Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Po przeczytaniu tej historii większość z was zacznie się śmiać, część będzie współczuła, a reszta po prostu złapie sie za głowę i pomyśli, że jestem ogromnym przegrywem.

Oczywiście chodzi o #zwiazki. W większości wg mnie #logikarozowychpaskow ale też częściowo #logikaniebieskichpaskow.
Główni bohaterowie:

A - anon - ja
R - mój były #rozowypasek

Zacznijmy od tego, że matka wychowała mnie na takiego co przeprasza za to że żyje.
No więc jest kwiecień 2016. Jak co roku pierwsze plany na juwenalia. Tam poznałem pewną dziewczynę, z którą potem spotkałem się jeszcze parę razy w maju. Dlaczego tylko parę razy? A no dlatego, że pod koniec maja 2016 poznałem ją - przepiękną kobietę, o anielskiej twarzy, anielskich włosach, idealnym ciele i posiadającą mózg - no ideał. Już wspomniałem, że jestem osobą przepraszającą za to że żyje - więc chciałem być do końca w porządku w stosunku do tej pierwszej dziewczyny - nie chciałem odwalić czegoś w stylu "Sory poznałem lepszą - nara" tylko po to żeby ten pierwszy różowy nie czuł się jak porzucone gówno. Zamknąłem na spokojnie temat z pierwszą dziewczyną (co potem mój nowy różowy komentował jakobym dostał od niej kosza i przerzuciłem się na tę drugą - gorszą, ale pewniaka) i od razu całą swoją uwagę skupiłem na mojej nowej koleżance, po 1,5 miesiąca już mojej dziewczynie.

Był to mój drugi poważny związek.

R jest ekstrawertyczką, ja jestem raczej introwertykiem. R poznaje bez problemu wiele różnych osób i ma z nimi kontakt po dziś dzień. 2 tygodnie po rozpoczęciu związku byłem z R na domówce u jednego z jej kolegów z pracy. Tam R nazwała jednego z jej współpracowników (nieobecnego na imprezie) "przystojnym, przypakowanym blondynem", co dla mnie nie miało żadnego znaczenia, bo wiem, że są tacy ludzie na świecie. Potem dowiedziałem się że poznała też wiele "seksownych ciach" i że szkoda ich zmarnować i że chętnie zeswata ich ze swoimi koleżankami, które aktualnie były samotne.

2 miesiące po rozpoczęciu związku pojechałem z R do jej domu rodzinnego poznać rodziców. Był to okres używania przeze mnie większości aplikacji społecznościowych - w tym snapchat. Jadąc pociągiem otrzymałem jednego "snapa" od mojej starej znajomej z gimnazjum. Snapa chciała zobaczyć R, więc jej go pokazałem. Wywiązał się krótki dialog:

R - "O, ładna"
A - "Tak, ona zawsze była ładna"

Odpowiedziałem tak, bo sama przy mnie powiedziała, że jest jakiś facet przystojny i umięśniony, więc nie widziałem w tym nic złego i myślałem, że ona też nie będzie się na tym skupiać. Ona natomiast straciła humor na cały dzień i dopiero wieczorem (już w jej domu) zaczęła normalnie ze mną rozmawiać. Wytłumaczyła mi, że nie chce abym komentował urodę innych kobiet w jej obecności. Tak też się stało. Po dziś dzień nie powiedziałem nic na temat jakiejkolwiek kobiety.

Sytuacja była stabilna do listopada 2016. R zaprosiła do siebie do mieszkania swoich znajomych, w tym chłopaka, który się w R #!$%@?. Koniec imprezy, każdy rozmawia z każdym, wszyscy lekko pijani, więc zaczął się czas grania na gitarze i śpiewów. Gitarę wziął ten chłopak, a obok niego usiadła R i jeszcze parę osób. Po zakończeniu grania R pogłaskała tego chłopaka po udzie i powiedziała mu że to takie męskie i imponujące jak mężczyzna potrafi zagrać na instrumencie. Nikogo chyba nie zdziwi fakt że mega mnie to #!$%@?ło. Goście wyszli, a R poszła spać. Następnego dnia chciałem wyjaśnić sytuację i powiedzieć, że takie zachowanie mi nie odpowiada i że nie życzę sobie aby tak postępowała w przyszłości. Ta tłumaczyła się że nic nie pamięta, zaczęła płakać i wyszła na balkon. Ja poszedłem za nią, zabrałem ją z balkonu w włożyłem do łóżka, przykryłem i przytuliłem. Oczywiście przeprosiłem ze to, że płacze przeze mnie.

