Wpis z mikrobloga

Hezbollah, Demis Roussos i Chuck Norris – historia uprowadzenia samolotu TWA 847

Czerwiec roku 1985 był miesiącem wyjątkowo obfitującym w wydarzenia z kategorii terroryzmu lotniczego. 11 czerwca, na lotnisku w Bejrucie uprowadzony został należący do jordańskich linii lotniczych samolot lotu Royal Jordanian 402. Na czele grupy sześciu porywaczy stał Fawaz Younis, członek libańskiej szyickiej organizacji zbrojnej Hezbollah (dosł. Partia Boga). Porywacze, którzy sami siebie nazywali „Samobójczą Grupą Imama al-Sadra”, zmusili pilota samolotu do skierowania się na Cypr, następnie do Włoch a na koniec z powrotem do Bejrutu, gdzie wszyscy zakładnicy zostali uwolnieni a samolot wysadzony w powietrze. W czasie 28 godzinnego lotu porywacze wydali oświadczenie, w którym krytykowali rezolucję Ligi Arabskiej, potępiającą ataki szyickiej milicji Amal na obozy palestyńskich uchodźców w Bejrucie oraz wspierającą Organizację Wyzwolenia Palestyny Jasira Arafata. Po zniszczeniu samolotu porywacze skryli się w szyickich dzielnicach stolicy Libanu.

Części z pasażerów feralnego lotu udało się zarezerwować miejsca w samolocie linii Middle Eastern Airlines z Bejrutu do Cypru już następnego dnia. Jednak gdy tylko samolot wylądował na płycie lotniska w Larnace, okazało się że doszło do kolejnego porwania. Pojedynczy bojownik z jednej z wielu palestyńskich frakcji zagroził wysadzeniem samolotu przy użyciu granatu ręcznego. Następnie wydał oświadczenie, że porwanie jest odpowiedzią na wczorajsze uprowadzenie lotu Royal Jordanian. Po krótkich negocjacjach porywacz zgodził się na uwolnienie wszystkich zakładników w zamian za zgodę na bezpieczny odlot do stolicy Jordanii, Ammanu, gdzie po wylądowaniu został aresztowany przez tamtejsze służby.

Dwa dni później, 14 czerwca, rozpocznie się najbardziej spektakularny z trzech czerwcowych ataków.

Lot Trans Wolrd Airlines 847 z Aten do Rzymu miał być krótkim rutynowym przelotem pomiędzy dwoma europejskimi miastami. Jednak gdy tylko pilot wyłączył sygnalizację nakazu zapięcia pasów dwóch członków Hezbollahu, Mohammad Ali Hamadi i Hassan Izz al-Din, wstało i ruszyło w kierunku kabiny pilotów. Po dostaniu się do środka, porywacze przejęli kontrolę nad samolotem i nakazali skierowanie go w kierunku Algierii. Celem zapewniania sobie pełnej kontroli, porywacze prze-aranżowali miejsca zajmowane przez 153 pasażerów – mężczyźni zostali posadzeni przy oknach, kobiety i dzieci bliżej środka. Obszar wokół kokpitu został całkowicie wyczyszczony z pasażerów, którzy przesadzeni zostali na tył maszyny. Zakładnicy zostali poinstruowani by siedzieć cicho i z pochylonymi głowami. Ci, którzy protestowali lub wydawali jakiekolwiek dźwięki, byli bici. Środki powzięte przez porywaczy okazały się być słusznymi – znajdujący się na pokładzie członkowie amerykańskich sił zbrojnych zostali w ten sposób pozbawieni możliwości skonfrontowania bojowników. W pewnym momencie pierwszej fazy porwania pilot samolotu, kapitan John Testrake, rozważał nawet skierowanie maszyny do Tel Awiwu, zanim porywacze zdążą zorientować się co właściwie się wydarzyło.

