Wpis z mikrobloga

Nie jestem wielkim fanem Gwiezdnych Wojen, właśnie wróciłem z seansu i najlepsza scena to oczywiście nagła cisza i przepołowienie pewnego okrętu wojennego, po prostu cudo.
Samego fenomenu Star Wars nigdy nie zrozumiem, czesto walczę ze sobą żeby nie hejtować tytułu bez powodu no ale budzi się tyle pytań...
Jest Imperium i są Rebelianci, galaktyka jest ogromna, te dwie siły walczą ze sobą tylko czemu ten konflikt jest w takiej mikro skali?
Ilu tych rebeliantów jest?
100?
W tak ogromnym uniwersum... a oni mają tylko jeden statek flagowy i jakieś korwety. (korwetty?)
To tak jakby to był jakiś mały lokalny konflikt a nie taki w którym rozgrywają się losy wszechświata.
Nie czuję tego.
#starwars
  • 5
@Patologiczny_Klamca @Trajforce
Dziękuję Panowie za odpowiedzi.
Kiedyś pamiętam było czuć skalę działań, teraz to takie... małe?
W każdym razie film mi się podobał, są po prostu pewne aspekty które drażnią i bez większej znajomości uniwersum ciężko sobie niektóre kwestie wytłumaczyć. ( ͡° ͜ʖ ͡°)