Kolejnego dnia zapytałem, czy R byłaby w stanie, nawet po alkoholu, mnie zdradzić z tym chłopakiem? Na co ta stanowczo odpowiedziała, że nie. Ona zadała mi to samo pytanie (oczywiście nie, że z tym chłopakiem tylko ogólnie), na co ja odpowiedziałem z przekąsem, że tak, najchętniej z Rihanną (leciała właśnie w radiu). Myślałem, że jest to oczywiste kłamstwo (żart). Niestety nie dla R.

Od tamtego dnia do października 2017 już nigdy nie było tak jak wcześniej. Zaczęły się histerie na temat jej wglądu. Że ona ma ciemne włosy, a dziewczyna z snapchata ma jasne i że ja wole jasne włosy, więc ona sobie rozjaśni. Że ona ma niebieskie oczy, a dziewczyna ze snapa czarne jak węgiel, więc kupiła sobie soczewski koloryzujące i przez miesiąc chodziła w ciemnobrązowych soczewkach.
Stwierdziła, że będzie chodzić na solarium, bo ja wolę murzynki, bo zdradziłbym ją z Rihanną. Zaczęły się zagrywki typu że jestem hipokrytą, łapanie za słowa. Jeżeli obiecałem coś zrobić to nawet to że złamałem 3 palce prawej dłoni mnie nie usprawiedliwiało. Musiałem odciąć się od moich "chorych" znajomych, bo ci chodzą na imprezy podrywać dziewczyny, a dla R to toksyczni ludzie. Musiałem zrezygnować z wyjazdów do domu, bo przecież "rodzina nie może być ważniejsza od ukochanej".

I nie myślcie, że było tak 24/7. Wyglądało to tak, że w miesiącu 90% to normalne, spokojne dni, a 10% to ciągłe awantury, płacz i krzyki (niestety niezależne od tego o czym właśnie pomyślałeś drogi czytelniku).

W końcu postawiłem ultimatum, że ma iść do psychologa, bo mimo że jestem osobą cierpliwą, to uważam że ma problem i musi zaczerpnąć fachowej pomocy albo nasz związek zakończy się lada moment.

R chodziła do psychologa przez 2 miesiące. Wizyty tylko pogarszały jej nastrój. Od teraz nawet oglądając film lub będąc na ślubie mojej siostry (byłem świadkiem) potrafiła mnie uderzyć w twarz albo ścisnąć za ledwo wyleczone palce, mówiąc że jestem obrzydliwym #!$%@? i że to już koniec związku.

W końcu ogarnęła się. Powiedziała, że rozmawiała o swoim problemie z siostrą i z przyjaciółką i że wiele rzeczy zrozumiała i mnie przeprasza. Zaczęło być normalnie.

W lipcu 2017 pojechałem do niej do mieszkania, bo obiecałem naprawić 2 szafki. Niestety jedna z szafek potrzebowała nowych wkrętów, więc musiałem zdemontować jej drzwiczki, pojechać do sklepu i dopiero naprawić. Demontując drzwiczki ze środka wypadł lakier do paznokci, a następnie rozbił się o podłogę. Dostałem ogromną zjebkę.

Zdenerwowałem się wtedy i nastąpiła nastepująca konwesacja:

R - Boże jaki ty jesteś niezdarny, wiesz ile to kosztowało? Teraz to zmyj z podłogi zanim zaschnie.
A - Zaraz zmyję i odkupię ci ten lakier.

Zmyłem lakier i usłyszałem:

R - Tak to jest jak nieodpowiednia osoba się za coś zabiera
A - A po #!$%@? mi taki związek z taką osobą co tylko mnie obraża - odpowiedziałem kierując się w stronę drzwi
R - Jak wyjdziesz to już nie ma dla ciebie powrotu

Pojechałem do sklepu kupić wkręty. Wróciłem, naprawiłem szafki (nie odzywając się) i pojechałem do domu. Przez 3 dni nie rozmawialiśmy ze sobą. Następnie kupiłem 50 czerwonych róż i pojechałem do R przeprosić i błagać aby dała mi szansę na poprawę.

R przyjęła przeprosiny, w sierpniu zamieszkaliśmy razem i tak żyliśmy bez kłótni aż do 2 października.

