawojazdy #skoda #octavia #janusze #wsumiewygryw #wygryw #vw #golf #jprdl #ruchdrogowy
  • 7
@Gandezz: Tak się składa że śledzę grupę OCP i doskonale tą sytuację pamiętam. Nie do końca było tak jak to tutaj przedstawiłeś. Czy uważasz że pościg przez miasto, przecinanie skrzyżowania na czerwonym i prędkości autostradowe w terenie zabudowanym (podczas gdy i tak masz nagrane blachy auta) jest godne pochwały? Jeśli tak, to dlaczego usunąłes wideo z sieci i - jak sam napisales - zgłaszałes mirrory? ( ͡° ͜ʖ ͡
@KonradM nadal uważam że tak :v Nawet Sąd podzielił moje zdanie :)

EDIT: A mirrory zgłaszałem i film usunąłem bo chciałem uniknąć całej tej w. w. sytuacji.