Wpis z mikrobloga

@Fix: ja się nie dziwię. U mnie w szkole (lata temu) były takie warunki, że tylko kombinowałem jak tu nie ćwiczyć. Szatnia - mała śmierdząca klitka, nie było nawet możliwości usiąść, rozbierało się często na stojąco do plecaka (bo szafek ofc też nie było. Do tego często trzeba było szybko się przebierać bo za 5min lekcje kolejne.
Czas - zajęcia często na początku albo w środku dnia. Rezultat taki, że spocony
@Fix: Przecież wf to największa padaka, rozgrzewka i 30 minut kopania w piłkę gdzie oczywiście każdy się spina hurr durr podaj mnjeee, jak kopjesz kurła, na sępa grasz #!$%@? ty, a później w szatni jakieś przepychanki bo ktoś #!$%@?ł akcje. Raz się nawet u nas pobiło dwóch szympansów bo jeden drugiemu nie podał xD. Miałem w gimbazie i technikum takiego dobrego ziomeczka to zawsze stawaliśmy na obronie i schodziliśmy z drogi
@Fix: Jak wyglądał wf w mojej szkole średniej: trzy lata grania w siatkówkę. I tak do porzygu. I gdyby to była jeszcze jakaś intensywna gra, ale nie- większość osób stoi cały mecz na swoim miejscu i nie ruszy się po piłkę. Wiele z tego nie miałam, wolałabym mieć zamiast tego trzy godziny matmy/języka obcego tygodniowo więcej (bo tak czy siak ćwiczyłam w domu, więc ten wf nic nie zmieniał)
Kobiety to czysty paradoks. Jak są młode i jędrne to się ruchać nie chcą ale jak już traci je czas to nagle benisa chcą into vagina. Wszystko u nich nie w porę.
Na studiach to dopiero jakoś wygląda ponieważ można wybrać coś interesującego a nie 10min rozgrzewki i gała


@Qardius: To na studiach faktycznie mozna cos wybrac? Na moim kierunku mialem tylko ogolnorozwojowke i to w takich godzinach zrytych, ze spocony i smierdzacy bylbym caly dzien na uczelni (nie bylo opcji umycia sie). Moja dziewczyna z kolei niby mogla cos wybrac, siedziala przed kompem by cos zaklepac od razu po otwarciu zapisow i...