Wpis z mikrobloga

Mircy opowiem wam #coolstory sprzed chwili (ʘʘ)
Pracuje w Subway'u obok jednego z dworców.
Mamy różne promocje dla #mpk wiec oczywistym jest, że przychodzi do nas masa kierowców na kanapkę czy kawę.
Zawsze chwilę z nimi pogadam z częścią o czymś a z innymi zupełnie o niczym. Generalnie każdego dnia obsługuje kierowców, którzy później odwożą mnie do domu.
Około godziny 16 wbił do nas ten który notorycznie jeździ moją linią i pytał mnie o której wracam bo on dziś prowadzi 86. Na co ja, że chciałabym zdążyć na ten 20:21 ale raczej marzenie ściętej głowy, bo najzwyczajniej zabraknie mi tych kilku minut by wszystko skończyć. On wziął kawę i poszedł.
Jest 20 ja już sprzątam i nagle otwierają się drzwi a ja słyszę "Ania zdążysz? 20:21 odjeżdżam" ja się obróciłam mocno w szoku i odpowiedziałam, że się postaram ale wątpię, czy to się uda ale tak czy siak niech trzyma za mnie kciuki.
Ta wizyta w mojej głowie zasiała ziarno a ja wrzuciłam na piąty bieg i postanowiłam je zebrać. Uwijałam się jak mrówka. Niestety kiedy wychodziłam na zegarku zobaczyłam 20:22. Nie udało się.

Wiem, ze to brzmi tak jakby powrót do domu kolejnym autobusem był gorszy od końca świata ale chodzi tylko i wyłącznie o to, ze jeśli nie zdążę na autobus o 20:21 to jestem skazana na oczekiwanie godziny na dworcu na kolejny pociąg do domu.

Zamykam drzwi, odwracam się a kierowca mojego autobusu nadal tam stoi i krzyczy "dawaj jedziemy!"

To niby tylko dwie minuty ale jakoś tak cieplej na sercu. Bycie miłym do nas wraca. Czuje dobrze człowiek. #truestory

  • 22
@Fidelis: W każdym normalnym kraju jak kierowca poczeka na kogoś kilka minut to nikt nie przejmuje się spóźnieniem. Każdy podchodzi do tego normalnie i bez spiny. A w Polsce? Jak w lesie. Spóźnisz się kilka minut to już wielka drama.