Wpis z mikrobloga

Najbardziej znienawidzonym przeze mnie momentem wesela jest chwila jak orkiestra puści nasz znany, polski przebój "Facet to świnia". To co się dzieje wtedy z kobietami potrafi przekroczyć ludzkie pojęcie. Odpala się w nich jakaś zwierzęca feministyczna natura i parkiet nie różni się za bardzo od wybiegu. Paluchy wskazujące niczym świdry niemal wbijają się w klatki, czoła, buzie i inne części ciała swoich partnerów oraz rzucają je po całej sali wskazując innych facetów, że mało przy tym sobie na wzajem nie powybijają oczu, śpiewając energicznie jak wyjące z głodu małpy w zaniedbanym ZOO "FAAAACETTTT TOOO ŚWINIAAAAA". Celowo podkreśliłem wyraz świnia tak jak one to robią bo słychać go pewnie w promieniu porównywalnym do obszaru zniszczeń po zrzuceniu bomby atomowej na Hiroszime... Taka mała anegdotka, bo jestem w trakcie składania multicama z tej piosenki

https://www.youtube.com/watch?v=1t-JPqpZIrU
#historiekamerzysty #wesele #bigcyc #logikarozowychpaskow #pasta
  • 44
@sztas: jako, że jest to cover niemieckiego zespołu Die Arzte, ciekaw jestem czy niemki też odwalają takie inby na weselach jeżeli w ogóle ta piosenka jest tam puszczana ( ͡° ͜ʖ ͡°)
. Paluchy wskazujące niczym świdry niemal wbijają się w klatki, czoła, buzie i inne części ciała swoich partnerów


@sztas: ja wiem, ze to pasta itd, ale kurde... jakie to smutne i jak te zwiazki wygladaja, ze te baby tak sie zachowuja. Bo niektore rzeczywiscie tak robia niemalze,
To ten sam poziom, co w przypadku wrzucania na fb obrazkow, jacy to faceci nie sa zli, ze jedynym facetem akceptowanym w zyciu moze