Wpis z mikrobloga

Przeczytałem wpis o ukradzionym przez rodziców hajsie z komunii i przypomniało mi się najlepsze wspomnienie mojego dzieciństwa (10-12 lat), jak zebrałem kiedyś na święta kupę kasy (ok. 300 zł wtedy to był dla mnie majątek) i się uparłem, że nie oddam jej starym na przechowanie tylko sam jej będę pilnował.

No i po kilku dniach ją zgubiłem xD

Po jakimś czasie starzy mnie pytają, gdzie hajs, a ja im mówię, że wydałem na obiady w szkole, bo głodny chodziłem, wstyd mi się było przyznać, że zgubiłem jak lamus. Inba z tego wyszła nieziemska, bo matka obiady gotowała i hurr, jak to, ja gotowałam a Ty kupowałeś obiady, co to znaczy durr, historia się kupy nie trzymała, ale dostałem #!$%@? i sprawa się jakoś rozeszła. Ale!

Dosłownie 3 dni po awanturze hajs jednak znalazłem. Był w słowniku, którego rzadko używałem i nie pamiętałem, że tam go wsadziłem. No i teraz pszypau:
- nie mogę starym powiedzieć, że hajs znalazłem, bo już im powiedziałem, że wydana i dostałbym #!$%@? za kłamanie.
- zachować sobie hajsu nie mogę, bo go mame znajdzie podczas sprzątania i będą pytania a skąd, a czyja, a narkotykami handlujesz?

Więc w swej bezbrzeżnej mądrości co wykminiłem? Ze #!$%@?ę ten hajs na głupoty jak najszybciej xD

Mirki, nawet sobie nie wyobrażacie co oznacza taki hajs dla 10-letniego gówniarza. Wchodziłem do szkoły jak panisko, lekką rączką w sklepiku kupowałem czipsy mega pakę za 4 zł na każdej przerwie i jadłem jak król i to nie jakieś gówna tylko Rufflesy, najlepsze były paprykowe. Hajs na oranżady wydawałem tak łatwo jak Hajto na żetony w kasynie. Drożdżówki z piekarni? Nah bitch, tylko sevendaysy zapijane czekoladowym albo truskawkowym mlekiem. Jak wjeżdżały lody (zima była xD) to Manhattany i Magnumy, nic tańszego.

Po lekcjach - McDonald's. Nie jakieś tam bidne czizburgerki i wyżebrany dodatkowy ketchup - POWIĘKSZONY MCZESTAW BIGMAC I JESZCZE LODA I MCFLURRY DO TEGO, PŁACĘ GOTÓWKĄ.

Advert, co robimy po szkole idziemy Dragonballa oglądać? CO WY CHŁOPAKI, chodźcie pogramy w bilarda, JA STAWIAM.

Jak już nie chciałem kupować żarcia to szedłem do papierniczego i brałem jakieś kolorowe żelopisy, markery i te takie długopisy 10w1, co można było wkłady wysuwać. Koleżanki zaczęły do mnie lgnąć jak muchy do gówna, gdy zobaczyły jakimi dobrami materialnymi dysponuję ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Hajs skończył się po jakichś chyba niecałych dwóch tygodniach a ja wróciłem do życia biedaka. Znowu na chipsy ciułałem z reszty z zakupów, oranżadę kupowałem z chłopakami na spółę, a w McD przeprosiłem się z czizburgerem za 2 zł i to raz na parę dni.
Czy czegoś mnie nauczyła ta historia? Tak, tego że pieniądze szczęście dają, pozdrawiam.
#coolstory #truestory #hajssiezgadzal #wspomnienia #podbaza #niepasta #bogactwo
advert - Przeczytałem wpis o ukradzionym przez rodziców hajsie z komunii i przypomnia...

źródło: comment_0ymlmoxkfy12x1grETjcxoCBnTGEVYfb.jpg

Pobierz
  • 65
  • Odpowiedz
@advert: rodzice pewnie wtedy byliby #!$%@?, ale jakbyś opowiedział im tą historię teraz to pewnie nie mieliby za złe. Za 300 zł wtedy tyle radości i teraz takie piękne wspomnienie. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
  • 0
Twoja historia dobitnie nam wszystkim pokazuje ze biedak zawsze pozostanie biedakiem. Smutne to ale niestety prawdziwe.


@Ich_mag_Kaesekuchen: koło #!$%@? mi lata opinia jakiegoś losowego typa z mirko, ale jeśli do takich wniosków dochodzisz na podstawie jednej historyjki opowiadającej wydarzenie z życia dziecka, to jesteś nienormalny, serio :D
  • Odpowiedz