Aktywne Wpisy
Daktyl92 +1103
Plusują osoby, które mają dziary lub planują sobie w przyszłości takowe zrobić. Zobaczymy, czy jest nas chociaż z tuzin. Odnoszę wrażenie, że każdy jest niewydziarany; od kasjerki w Netto do listonosza czy kuriera, to jest jakaś plaga. Do "gołych" rąk czy karków coraz częściej dochodzą łydki i uda a nawet twarz. Co innego poddać się trendowi mody albo sobie zmienić kolor włosów - to wszystko zrobisz w jeden dzień. Żeby się wydziarać,
fiir +4
- nie wolno wychodzić na dwór dopóki się dziecka nie ochrzci
- nie wolno kobiecie w ciąży nosić korali, łańcuszka ani szalika bo się urodzi dziecko owinięte pępowiną
- kobiecie w ciąży nie wolno być świadkiem na ślubie - nieszczęście murowane dla nowożeńców
- czerwona wstążeczka ma chronić dziecko przed urokami
- ...
...do czego zmierzam? Nie jeden raz widziałem dziecięcy wózek z doczepioną czerwoną wstążką (tak, w XXI wieku, 2017 rok - jakby ktoś się zastanawiał czy przez zmianę czasu "jakiegoś starego postu nie wywaliło").
Z drugiej strony:
- Kościół Katolicki jest przeciw wierze w takie przesądy* (ciąg dalszy poniżej)
- młodzi ludzie zazwyczaj będą wyśmiewać takie zachowania - #bekazpodludzi
- nie ma w tym żadnej logiki (rzekome działanie czerwonej wstążeczki)
- brak dowodów
Czyli mamy dość "mocną" opozycję do wiary w takie przesądy. Ta młoda matka pewnie nie jeden raz słyszała że "zabobony to grzech", niejednokrotnie słyszała jak jej znajomi wyśmiewają takie przesądy. Ale jednak ona to zrobiła, dlaczego?
Może "babcia kazała" i teraz młoda matka "czuje strach" przed tym, aby tego nie zrobić. Coś na zasadzie znanego "zakładu Pascala": jeśli to działa, to ok, ale jeśli nie działa, to i tak nic nie stracę (to pokazuje, dlaczego takie myślenie jest błędem).
-------------------------------------------------------------------------
A co jest wystarczające z punktu widzenia sceptyka aby nie wierzyć w takie coś?
Wcześniej pisałem o podejściu KK do przesądów: oczywiście wszystko tutaj się zgadza, KK jest przeciwko takim przesądom. Jednak ma zupełnie inne podejście: nic nie mówi o tym, że "brakuje na to dowodów" - gdyby tak powiedział, to podkopywałby sam siebie.
Kościół Katolicki zaprzecza przesądom, ale jednocześnie silnie stara się przekonywać ludzi, że myślenie typu "a najpierw pokaż mi na to dowód" jest czymś niepotrzebnym.
Niewierny Tomasz i jego postawa to było "coś negatywnego", "coś gorszego" w porównaniu do reszty - bo chciał dowodów.
KK uczy ludzi, że coś może być uznane za prawdę bez dowodów, a nawet tego, że oczekiwanie dowodów jest postawą niepożądaną.
Wyłączamy sceptyczne myślenie - i tak to już zostaje, czasami tak głęboko, że nawet opuszczenie religii już nie pomaga.
Są też ludzie wierzący, którzy będą sceptycznie nastawieni do takich kwestii. To też jest ciekawe zjawisko - taki pewnego rodzaju "wyłom w filtrowaniu rzeczywistości". Jeśli ktoś taki usłyszy, że Chińczycy zbudowali kwantowe urządzenie dzięki któremu człowiek może być w dwóch miejscach jednocześnie, to zaraz pojawi się wielki czerwony wykrzyknik nad jego głową - "hello, to jakiś bullshit".
Ale jeśli ta sama osoba w kościele usłyszy, że Ojciec Pio potrafił to samo, nawet bez żadnych wynalazków, to zupełnie nic się nie dzieje - umysł pochłania tę informację omijając wszelkie rozumowe filtry.
Więcej rakowych przesądów tutaj:
- https://www.facebook.com/groups/teoretycznietak/permalink/376353836134582/ (to inspiracja: ale chyba nie każdy może wejść na FB)
- http://forum.gazeta.pl/forum/w,572,18283743,18283743,Najpopularniejsze_przesady_od_redakcji.html
#ateizm #zabobony #madki
Mnie to wszystko także śmieszy, a nie nazywam siebie ateistą.
@agondonter: ateizm to brak wiary w bógów, a więc tym samym brak wiary w to, co mówią ludzie rzekomo w jego imieniu.
Sam interesuję się tymi tematami :)
To, że nie wyklucza, to nie znaczy, że potwierdza - to istotne. Nauka szuka dowodów.
Cholernie
Nie twierdzę, że Boga należy uznać za fakt. W żadnym wypadku. Ukazuję podwójne standardy ateizmu. WSZYSTKO dla nauki jest możliwe, oprócz Boga. Teorie niemożliwe do weryfikacji są akceptowalne, ciekawe, chyba że dotyczą Boga - te z nim związane trzeba udowodnić już dzisiaj. Dlaczego?
Uważasz, że NIE
rozumiem co chcesz przekazać, ale musimy zacząć właśnie od początku - bo masz inne założenie co do mojej osoby niż ja sam, bo ja bym się pod tymi stwierdzeniami nigdy nie podpisał... :)
Tak jak napisałem, to "brak wiary w bogów" - co z tego wynika? A "tylko" tyle, że nie wierzę w bogów, bo nie ma na to dowodów. Z tego już nie wynika nic o tym, że coś
Nie dziw się, że możesz przez to wpadać w szufladkę gimboateisty, szczególnie że takimi wpisami (jak ten do którego się dowaliłem), a więc swoją osobą, potwierdzasz ich retorykę.
