Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Byłem z zona podczas porodu. Ta sytuacja byla dla mnie dosyć drastyczna patrzenie jak dziecko wychodzi z kobiety. Teraz czuje do zony obrzydzenie,nie umiem sie z nia kochać, nie pociaga mnie. Jak mam sie z nia kochać od razu przypomina mi sie porod i dziecko wychodzące na zewnatrz. Co robic mirki? #ciaza #porod #macierzynstwo

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Zkropkao_Na
  • 103
@AnonimoweMirkoWyznania: Też byłem przy porodzie. Nic strasznego, ale lekarz w odpowiednim momencie powinien facetowi powiedzieć, że ma się patrzeć w drugą stronę. Tak było w moim przypadku i ominęły mnie drastyczne widoki. Ogólnie świetne przeżycie. :)
Nie no oczywiście, krzyki, jęki, zaczerwieniona twarz ukochanej osoby. Widok krwi, kału i wód płodowych, w dodatku poprzedzający wyjście na świat drącego mordę, pomarszczonego dziecka pokrytego śluzem.
NO CUD ŻYCIA NORMALNIE
Co was obchodzi czy ktoś chce oglądać swoją partnerkę w takim stanie? Nikomu nie wmówicie, że to piękne wydarzenie, bo takim nie jest, natura jest obrzydliwa. W zasadzie mnie takie widoki nie ruszają i mógłbym obserwować poród bez żadnych nieprzyjemnych konsekwencji,
@AnonimoweMirkoWyznania: być z kobietą podczas porodu nie oznacza oglądać to co się dzieje między jej nogami. Wystarczyło poczytać w internetach przed jakie mogą być konsekwencje.


@Smash123: Mogą, ale nie muszą. Byłem, widziałem, jakoś obrzydzenia do żony nie nabrałem...
@TJMonster: o ile zgodze sie, ze udzial w porodzie powinien byc dobrowolny, to co do reszty - nie masz racji.
Porod jak najbardziej w wielu kulturach to wydarzenie rytualne, a wszystko, co z nim zwiazane jest w pewien sposob celebrowane.
Tyle, ze zazwyczaj byly to rytualy w gronie kobiecym, rodzaca/poloznica opiekowaly sie matka, doula, babki, sasiadki i inne bliskie kobiety.
W momencie, gdy porod sie zmedykalizowal i przeniosl do szpitala, rodzaca
@agaja: Owszem, w wielu kulturach to rytuał, ale to dosłownie ewenement w świecie natury. Większość zwierząt, jak i człowiek pierwotny rodzili samotnie (tylko żeby zaraz nie było, że jestem jakiś pro naturalny, oczywiście dzisiejsze metody i kultura są o wiele korzystniejsze i przyjemniejsze). Chodzi tylko o to, że tworzenie wokół tematu porodu magicznej otoczki to moim zdaniem bezsens. Nic się nie stanie, jeżeli ojca nie będzie przy porodzie, natura w żaden
Mówta co chceta, ja bym to chciał zobaczyć, tak naturalnie. Tyle że ja jestem kretynem, który jest wstanie jeść kanapki w trakcie sekcji zwłok czy przy podrzynanie gardła.
@TJMonster: kazdy maz/partner jest inny.
Maz mowil, ze ktorys z jego kolegow w pracy pomagal trzymac zonie nogi i widzial cala "akcje", a nie zrobilot o na nim najmniejszego wrazenia.
Moj co prawda na "scene" nie zagladal, ale trwal dzielnie niemalze calosc, mialam porod wywolywany, trwalo to kilanascie godzin do pierwszych skurczy,ale odkad po niego zadzwonilam to byl ze mna az do momentu, gdy trzeba bylo opuscic szpital. A potem w
@TJMonster różne rzeczy mogą się stać twojej kobiecie, jak na przykład zachoruje. Wtedy też ja zostawisz po jęki, krzyki i śluz? Oczywiście że fizjologia ludzka nie jest najpiekszym widokiem, ale naturalnym i ludzkim jest zrozumienie tego, że różne rzeczy się mogą wydarzyć I trzeba być odpornym na takie rzeczy. Faceci którzy mają ból dupy niech może po prostu nie towarzyszą swojej partnerce. A ci co towarzyszyli a potem niby maja jakieś obrzydzenie
CzarodziejskaKaczka: Panowie zapamiętajcie moje słowa. Kilku moich znajomych ma już dzieci i podobnie jak op byli przy porodzie i widzieli jak bobas wychodzi ich żon. Oficjalnie mówią, że to trzeba przeżyć i inne sraty taty. Kiedyś po pijaku każdy jeden przyznał, że to jednak najgorsza decyzja i że długo nie mogli spojrzeć na swoje żony, jak na obiekt seksualny. Serio, serio. Może nie każdy tak to przeżyje, ale po co ryzykować?