Pytanie do mirkow zwiazanych z medycyna, poloznictwem, ale tez i przepisami prawnymi. W jednym z watkow rozwinela sie dyskusja odnosnie wzywania karetki do rodzacej.
Kolega @kosiarzxx napisal, jakoby kazdy ze sluzby zdrowia wyrazal opinie, ze do porodu, bez wzgledu na faze i czestosc skurczy, nalezy bezwzglednie wzywac karetke, nie zas probowac dostac sie do szpitala na wlasna reke (podal tez przyklad, wypadku ciezarnej wiezionej do porodu, gdzie niestety dziecko nie przezylo, a kierowca mial bardzo duze problemy).
Ja z kolei wielokrotnie slyszalam - w tym na wykladach szkoly rodzenia, ze karetka to nie taksowka i o ile nie ma sytuacji podbramkowej (czyli przedwczesnej akcji, odejscia wod duzo za wczesnie, skurcze nie sa juz bardzo czeste itd), nalezy jednak udac sie na porodowke samodzielnie (i nawet wtedy mozna ponoc pomykac buspasem i przekraczac predkosc - choc oczywiscie z zachowaniem ostroznosci i rozsadku).
Jakie opinie w tym zakresie znacie Wy, drogie #rozowepaski i #niebieskiepaski (wolam wiecej osob, bo wieksza szansa na doinformowane osoby)? Co moze odpowiedziec na takie wezwanie dyspozytor?
@agaja: Rozmawialiśmy na ten temat z ratowniczką medyczną. Oczywiście jak dzieje się coś niepokojącego, to trzeba wzywać, tu się nie ma nad czym zastanawiać. Ale jak wszystko idzie ok, to faktycznie można dojechać na własną rękę. I co ciekawe, podobno można prosić o eskortę policji jeśli sytuacja tego wymaga :)
@mus_tang: Zdarzyło mi się takie czekanie na karetkę, tata miał zawał, karetka nie przyjeżdżała chyba ze 40 min, nigdy wcześniej się tak nie bałam - na szczęście wszystko skończyło się dobrze, ale nie ma szans, żebym kiedykolwiek zapomniała tamten dzień.
a co do wzywania karetki do porodu - jak wcześniej wspomniano, to raczej zależy od tego, jak akcja przebiega :)
@agaja: jak wezwałam karetke mając skurcze to były zjebki ze od tego jest taksówka (28tc)
Ba...jak przyjechałam juz w 38 z bólami, aż mnie wykrecalo to pan na nocnej zmianie stwierdził, ze mogłam przyjechac rano a on nie jest od oglądania mnie w nocy...
W jednym z watkow rozwinela sie dyskusja odnosnie wzywania karetki do rodzacej.
Kolega @kosiarzxx napisal, jakoby kazdy ze sluzby zdrowia wyrazal opinie, ze do porodu, bez wzgledu na faze i czestosc skurczy, nalezy bezwzglednie wzywac karetke, nie zas probowac dostac sie do szpitala na wlasna reke (podal tez przyklad, wypadku ciezarnej wiezionej do porodu, gdzie niestety dziecko nie przezylo, a kierowca mial bardzo duze problemy).
Ja z kolei wielokrotnie slyszalam - w tym na wykladach szkoly rodzenia, ze karetka to nie taksowka i o ile nie ma sytuacji podbramkowej (czyli przedwczesnej akcji, odejscia wod duzo za wczesnie, skurcze nie sa juz bardzo czeste itd), nalezy jednak udac sie na porodowke samodzielnie (i nawet wtedy mozna ponoc pomykac buspasem i przekraczac predkosc - choc oczywiscie z zachowaniem ostroznosci i rozsadku).
Jakie opinie w tym zakresie znacie Wy, drogie #rozowepaski i #niebieskiepaski (wolam wiecej osob, bo wieksza szansa na doinformowane osoby)?
Co moze odpowiedziec na takie wezwanie dyspozytor?
Bo w sumie temat ciekawy bardzo.
#medycyna #prawo #policja #ciaza #porod #dzieci #rodzina #kiciochpyta #pogotowie
a co do wzywania karetki do porodu - jak wcześniej wspomniano, to raczej zależy od tego, jak akcja przebiega :)
Ba...jak przyjechałam juz w 38 z bólami, aż mnie wykrecalo to pan na nocnej zmianie stwierdził, ze mogłam przyjechac rano a on nie jest od oglądania mnie w nocy...