Żaden z dwóch terrorystów nie mówił po angielsku, natomiast żaden z członków załogi nie porozumiewał się językiem arabskim. Hamadi i stewardessa Uli Derickson mówili jednak po niemiecku i w tym języku toczyła się komunikacja pomiędzy obiema stronami porwania. Poprzez stewardessę, kapitan wytłumaczył Hamadiemu, że samolot nie posiada wystarczającej ilości paliwa na lot do Algierii, w związku z czym wydał on rozkaz skierowania się do Bejrutu. Mając lot pod kontrolą, członkowie Hezbollahu rozkazali zebranie paszportów wszystkich pasażerów celem zidentyfikowania wszystkich Żydów na pokładzie. Derickson, której powierzono to zadanie, ukryła jednak dokumenty osób z żydowsko brzmiącymi nazwiskami. Dwóch nurków amerykańskiej marynarki wojennej, Robert Stethem i Clinton Suggs przyznało się jej, że posiadają tylko swoje książeczki wojskowe, widzący to Hamadi interweniował a następnie nakazał przeniesienie obu marynarzy do kokpitu, gdzie zostali związani. Następnie obaj, oraz jeden z członków załogi, mechanik pokładowy Christian Zimmerman, byli dotkliwi bici przez porywaczy.

Gdy samolot znajdował się już w pobliżu Bejrutu, pilot poprosił wieżę tamtejszego lotniska o pozwolenie na lądowanie. Odpowiedź była negatywna, kontrola ruchu odmówiła lądowania, tłumacząc się tym że lotnisko jest obecnie zamknięte. Niezrażony tym pilot poinformował kontrolerów, że ląduje czy im się to podoba czy nie. Dopiero gdy samolot rozpoczął wykonywanie podejścia końcowego kontroler wydał zgodę na lądowanie.

Lotnisko Międzynarodowe w Bejrucie znajdowało się pod kontrolą szyickich bojówkarzy z ruchu Amal. Samo miasto w owym czasie podzielone było na dwie części – zachodnią, kontrolowaną przez szyickich islamistów z Harakat Amal pod przywództwem Nabiha Berriego i Hezbollahu oraz socjalistycznych druzyjskich bojowników Ludowej Armii Wyzwolenia dowodzonych przez Walida Dżumblatta a także wschodnią kontrolowaną przez maronickie chrześcijańskie Siły Libańskie oraz faszystowskie Falangi. Palestyńskie obozy dla uchodźców kontrolowane były zaś przez Organizację Wyzwolenia Palestyny Jasira Arafata. Pracownicy lotniska znani byli ze swojej sympatii wobec szyickich islamistów, w związku z czym często umożliwiali im dokonywanie porwań obcokrajowców nie robiąc im problemów w czasie lotniskowych kontroli. Jak w 1985 donosiła CIA, na międzynarodowym lotnisku w Bejrucie, w przeciągu 15 lat doszło do aż 36 porwań, co było prawdziwie imponującym osiągnięciem w kategorii bezpieczeństwa.

Już w Bejrucie, porywacze poinformowali, że samolot jest zaminowany i że albo otrzymają paliwo albo maszyna zostanie wysadzona wraz z pasażerami. Po krótkich negocjacjach pracownicy lotniska rozpoczęli tankowanie samolotu. Korzystając z okazji, Uli Derickson zapytała Hamadiego po niemiecku o to czy ten mógłby uwolnić przetrzymywane kobiety i dzieci. Hamadi zgodził się i po uwolnieniu 17 kobiet i 2 dzieci, samolot odleciał do Algierii.

Przy podchodzeniu do lądowania na lotnisku w Algierze powtórzyły się problemy znane z próby lądowania w Libanie. Porywacze przejęli kontrolę nad radiem i rozpoczęli długie tyrady i przemowy skierowane do algierskich kontrolerów lotu. Sądząc po ich nerwowych reakcjach, odpowiedzi jakie otrzymywali nie były satysfakcjonujące. Podobnie jak w Bejrucie, kontrolerzy poinformowali że lotnisko jest zamknięte. „Zamierzamy wylądować, nie mamy innego wyjścia” – odpowiedział im pilot – „Powiedzieli nam, że wysadzą samolot, jeżeli nie wylądujemy w Algierze”. Oprócz tego brakowało im paliwa, by lecieć w jakiekolwiek inne miejsce. Kiedy pas startowy lotniska został w końcu udostępniony na lądowanie, został on szybko otoczony przez żołnierzy algierskiej armii i jej pojazdy opancerzone.

