Wpis z mikrobloga

Jednak faktem jest, że jak się posiedzi trochę czasu za granicą i potem wróci się do Polski, to niektóre kwestie różnice dość mocno uderzają i człowiek zaczyna się zastanawiać "czemu tak nie może być w Polsce?".

Ot, na przykład przejścia dla pieszych.

Niedawno w telewizji była (a może i dalej jest) kampania społeczna dot. szanowania pieszych przez kierowców i vice versa. Czy to coś pomoże? Nie wiem, ale na pewno wiele jest do poprawienia pod każdym względem. Pierwsza różnica, jaka rzuciła mi się mocno w oczy, to właśnie podejście do pieszych. Na #fuerteventura wygląda to tak: jeżeli prowadzisz pojazd i dostrzegasz w oddali pieszego zbliżającego się do przejścia dla pieszych - zwalniasz. Widzisz pieszego stojącego na przejściu, który czeka na wejście - zatrzymujesz się i puszczasz go. Dodatkowo jeżeli jest to droga dwupasmowa i jedziesz dużym pojazdem - wrzucasz migacz, żeby poinformować kierowców z innego pasa, że ktoś na pasach się znajduje. Po prostu pieszy na pasach to świętość i nieważne, czy prowadzisz skuter, czy kilkutonową ciężarówkę - masz poruszać się tak, by w razie potrzeby pieszy mógł przejść. Poza przejściami dla pieszych sytuacja wygląda już zgoła inaczej, czyli mniej więcej tak, jak w Polsce na pasach ( ͡° ʖ̯ ͡°) Naprawdę zapomniałem już jak to jest stać przez dłużej niż minutę w oczekiwaniu na możliwość przejścia na drugą stronę. Kiedy już podirytowany trafiłem na moment, gdzie zbliżający się pojazd miał wystarczająco dużo czasu, aby zwolnić, zostałem obtrąbiony (°°

Jeżeli chodzi o kulturę na drodze względem innych kierowców, to w zasadzie jest podobnie, chociaż polscy kierowcy są bardziej narwani, po sekundzie od zapalenia się zielonych świateł zaczynają trąbić, wyprzedzają na chama czy siedzą bardzo blisko zderzaka. Na Fuerteventurze trzeba #!$%@?ć naprawdę porządny numer, żeby ktoś zatrąbił, poza tym większość owszem, jeździ szybko i dynamicznie, ale jest zachowany zdroworozsądkowy dystans do pozostałych pojazdów. Tak naprawdę takie naprawdę chore sytuacje widziałem może kilka razy na przestrzeni kilku miesięcy... najczęściej z udziałem wypożyczonych samochodów, więc to też raczej szaleni turyści, a nie majorero (tak się nazywa "rdzennych" mieszkańców Fuerteventury).

Nie wiem, czy te wszystkie zachowania to kwestia właśnie zwiększonej uwagi przez turystów, z których trafiają się kierowcy naprawdę różnego sortu (raz byłem świadkiem, jak zapewne jakiś brytol przez jakiś czas poruszał się lewym pasem), ale będąc w Costa del Sol zauważyłem podobną zależność, więc to chyba musi być coś w mentalności hiszpańskich kierowców. No, w każdym razie Polska to nie jest kraj dla pieszych. ( ͡ ͜ʖ ͡)


Na deser zdjęcie z drogi prowadzącej do Costa Calmy.

Pobierz
źródło: comment_jDVcQiRthgTTHN18vaveLRdBw2XYRomm.jpg
  • 9
@Pieczarka reguła pieszy to świętość jest zgubne. W Szwecji piesi przekraczają drogę jak chcą i gdzie są. Często się nie rozglądajac, albo wlepiajac oczy w smartphone. Dodatkowo przechodzenie na czerwonym świetle nie jest karane. Ponadto nigdzie nie widziałem nigdy tyłu fucków na drodze co tutaj. Plus akcje niczym z Rosji, jak facet podczas jazdy na zamek w korku nie chciał wpuścić drugiego i się szarpali. Czasami można mieć wrażenie, że jeżdżą tu
@krnabrny_brodacz: Aaaa z kierunkami to tak samo jest na Fuerteventurze - w normalnych warunkach nikt w sumie nie używa, ewentualnie żeby zasygnalizować, że zjeżdza się z "głównej" drogi gdzieś w bok. Przy czym jak nie wiesz, jak wg lokalsów prowadzi główna droga, to można się czasami komuś #!$%@?ć w dupę. Ze skrzyżowaniami nie ma problemu, bo tych nie ma prawie wcale - wyspa jest w znacznej większości zdominowana przez ronda, więc
@ksmk pisałem już, że mocno przestrzegają ograniczeń i jak jest 30 to 30 i koniec. Plus to, że nawet psy mają tu odblaski czy ledy. Że dwa razy pieszy wbiegł mi pod koła bo z drugiej strony miał przystanek a do pasów że 150 metrów. Widziałem przekraczanie tras szybkiego ruchu i autostrad w miejscach do tego nie wyznaczonych.
@krnabrny_brodacz w sumie, przechodzi na czerwonym na własną odpowiedzialność. Jeśli powoduje w ten sposób kolizję samochodów to on powinien płacić za szkody. A, że piesi to święte krowy, cóż. Pozostaje nam się gotować w samochodach, ewentualnie trąbić i wrzeszczeć na nich.