Aktywne Wpisy
120_Dni_Sodomy +52
vulfpeck +265
#neuropa #bekazkonfederacji #bekazprawakow #polityka
Po przegranej potyczce z Ryszardem, przyszedł czas na dogrywkę, czyli zezłomowanie przez dziennikarkę Faktu XD
To nie był miły wieczór dla Sławomirka
Źródło - https://twitter.com/gromotapl/status/1703012996702671086?t=ejboJ-pbDsH-3u-qY1zFPQ&s=19
Po przegranej potyczce z Ryszardem, przyszedł czas na dogrywkę, czyli zezłomowanie przez dziennikarkę Faktu XD
To nie był miły wieczór dla Sławomirka
Źródło - https://twitter.com/gromotapl/status/1703012996702671086?t=ejboJ-pbDsH-3u-qY1zFPQ&s=19
Aktywne Znaleziska
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
Mam psa. Cztery lata ma dopiero, adoptowany na gębę prawie spod bramy, byle od schroniska go uratować, bo nie przeżyłby tam.
Dziś dowiedziałam się, że ma raka.
Nowotwór złośliwy, trzecie stadium.
A zaczęło się dwa tygodnie temu, od tego, że w czasie buszowania po trawie pies poderwał łepek i zaczął drapać łapą okolice oka. Obejrzałam go, malutki bąbelek, coś go pewnie użarło, wracamy i odkażamy.
Po dwóch kolejnych dniach bąbel urósł. Decyzja, że jedziemy do weterynarza. Tuż przed wizytą pies dostaje potwornej wysypki, jedziemy prawie na gwizdkach, pies dostaje sterydy, bąbel też ma być objawem reakcji alergicznej.
Wszystko, co psie w domu piorę w 90 stopniach, pies wykąpany w specjalnym płynie, zwijamy dywan, nie wychodzimy na trawkę, wysypka zniknęła, pies radosny, je za pięciu.
Kolejne dni, bąbel się powiększa i zaczerwienia. Pojawia się krew w kupie. Jedziemy do weta.
Pobieramy krew do morfologii, badamy wątrobę, trzustkę i nerki. Na szczęście czysto, pies dalej zachowuje się ja szczeniak. Robimy biopsję.
Przyszły wyniki. Padło słowo na "r". W środę mamy operację, może będzie potrzebna chemioterapia. Jutro jadę omówić wszystkie możliwości leczenia.
Boję się. Boję się, że nie wyjdziemy z tego. Że mały nie wybudzi się z narkozy, że będą przerzuty, że on umrze.
Boję się o finanse. Jasne, one spadają na drugi plan, ale boję się, że nie będzie nas stać na leczenie. W tydzień wydaliśmy już 300zł. Operacja, chemia, leki, badania jeszcze przed nami.
Leży teraz obok mnie i domaga się miziania, a ja miziam, ryczę i miziam.
Patrzę na niego i widzę, jakim jest radosnym psem, jakby w ogóle nie był chory.
Póltora tygodnia wywróciło mi wszystko. Po prostu musiałam się gdzieś wygadać.
Trzymaj się tam, Mirabelko. Trzymam za Was kciuki. Bardzo współczuję Ci tej sytuacji
Trzymaj się
Wszystko musi być dobrze, najważniejsze że wciąż jest szczęśliwy.