Rozumiem Twoje intencje, też mnie irytuje kościelne wyrachowanie, ale nie jest to argument za tym by niewierzyć w Boga. Ludzkie #!$%@?ństwo i naiwność nie znają granic niezależnie od dziedziny.
Ja nie powiem, że nauka
#dlaczegoateizm to cykl wpisów.
W tym wpisie istotna była kwestia dowodu i postrzegania "wymogu dowodu". W kontekście KK ze względu na to gdzie żyjemy. KK ma bardzo duży wpływ na postrzeganie kwestii wymagania dowodów.
Właśnie, będzie to "dowód" (subiektywnie, lepsza nazwa to "przesłanka") a nie dowód (obiektywnie).
Powyżej ciągle mowa o tym dowodzie
To także wytykanie wyrachowania i naiwnosci ludziom. Łatwo się domyślić dlaczego tak robią.
Nie czepiam się koncepcji, która jak sądzę Ci przyświeca - tą jak najbardziej popieram.
A raczej formy.
Dlaczego przekaz "Myśl sceptycznie, nie wierz na słowo, a już na pewno nie Kościołowi" ubierasz w szaty "Nie wierz w Boga"?
Ja jestem zdania, że religie (ich łatwe odpowiedzi, prawa, zakazy i nakazy) od zawsze były hamulcem postępu, aczkolwiek masz
Jak ktoś chce wierzyć, to będzie wierzył - mi nic do tego, jego decyzja :)
Nie rozkazuję komuś jak ma myśleć. Bardziej należy to traktować jako pokazywanie tego, że jest taka opcja i na czym polega.
Gdyby nie internet i branie udziału w takich dyskusjach (głównie czytanie), to może bym o
@Turysta_Onanista: na przekonaniach dwie osoby mogą dojść do dwóch różnych, sprzecznych ze sobą wniosków uważając je jednocześnie za prawdziwe (np wykluczające się dogmaty, itp).
Dodatkowo brak tu możliwości falsyfikowania, czyli możliwości wyjścia z błędu jeśli założenia są nietrafione.
Nie posądzam Cię o łaknienie atencji, którą gimboateiści mogą z Ci dać kiedy potwierdzasz ich przekonania, ale to do nich głównie trafiasz. Sam pomyśl co faktycznie Ciebie przekonało by otworzyć oczy. Gimboateistyczne teksty w stylu "Hyhy, Jezus jest gupi bo
No właśnie, czy coś takiego wrzucam? Nie przypominam sobie :)
Tekst w tym wpisie? Myślę, że to jeden z bardziej wyważonych - katolik jak to przeczyta, to nie powinien się obrazić, tylko co najwyżej nie zgodzi się z pewnymi kwestiami, bo w żadnym miejscu nie przyrównałem przesądów
Nie widzę sensu by przerzucać się cytatami.
Nie twierdzę, że takie teksty rzucasz, ale ja odebrałem Twój wpis jako równorzędny. Niezależnie od merytoryki, po przeczytaniu, wyłoniło mi się, być może niesprawiedliwe, podsumowanie: "Katolicy są hipokrytami - wybieram ateizm".
To esencja gimboateizmu. Dlatego mówiłem o stawianiu się w jednym rzędzie z nimi. W pierwszym momencie byłem przekonany, że jesteś jednym z nich. Jak
No wiadomo, tylko czy to źle w jakiś konieczny sposób? Wybór pomiędzy opieraniem się na twardych dowodach a radosną spekulacją jest w istocie wyborem wartości. Nie widzę żadnych racjonalnych przesłanek, aby jednej z
Ja podałem przykład z wiarą w dwa, sprzeczne ze sobą dogmaty. To tylko tak do zilustrowania problemu.
Tych sprzecznych ze sobą wierzeń jest całe mnóstwo na całym świecie (obecne i wygasłe religie), a do tego koncepty poza religią (w tym te które nazywamy teoriami spiskowymi i wiele innych).
To nie jest tylko kwestia A albo B, bo mam wrażenie
Który tok myślowy? Ja jedynie pytam, czy jest coś koniecznie złego w opieraniu się na dogmacie, nawet jeśli jest fałszywy (ależ korci, aby spytać, co to dokładnie znaczy)? Przecież nie chodzi mi o uzasadnienie przekonań, czy to scjentologów, czy chrześcijan, a raczej o obronę prawa do nich, jak i obronę ich racjonalności. Bo uważam, że opieranie się na wierze
@Turysta_Onanista:
Prawa do ich wierzeń nikt z nas nie chce odebrać, więc luz, szanuje wolność człowieka w tej kwestii :)
A racjonalność? To już dużo od definicji zależy.
Ogólnie rozumiem Twoje rozumowanie, bo nie pierwszy raz się z nim spotykam. Co ciekawe, było stosowane nie tylko w
A ja mam wątpliwości. Bez urazy oczywiście, bo zdaje sobie sprawę, że trudno w komentarzu na Wykopie napisać coś na tak złożony temat i zostać odebranym zgodnie ze swoja intencją, więc wina leży raczej po mojej stronie.
Tylko to ludzkość już zweryfikowała.
Strzelanie na ślepobez weryfikacji już miało miejsce przez tysiąclecia. Te mozolne weryfikacje w ostatnich wiekach dały nam taki power jeśli chodzi o zdobywanie wiedzy o nas, wszechświecie, itd.
Strzelając na ślepo nikt nie odkryłby możliwości lotu na Marsa, czy Internetu. To była bardzo długa seria mozolnych weryfikacji. Oczywiście strzelanie