2.10.2017 dowiedziałem się, że prawie przez rok nie potrafiła zapomnieć o tym co powiedziałem. Że mi nie wybaczyła i że nie ma szansy na poprawę. Że nigdy nie czuła się przy mnie piękna i kochana (minimum raz na 2 tygodnie dostawała kwiaty albo prezent, minimum raz w miesiącu droga restauracja + zwykłe wypady na zakupy, siłownie czy do kinia, ja robiłem jej zakupy i ciągle zachwalałem jej urodę i figurę). Że wie, że wolałbym być z tą dziewczyną z snapchata. Że nigdy mnie nie kochała, mimo że powtarzała mi to codziennie do snu. Że powinnabyła zakończyć znajomość już na początku, bo wtedy "wyrywałem inną szmatę, a jak ona cię nie chciała to wziąłeś sobie towar z odzysku".

Ona?
Wyszła z mojego życia jak z kibla jakiegoś #pdk. Zerwała ze mną kontakt. Pousuwała wspólne zdjęcia. Do wczoraj niczym kompletnie obca osoba. Wczoraj znowu mi napisała, że jestem obrzydliwy i że żałuje że mnie poznała.

Ja?
Aktualnie od miesiąca jestem pod intensywną opieką psychologa. Całą moją wypłatę przekazałem na spotkania z nim. Pan psycholog mówi że mi to przejdzie, natomiast mi z dnia na dzień jest coraz gorzej i coraz ciężej. Nie potrafię się podnieść. Cały czas o niej myślę. Cały czas czuję do niej to samo i wiem, że jedno słowo i pozwoliłbym jej wrócić. Jestem w głębokiej #depresja i desperacji a jeszcze 2 miesiące temu byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Codziennie przed snem piję szklankę wódki żeby po prostu zasnąć i móc iść do pracy, której nienawidzę, a którą miałem tylko po to żeby pracować za te duże pieniądze żeby żyło nam się lepiej. Mam stany lękowe. 2 tygodnie temu byłem w szpitalu na ekg o 3 nad ranem, bo myślałem że mam zapaść. Schudłem 8 kg w miesiąc, bo praktycznie nie jem. Pierścionek zaręczynowy który kupiłem 29 sierpnia wyrzuciłem do toalety i spłukałem.

Cały czas o niej myślę. Rzeczy które zostawiła w moim pokoju leżą w tej samej pozycji - tak jak je zostawiła. Nie potrafię otworzyć szafek których ona używała. Nie potrafię wsiąść do "naszego" autobusu. Codziennie rozmawiam z mamą, siostrą i bratem i płaczę im do słuchawki. Z 25 letniego, silnego, odpornego na wszystko faceta stałem się dzieckiem, które straciło cały swój świat.

Po co o tym piszę? Sam nie wiem. Chyba po to żeby się podzielić swoją niedolą. ()

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
  • 36
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Będzie ciężko w chuuj, współczuje. Szczerze mówiąc to nie widzę szans na powrót byłej. Spoko, że do psychologa poszedłeś dobra decyzja, ale jeśli będziesz czuł, że nic Ci nie daje to jest jeszcze całkiem łatwa droga na skróty, a mianowicie dowiadujesz się gdzie w okolicy przyjmuje psychiatra jakiś tani i popularny najlepiej, czyli pewny przypisywacz tableteczek. On postawi Cię na nogi, weźmiesz jakieś leki przez parę miesięcy, oszczędzisz sobie kupę
  • Odpowiedz
  • 4
@AnonimoweMirkoWyznania przeczytałem i nie wiem co o tym myslec, to chyba zalezy od charakteru kazdy znosi inaczej takie rzeczy, jedno na pewno ona cos nie tak z glowa miala, stary trzymaj sie poznasz kogos innego, lepszego
  • Odpowiedz
Dobra, od początku:

Tam R nazwała jednego z jej współpracowników (nieobecnego na imprezie) "przystojnym, przypakowanym blondynem", co dla mnie nie miało żadnego znaczenia, bo wiem, że są tacy ludzie na świecie.


tu ci chciała zasygnalizować żebys sie wziął za siebie

Ona natomiast straciła humor na cały dzień i dopiero wieczorem (już w jej domu) zaczęła normalnie ze mną rozmawiać. Wytłumaczyła mi, że nie chce abym komentował urodę innych kobiet w jej obecności.
  • Odpowiedz
wiście przeprosiłem ze to, że płacze przeze mnie.


