Wpis z mikrobloga

Sam jedyny normalny wf jaki miałem był w 3 gimnazjum po zmianie nauczyciela. Koleś realizował program i mieliśmy co tydzień coś nowego, potem niestety w liceum coś się #!$%@?ło i oczywiście nauczyciel do kantorka a my robilismy cokolwiek byle mu nie przeszkadzać
@Tenisista: Gówno byś zrobił xD Cała klasa nie miała odwagi nic mi powiedzieć, chociaż prosiłem, żeby dali nam inne zajęcie bo nie będę grał ze #!$%@? co walczą o złote kalesony na jakimś #!$%@? w-fie xD. Wymusiłem na nauczycielu żeby poszło po mojej myśli bo wiedziałem, że będą pękać dupy tym szympansom jak będę im psuł grę. Z w-fu miałem lepsze oceny i wyniki niż większość tych krzykaczy swoją drogą
@Fix: w liceum miałam same patałachy w klasie wiec graliśmy w siatkówkę i to była patologia XD a jak chciałeś coś grać to się obrażały #!$%@? bo jak śmiesz śmieć. Czasami mieliśmy jakiś fitness czy coś to nawet nawet ale wiadomo komu by się chciało ćwiczyć jak spocony musi wracać do domu czy siedzieć tak kilka lekcji
@Fix: Ja dorzucę zajebiste kryteria oceniania np. przy wyciskaniu gdzie na tą samą ocenę każdy musiał wycisnąć tyle samo kilo. Jakiś nie wiem, przelicznik ilewyciśniesz/masatwojegociała czy coś? A gdzie tam panie! Ważysz 60 kg? To świetnie się składa bo tyle damy Ci do wyciśnięcia. xD No i oczywiście gała, unihokej i siata. Dopiero na studiach nienawiść do Wfu mi przeszła.
@Fix ja tylko w podstawówce miałam wf że głównie w gałę graliśmy, w późniejszych latach to we wszystko co chcieliśmy, największe nudy to były jak mieliśmy siłownie ale wtedy uciekałam pograć w tenisa stołowego z koleżanką