Aby zachęcić algierskie władze do rozpoczęcia negocjacji z porywaczami, ci zagrozili rozpoczęciem zabijania zakładników. Przez następne kilka godzin toczyły się negocjacje z Algierczykami, w których po raz pierwszy pojawiły się żądania terrorystów – uwolnienie libańskich szyickich więźniów, w tym 766 więzionych w izraelskich więzieniach, dwóch aresztowanych we wrześniu 1984 w Hiszpanii po próbie zamordowania libijskiego dyplomaty i słynnej Kuwejckiej 17. Kuwejcka 17 była grupą szyickich islamistów, którzy w grudniu 1983 roku próbowali dokonać, ostatecznie nieudanego, skoordynowanego ataku na dwie ambasady, lotnisko międzynarodowe i główną rafinerię w Kuwejcie. Na czele grupy stał członek Hezbollahu, Moustafa Badreddine. Tym czego w danym momencie porywacze potrzebowali najbardziej było jednak paliwo, niezbędne do dalszego kontynuowania lotu. Negocjacje najprawdopodobniej nie przebiegały pomyślnie, jako że terroryści rozpoczęli torturowanie kolejnego z amerykańskich wojskowych przeniesionych do zaimprowizowanej sali tortur w pierwszej klasie, majora Kurta Carlsona. Znęcanie się nad Carlsonem trwało przez 90 minut, zanim na płycie lotniska pojawiła się cysterna z paliwem.

Gdy tylko podjechał pod samolot, kierowca cysterny wykrzyczał coś w kierunku okna kokpitu. „Myślę, że on chce byśmy dali mu kartę kredytową” – stwierdził jeden z członków załogi. Nie będąc pewnym czy dobrze zrozumiał, pilot zapytał się „Chcesz powiedzieć, że on chce żebyśmy zapłacili za paliwo by być porwanymi?”. Derickson wyciągnęła swoją kartę z portfela, podała kierowcy i dopiero wtedy rozpoczął on warte 6 tysięcy dolarów tankowanie. W międzyczasie porywacze pozwolili opuścić samolot kolejnej grupie 21 kobiet i dzieci. Gdy samolot znowu wystartował, załodze wydano rozkaz ponownego skierowania się do Bejrutu.

Tego, co zobaczyli w Bejrucie, nie spodziewali się ani terroryści ani członkowie załogi. Na całej powierzchni płyty lotniska rozstawione były barykady, uniemożliwiające lądowanie jakiemukolwiek samolotowi. „Przykro nam, lotnisko jest zamknięte” – stwierdził kontroler. Pilot kazał przekazać jednemu z porywaczy, że jeżeli spróbuje wylądować bez wątpienia rozbije on samolot. „Świetnie” – odpowiedział Hamadi – „W takim razie nie będziemy musieli go wysadzać”. Krążąc nad lotniskiem kapitan próbował przekonać kontrolerów do otwarcia pasa startowego, w międzyczasie załoga zaczęła przygotowywać pasażerów na twarde lądowanie. Ostatecznie, po groźbach ze strony porywaczy, że rozbiją samolot o więżę kontroli lotów lub pałac prezydencki, otrzymali zezwolenie na lądowanie.

Samolot zaparkował w połowie pasa startowego, tym samym uniemożliwiając zakradnięcie się antyterrorystów. Porywacze zażądali by milicja Harakat Amal wzieła udział w negocjacjach dotyczących uwolnienia aresztowanych szyitów, jednak jej przywództwo nie odpowiedziało. Innym z żądań było umożliwienie grupie znajdujących się w Bejrucie bojowników Hezbollahu dołączenia do nich na pokładzie samolotu. Nie mogąc dojść do porozumienia, Hamadi oddał strzał w kierunku Stethema, następnie otworzył drzwi maszyny i strzelił ponownie. Martwe ciało Amerykanina wypadło na płytę lotniska. „Zabili pasażera!” – pilot wykrzyczał przez radio. „Za 5 minut zabijemy następnego” – zagroził Hamadi, żądając by samolot został natychmiast zatankowany.

