Wpis z mikrobloga

Szanowne Mirki Prawnicze,

sprawa wygląda tak:

Strażnik Miejski proponuje mi mandat za wykroczenie w wys. 500 zł(w tym momencie jest nieistotne jakie).
Sprawa jest dla mnie oczywista i wiem, że wykroczenia nie popełniłem. Odmawiam przyjęcia.
Sprawa zostaje skierowana do sądu.

Sąd przyznaje mi rację. Wykroczenia nie popełniłem. Jedna rozprawa. Uniewinniony. Pa.

Tracę czas na drodze na rozmowę z kretynem. Idę do sądu. Tracę czas. Tracę zarobki, bo nie pracuję tego dnia. Stresuję się, co nie korzystnie wpływa na moje zdrowie. Wszystko to tylko dlatego, że trafiłem na niedouczonego pajaca.

Moje pytanie:

Czy mam jakiekolwiek instrumenty do uzyskania zadośćuczynienia za moją realną stratę wynikającą z niekompetencji buca na drodze?

W ostateczności do pociągnięcia do odpowiedzialności nieuka?

Przecież w teorii to mogę każdego dnia dostawać propozycję mandatu „z czapy”, odmawiać i tracić czas w sądzie. I tak do usranej.

#prawo #strazmiejska #wykroczenia #prd

Wołam też mojego ulubieńca, czyli @stekelenburg5 ;)
  • 7
@Adams_GA:
Tak. Leczę się neurologicznie. Muszę unikać stresu wszelkiego. Ten jest zdecydowanie bezpodstawny.

Mam też "papier" na to, że stres związany z tą szopką negatywnie wpłynął na moje zdrowie.

@ripp1337:
Czy jest to dobra wiara, gdy na drodze tłumaczę idiocie, że nie ma racji, bo to, to i to, on swoje?
A potem sąd w zasadzie bez mrugnięcia okiem przyznaje mi rację.

Możemy też pójść dalej.
Co byłoby jeśli taki
@picofrico: z powództwa cywilnego możesz założyć każdemu sprawę, nawet jak ci się jego gęba nie podoba... wszystko zależy od tego jak to uzasadnisz przed sędzią..
z doświadczenia ci powiem, że właśnie z uwagi na konieczność marnowania czasu i zdrowia wiele osób przyjmuje mandaty, bo w/w więcej są dla nich warte niż kilkadziesiąt zł, a wyrok sędziego też nie zawsze pewny...