Wpis z mikrobloga

#antrosbelfer

W pierwszym roku mojej pracy w szkole (wtedy w #podbazie) mojej koleżance z pracy przydarzyła się sytuacja nie do pozazdroszczenia.
Do naszej spokojnej szkoły w #trojmiasto przeniósł się uczeń z południa Polski, który tak fizycznością jak i usposobieniem wyróżniał się bardzo ze wszystkich uczniów. Był wtedy w 4 klasie i przerastał znacząco inne dzieciaki, nie interesowały go też szczególnie zwyczajne zabawy, wolał wzbudzać strach i tłuc wszystkich wokół rozkoszując się ich przerażeniem, brzmi to być może jakbym go demonizował, ale poczekajcie z opinią do końca opowieści.
Cieszyła go bezkarność, którą świadome i agresywne dziecko doświadcza, bo cóż mu można zrobić poza uwagą, wizytą u pedagoga, czy w ostateczności telefonem do rodziców.
Apogeum tej sytuacji była pewna przerwa podczas której wpatrywał się w jedną z swoich nauczycielek, niską, drobną i energiczną kobietę, która nie przymykała oczy na jego wybryki. Spojrzał na nią i wyciągnął rękę chwytając przebiegającego dzieciaka po czym spokojnie zaczął go podduszać. Nie poruszyła go natychmiastowa reakcja dyżurującej nauczycielki, podduszał dzieciaka bardziej, aż ten przestał się szarpać. Nauczycielka starała się wyrwać ofiarę, ale zwyczajnie nie miała siły, szarpała, groziła i prosiła z coraz większym przerażeniem widząc tylko mocniej zaciśnięte ramiona i spokojny uśmieszek. Bojąc się o ofiarę nie mogąc odciągnąć agresora uderzyła z otwartej ręki w jego twarz, a ten zaskoczony w końcu puścił.
Musiała się potem oczywiście tłumaczyć, kajać i przepraszać rodziców, licząc że nie będą nalegali na jej wyrzucenie (ostatecznie łaskawie nie zgłosili tego do kuratorium). Tak jak wspomniałem sytuacja rzeczywiście nie do pozazdroszczenia, a co wy byście zrobili drogie mirki?

#sadstory #coolstory #nauczycielka
antros - #antrosbelfer 

W pierwszym roku mojej pracy w szkole (wtedy w #podbazie) ...

źródło: comment_FjbO8mnSSXYUtTTcrWquNkXR08493PhH.jpg

Pobierz
  • 12
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Ruthie: z tego co wiem to nie, ten dzieciak z Śląska podpadł wielu, ale poza skargami do wychowawcy nie robili nic więcej,

@Adam89PL: w tamtej pracy uczyły prawie wyłącznie kobiety, mocno wyróżniały się dwie grupy, żony bogatych mężów, którym niezbyt zależało na pracy i zazwyczaj niezbyt skupiały się na dzieciakach oraz samotne matki, zapracowane, umęczone i bojące się straty pracy bo swojemu dziecku muszą coś do garnka włożyć,
  • Odpowiedz
@Adam89PL: teraz mi się przypomniało, że niektóre koleżanki optowały ostro za tym byśmy nosili małe woreczki/balony z wodą jak ktoś dostanie wodą w twarz to puści zaskoczony,a to mniejsze naruszenie nietykalności cielesnej,
  • Odpowiedz
  • 0
@Adam89PL: teraz mi się przypomniało, że niektóre koleżanki optowały ostro za tym byśmy nosili małe woreczki/balony z wodą jak ktoś dostanie wodą w twarz to puści zaskoczony,a to mniejsze naruszenie nietykalności cielesnej,


Śmierdzi baitem. Który dorosły człowiek (nauczyciel) wpadłby na pomysł rzucania balonem z wodą w ucznia celem jego przywrócenia do porządku?
Nawet śmiechłem.
  • Odpowiedz
@antros jak byłem w podstawówce byl podobny problem ale w skali klasy a nie calej szkoły.
Niestety ja byłem ofiarą. Wprawdzie krótko to trwało ale jednak. Problem sam się rozwiązał.
Sytuacja wyglądała tak że on był 2x taki jak ja, więc siłą rzeczy bronić się ciężko. Ale przy którejś sytuacji kiedy się mnie czepiał, reszta chłopaków z klasy się za mną wstawiła i koleś dostał solidny w------l od niemal wszystkich. Zaczął
  • Odpowiedz
@Tukan_Marcin:
rodzice mówią: "dzieci się tylko bawiły, a tu podchodzi baba i poniża dziecko bijąc po twarzy to skandal panie Kuratorze niech pan coś zrobi z ta patologią bo zgłoszę sprawę na policje"
i już jest wesoło :)
"nasz aniołek by coś kogoś pobił, ale bzdury, panie co to za nauczycielka, że nie potrafi utrzymać porządku"
  • Odpowiedz
  • 0
Na szczęście nie miałbym problemu z odciagnieciem albo wykreceniem ręki. Ale kobiety w takich sytuacjach maja ciężko.
  • Odpowiedz