Kapitan skierował samolot do strefy tankowania, starając się ominąć leżące na płycie zwłoki Stethema. Ciało leżało tam jeszcze przez następne cztery godziny, zanim zostało zabrane przez ambulans Czerwonego Krzyża. Około pół godziny po rozpoczęciu tankowania, do dwóch porywaczy dołączyło kolejnych pięciu ciężko uzbrojonych bojowników na czele z Imadem Mughnijją oraz Fawizem Younisem. Przybysze przywitali się z porywaczami a następnie usunęli z samolotu amerykańskich żołnierzy oraz ludzi o żydowsko brzmiących nazwiskach. Doprowadziło to do kolejnego kryzysu. Od tej pory część zakładników przetrzymywana była na pokładzie samolotu, część zaś w kryjówkach szyickich islamistów gdzieś w zachodnim Bejrucie.

Następnie porywacze zażądali paliwa oraz jedzenia a także poinformowali że chcą aby pas startowy był oczyszczony, tak by mogli wystartować następnego dnia o świcie. Oprócz tego zażądali również by greckie władze uwolniły Alego Atwę, który był niedoszłym trzecim porywaczem, został jednak aresztowany na lotnisku w Atenach przez grecką policję. Ostrzegli oni, że jeżeli Grekom nie uda się doprowadzić do spotkania Atwy i pozostałych porywaczy w Algierze, to dokonają oni egzekucji ośmiu Greków znajdujących się na pokładzie, w tym słynnego greckiego piosenkarza, Demisa Roussosa. Dla Roussosa byłaby to zapewne niemiła niespodzianka, jako że po swoim uwolnieniu wspominał, że porywacze byli „miłymi ludźmi” i nawet obdarowali go tortem świętując jego urodziny 15 czerwca.

Ponowny lot do Algieru był zdecydowanie lepiej przygotowany niż poprzednia próba – obył się bez żadnych incydentów a samo lotnisko przez cały czas pozostawało otwarte. Na pokład wpuszczony został lekarz a trzech pasażerów cierpiących na wyczerpanie i udar cieplny zostało zwolnionych. Samolot pozostawał na płycie przez 12 godzin, w czasie których porywacze negocjowali z Algierczykami, powtarzając swoje żądania i winiąc Amerykanów za całe zło na tym świecie. Po tym gdy w Algierze wylądował samolot z Aten z Alim Atwą na pokładzie uwolniono kolejnych 58 pasażerów i członków załogi. Jedynymi zakładnikami pozostawili w tym momencie Amerykanie.

Imad Mughnijja, który dołączył do terrorystów w Bejrucie, był przywódcą grupy. W przeciwieństwie do pozostałych, sprawiał on wrażenie człowieka dobrze wykształconego, mówił on również płynnie w języku angielskim. Rankiem następnego dnia powiedział pozostałym członkom załogi, że muszą oni odegrać pewną scenkę – muszą przekonać Algierczyków, że potrzebują więcej paliwa. Jeden z młodych pasażerów zaczął krzyczeć do radia jak gdyby był bity, jego występ okazał się być jednak mało przekonującym. Następnie próby podjął się pierwszy oficer i okazał się być w tym dużo lepszym. Gdy krzycał, Mughnijja grzecznie poprosił pilota o otwarcie okna z którego następnie oddał trzy lub cztery strzały. W przeciągu kilku minut pojawiła się cysterna z paliwem, z tym samym co poprzednim razem kierowcą który ponownie zażądał zapłaty za swoje usługi. Załoga odmówiła a strzały oddane przez Mughniję były wystarczającym argumentem by przekonać kierowcę do rozpoczęcia tankowania. Nie będąc pewnym gdzie chcą lecieć dalej porywacze wpierw wybrali Aden, w komunistycznym Południowym Jemenie, dystans okazał się być jednak zbyt dużym aby móc pokonać go bez międzylądowania. Po rozważeniu lotu do Iranu, ostatecznie zdecydowano się po raz trzeci na lądowanie w Bejrucie.