@AnonimoweMirkoWyznania: o chłopie, laska rąbnięta totalnie.
Przeczytaj sobie, co napisal @Renard15, bo w duzej czesci ma racje.
Co prawda nie nalezy uogolniac, bo nie kazda kobieta ma kilku kawalierow w zanadrzu i nie kazda traktuje mezczyzn, jak "karnet na seks", jednak w pozostalych kwestiach kolega ma racje.

Jak sie juz wygrzebiesz i moze bedziesz zaczynac kolejny - pamietaj, nie daj sie zepchnac
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Za uderzenie w twarz i atakowanie niedawno połamanych palców, to powinieneś jej zasygnalizować, że następnym razem oddasz, a za drugim razem dajesz porządnego liścia. Nie przejmuj się płaczem i przezwiskami - sama się prosiła.
Ja Ci mogę tylko napisać, że to zła kobieta była i bawiła się Tobą jak mogła. Uwiązała Ciebie emocjami i zaczęła coraz bardziej ciągać za łańcuch, a Ty jak piesek latałeś przy niej. Nie martw się,
  • Odpowiedz
OP: @Renard15
Bolca nie było na 100%, potwierdzone info. Była mi wierna w 100%, tylko że miała ogromne problemy z głową i nie chciała pozwolić sobie pomóc. Ja próbowałem, pomagałem jak mogłem, umówiłem pierwsze 2 wizyty z jej psychologiem. Prosiłem żeby poszła do kogoś nowego, sprawdzonego, ale nie chciała. Ona mnie prawie nigdy nie przepraszała, mówiła że "yolo" taka po prostu jestem i się nie zmienię.

Co do dbania o siebie
  • Odpowiedz
ZnamTenBól: A co do agresji, którą stopniowo , acz konsekwentnie wprowadzała - ciesz się, że skończyło się tylko na wykręcaniu uszkodzonych palców.... Takie osoby są zdolne do dużo gorszych rzeczy, jak już jesteś wystarczająco urobiony, a ona ma już Cię za śmiecia.

Obejrzyj sobie film Zaginiona dziewczyna, polecam gorąco.
Niby fikcja, ale czasami życie pisze nie mniej chore scenariusze.

Zaakceptował: kwasnydeszcz}

  • Odpowiedz
ZnamTenBól: Chłoooopie, masz osobowość zależną, natomiast Twoja ex partnerka to borderline jak się patrzy. Oczywiście na początku pięknie maskowany, bo to takie osoby mają opanowane do perfekcji. Powiedz, z biegiem czasu zaczynałeś coraz bardziej wątpić w siebie i poddawać się tym manipulacyjnym zachowaniom? Traciłeś szacunek sam do siebie? Ona nigdy nie była winna czegokolwiek? Poczekaj jak Cie obsmaruje do znajomych, dowiesz się o sobie kilku nowych rzeczy ;]

Dobra rada -
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: To gdzie #!$%@?łeś to już Ci wyżej wyjaśnili. To, że laska jest #!$%@? i ma bordeline albo coś gorszego też ktoś pisał. Dodam tylko, że aby Twój stan się poprawił musisz zdać sobie sprawę, że owszem, #!$%@?łeś (w sensie, że źle rozegrałeś pewne sytuacje i niepotrzebnie ją przepraszałeś a nie, że robiłeś jej krzywdę) w kilku miejsach ale mimo wszystko nie zasłużyłeś na takie traktowanie. Nie zrobiłeś jej właściwie nic
  • Odpowiedz
Właśnie tego od niej wymagałem - równości w związku, bo skoro ona mówi o facetach coś, to dlaczego ja nie mogę?


@AnonimoweMirkoWyznania: Nigdy nie proś kobiety o równość w związku, równość jest warunkiem przed którym musisz ją postawić na zasadzie 'my way or the highway'. Inaczej oblałeś shit-test.
  • Odpowiedz
OP: @To_ja_moze_pozamiatam Ona w 90% naszego wspólnego życia była kobietą idealną, opiekuńczą, piękną, wyrozumiałą i wrażliwą taką którą każdy by chciał, a miałem ja. Te 10% to jakby druga osoba która za bardzo niszczyła ten związek i moje życie. Szlabanów ani jakiś gierek związanych z seksem nie było.
@R4vPL mam nadzieję że nie będziesz miał aż takich sytuacji jak ja.

Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)
Zaakceptował: kwasnydeszcz
  • Odpowiedz