Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Znacie jakiegoś dobrego psychiatrę w Krakowie? Czuję, że nie dam rady dłużej tak wegetować, a sam nie potrafię wyjść na prostą. Nie radzę sobie z życiem. Mam 27 lat i praktycznie nadal jestem na utrzymaniu rodziców. Nigdy nigdzie nie pracowałem, poza braniem kasy od rodziców dorabiałem sobie trochę grając na giełdzie, czy w pokera, ale to groszowe sprawy. Studiuję na bardzo dobrej (jak na Polskę ofc) uczelni, stosunkowo dobry kierunek (niestety nietechniczny), przez moje problemy psychiczne studia rozwlekły mi się na blisko 8 lat życia, ale obecnie jestem już dość blisko mety.

Od dzieciństwa coś było ze mną nie tak - chorobliwa nieśmiałość, szczególnie wobec dorosłych (miałem problemy z robieniem zakupów w sklepie), podejrzenie ADHD, problemy z nawiązywaniem znajomości, fobia społeczna. Ratowało mnie trochę to, że czułem się swobodniej wraz z upływem czasu, dlatego będąc wśród tych samych ludzi przez kilka lat szkoły, potrafiłem w miarę normalnie funkcjonować. Problemy nasiliły się na studiach. Brak stałych grup, każde zajęcia z innymi ludźmi - dla mnie tragedia. Wyleciałem po 1 roku studiów, mimo zdanych wszystkich egzaminów. Zawaliłem kwestie organizacyjne, nie miałem znajomych od których mógłbym uzyskać potrzebne informacje, a myśl o wizycie w dziekanacie mnie paraliżowała. Wróciłem na studia i jakoś ciągnę je do tej pory, ale reszta problemów jest nadal aktualna.
Zaraz po powrocie na uczelnię byłem u psychiatry, bo zorientowałem się, że sam sobie nie poradzę. Dostałem paroksetynę i brałem ją przez prawie rok, ale nie widziałem poprawy. Potem przez kilka miesięcy uczestniczyłem w terapii grupowej, co moim zdaniem też nie przyniosło widocznych rezultatów. Uzmysłowiłem sobie jedynie, że moja fobia społeczna w dużej mierze jest wynikiem chorobliwego strachu przed odrzuceniem i odmową. Zdałem sobie też sprawę, że dręczy mnie więcej dolegliwości, ale o tym za moment.

Od czasu ww. terapii nie szukałem już profesjonalnej pomocy. Zacząłem więcej ćwiczyć, sporo schudłem. Sylwetka i kondycja się poprawiły, stan psychiczny nie. Eksperymentowałem z różnymi nootropami, suplementami - brak poprawy. Poza fobią społeczną, która pojawia się głównie w momentach, gdy muszę załatwić coś ważnego (prawdopodobnie wyżej wspomniany lęk przed odmową i odrzuceniem), pojawiły się też u mnie inne objawy. Kompletny brak motywacji, nieumiejętność odczuwania satysfakcji, totalne spłycenie emocji. Nic mnie nie cieszy, nic mnie nie kręci, nie daje "powera" do działania. Przyjemności odczuwam wyłącznie fizjologicznie, nie idzie za nimi żadne uczucie spełnienia. Wszystko racjonalizuję, analizuję, po prostu w ogóle nie "czuję". Nie wiem, czy to depresja, dystymia, czy ki c--j, zapewne jakieś zaburzenia neuroprzekaźników.
Do tego wszystkiego poczucie własnej wartości i pewność siebie równa zero. Zerwałem kontakty ze znajomymi, bo nie mogłem przestać się do nich porównywać i czułem się jak g---o, widząc, że są szczęśliwi, rozwijają się i realizują zawodowo.

Nie bardzo widzę się w branży związanej z moimi studiami. Kończę je, bo szkoda mi wysiłku i czasu im poświęconych, ale ich tematyka niezbyt mnie interesuje, co dalej negatywnie odbija się na moim samopoczuciu. Prawie dwa lata temu wróciłem do programowania, zainteresowania jeszcze z dzieciństwa, które jakoś wygasło w szkole średniej. Pochłonąłem tony podręczników, kursów w internecie, robiłem ćwiczenia, drobne projekty, udacity, edX itp. Nie odczuwam może wielkiej pasji z tym związanej, ale czuję, że mi to "leży" i to z pewnością bardziej, niż obecne studia. Doszedłem jednak do ściany, bo ciężko jest mi dalej rozwijać się na własną rękę, wiem, że żeby iść dalej musiałbym załapać się na jakiś staż, czy praktyki. Ograniczają mnie w tym jednak zarówno studia, jak i mój własny umysł, który rzuca mi kłody pod nogi (choć w sumie spójrzmy prawdzie w oczy - kto przyjmie 27 latka bez wykształcenia i doświadczenia zawodowego?) Czuję ogromną presję, aby coś zrobić ze swoim życiem, ale nie wiem jak.

Dzięki dla tych, którzy przebrnęli przez całość moich wynurzeń, a dla tych TL;DR, ponawiam początkowe pytanie:

Znacie jakiegoś dobrego psychiatrę w Krakowie? Czy ktoś z Was ma/miał dystymię, fobię społeczną? Jak sobie z nimi poradziliście, co Wam pomogło?

#psychiatria #depresja #fobiaspoleczna #medycyna #przegryw #praca

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: NowyJa
  • 12
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@AnonimoweMirkoWyznania: Trochę się utożsamiam z tobą mirasku. Mam pracę, moje życie nie ma sensu, wegetuję z dnia na dzień, nie mam motywacji do samorozwoju. Kiedy ćpałem przez jakiś czas czułem że żyłem i poukładałem sporo spraw, ale potem przestałem ćpać i na trzeźwo świat jest znowu c-------y ( )
Ja tam twierdzę że życie nie jest dla każdego i zawsze można zrezygnować. Oczywiście nie namawiam,
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: wbrew temu co może Ci się wydawać, terapia grupowa lepiej działa na fobię społeczną bo masz stałą ekspozycję na źródło lęku. Problem stanowi sposób prowadzenia takich terapii na nfz. W Krakowie niestety jedynym miejscem gdzie pomagają ludziom i zależy im na tym jest ośrodek na Lenartowicza. Niestety terminy odległe ale warto czekać. Musisz się niestety przygotować na więcej niż jedną terapię. Pierwsza bardzo często zniechęca ale kolejne przynoszą dużą
  • Odpowiedz
@ManiakSeksualny: n-------i, spychotropy, hemoglonine, halycunacje
mdma na rozluźnienie i zrozumienie że da się czuć dobrze (gorzej z rozkminą jak do tego stanu dojść bez niszczenia organizmu), kwasy żeby zdać sobie sprawę ze swojej s---------y i wyłamać się ze schematów, grzyby żeby poczuć motywację i silne poczucie własnej tożsamości, a no i tani szuwaks żeby cokolwiek z-----ć w gorszy dzień xd
  • Odpowiedz
@khejit: W sumie mam to samo, odkryłem PsyTrance i teraz jest jedna rzecz dla której warto żyć, kwasy, mdma etc. i się powoli ze s----------a wychodzi, wymieniając to na ćpuńskie s----------e xD
  • Odpowiedz
@lolekartek: też tak miałem, jestem post-psytrance-ćpuno przegrywem. Jedni zostają wystarczająco długo żeby sprać sobie banię do reszty i zostać ezozjebem, niektórzy się zaćpywają na śmierć, inni z tego wychodzą bo już nie klepie xd
  • Odpowiedz