Po wylądowaniu w Libanie członkowie załogi zmyślili awarię silników i przekonali porywaczy, że samolot nie będzie już w stanie nigdzie lecieć. Przez następne kilka godzin terroryści prowadzili kolejną rundę negocjacji z wieżą kontroli lotów. Jeden z chorych pasażerów został uwolniony, na pokład weszło również jeszcze więcej bojowników. W środku nocy pojawiła się jeszcze jedna grupa zbrojna i obudziła wszystkich zakładników. W przeciągu pół godziny wszyscy, poza pilotem, pierwszym oficerem i mechanikiem pokładowym opuścili samolot. Przez następne szesnaście dni dziesiątki szyickich bojowników przewinie się przez samolot, w czasie gdy załoga ciągle będzie pozostawać na pokładzie. Pasażerowie przetrzymywani byli zaś w różnych lokacjach na terenie zachodniego Bejrutu.

W odniesieniu do obu kryzysów z zakładnikami, jednego na pokładzie samolotu, drugiego w kryjówkach w zachodnim Bejrucie, terroryści zażądali aby przywódca Harakat Amal, Nabih Berri, negocjował w ich mieniu, na co ten ostatecznie się zgodził. Siły Amalu zostały postawione w stan gotowości bojowej, lotnisko zostało zabezpieczone i umocnione w odpowiedzi na pojawienie się u wybrzeży Libanu amerykańskiego lotniskowca USS Nimitz oraz uzbrojonego w pociski kierowane niszczyciela USS Kidd. Pojawiły się także niepotwierdzone informacje o wysłaniu na Bliski Wschód komandosów ze słynnej jednostki Delta Froce. W przeciągu kilku dni do libańskiego wybrzeża dopłynęły również trzy kolejne amerykańskie okręty, z 1800 Marines na pokładzie.

Po ponad dwóch tygodniach, pozostałych 39 zakładników zostało uwolnionych a następnie przetransportowanych do Damaszku, w Syrii, 29 czerwca, gdzie wystąpili na zorganizowanej przez Czerwony Krzyż konferencji prasowej. Władze Izraela rozpoczęły stopniowe uwalnianie szyickich więźniów, aczkolwiek stwierdzając że ich zwolnienie nie ma nic wspólnego z uwolnieniem zakładników z lotu TWA 847. 14 listopada 1985 roku Stany Zjednoczone postawiły w stan oskarżenia, Alego Atwę, Mohammada Hamadiego, Hassana Izz al-Dina i Imada Mughnijję, zarzucając im między innymi piractwo lotnicze, porwanie zakładników a także morderstwo. Po porwaniu cała czwórka zniknie w bejruckich slumsach, pojawiając się jednak w przyszłych akcjach Hezbollahu. Izz al-Din zostanie połączony z porwaniem samolotu Kuwait Air w Bangkoku w 1988, natomiast Hamadi zostanie aresztowany w 1987 w RFN po nieudanej próbie przemycenia na pokład startującego z Frankfurtu samolotu. Za swoją odwagę stewardessa Uli Derickson zostanie odznaczona Srebrnym Medalem. Na cześć zabitego marynarza Roberta Stethema nazwany zostanie jeden z okrętów amerykańskiej marynarki wojennej, niszczcyciel USS Stethem. Na podstawie przedstawionych wydarzeń zostaną nakręcone dwa filmy. Pierwszy to kultowe „Delta Froce”, w której Chuck Norris wcieli się w rolę komandosa walczącego z porywaczami. Drugi to dramat “The Taking of Flight 847: The Uli Derickson Story”.

#hezbollah #liban #bliskiwschod #syria #izrael #gruparatowaniapoziomu #ciekawostkihistoryczne
U.....n - Hezbollah, Demis Roussos i Chuck Norris – historia uprowadzenia samolotu TW...

źródło: comment_fuN2fesZuMup2R4TwVR7CV4aybveJrat.jpg

Pobierz
  • 6