Wpis z mikrobloga

Natknąłem się na ciekawy tekst dotyczący polskich napisów do anime, w którym autor wnika czemu są tak beznadziejne i czemu będzie tylko gorzej (wskazując na spadającą liczbę tłumaczy z powodu kradnięcia ich pracy bez jakiejkolwiek zapłaty przez serwisy online, które ciągną cały zysk z polskiego fandomu, ni grosza nie inwestując w tłumaczenia). Niezła analiza, może kogoś też zacieki, więc wklejam:

Anime Online. Strata czy zysk dla fana AMJ? Przyczyny i skutki.
Powiem tak. Przedstawie pewien bilans. Nie będzie tutaj żadnych sporów typu "nie oglądajta na łunlajnach, bo jest gorsza jakość video, audio" itd. Również osoby, które się tym tematem nie interesują, bo np. oglądają po angielsku mogą pominąć, lecz ogromna większość jeżeli ma wybór to korzysta z polskich wydań.
Nie będę wchodził w kwestie gustu, opowiem jakie konsekwencje idą za wyborem. Parafrazując tytuł książki "idee mają konsekwencje", w tym przypadku wybory mają konsekwencje.
Na początek wspomnę, że moja ocena jest jednak coś tam warta więcej, niż przeciętnego oglądacza ponieważ miałem kontakt z paroma właścicielami onlajnów, od strony twórców napisów obserwowałem stronę zwaną animesub.info, no i może mam krótką rozmowę z właścicielem, czy osobą odpowiedzialną za sprawy na tej stronie (już nie pamiętam). Jeszcze chyba najważniejszy aspekt, który trzeba wspomnieć. Wiem jak się robi hajsy w internetach i prowadzi strony.
Wracając do głównego pytania. Czy korzystanie z onlajnów przynosi stratę czy zysk dla fanów AMJ? To już kwestia, co dla kogo jest stratą i zyskiem.
Powiedzmy sobie szczerze. Onlajny nie powstały dlatego, by "szczerzyć animu i mango", po prostu jest to bardzo opłacalny biznes. Tym bardziej, że nie wymaga ogromnej pracy, szczególnie, gdy nie tworzy się napisów, co jest głównym elementem onlajnów. Dlatego w tak krótkim czasie powstało multum tego typu stron. Jednakże nie powstaje masa nowych stron tworząca napisy, czy też podobny przyrost grup fansuberskich.
Po co szukać tłumaczy, samemu tłumaczyć, jak można podwędzić napisy? Ogromna większość ludzi powiązanych z onlajnami właśnie bierze udział w takim procederze. Znów parafrazując tym razem cytat z filmu Miś - Nie moje ale wziąłem "i co Pan nam zrobi?". Prawnie dużo nie można zrobić, bo bym mógł wymieniać takie uniki prawne typu "strona tylko udostępnia link z jakiegoś serwisu online, odpowiada ten serwis, odpowiada użytkownik który to udostępnił" itd. Koncerny mają czas i pieniądze by się w utarczki prawne bawić, nie osoby indywidualne, które tym bardziej na swoich napisach nie zarabiają. Można by ten wątek rozwijać, ale może innym razem.
Onlajny zarabia...Może raczej powinienem pisać właściciel zarabia, bo w większości sytuacji zarabia tylko właśnie właściciel. Tak więc właściciel zarabia. Nie chce tłumaczyć, tym bardziej płacenie tłumaczom odpada, no bo jak na sezon wychodzi z 30 serii, to gdyby nawet tak połowę tłumaczyli to trzeba dużo osób, bądź osoby, które poświęcą dużo czasu, a nikt za darmo tego nie będzie robił, tracąc ileś godzin dziennie na tłumaczenie. Kopiuje, czy też raczej znajduje ludzi, którzy będą robić za niego brudną robotę. Zawsze znajdą się osoby, które uwierzą w bajkę "ja tego dla pieniędzy nie robię, ja szerzę animu i mango dla prostego ludu, tak więc pomóż w tej pobożnej misji".
Teraz trochę od strony tłumacza. Największą i jedyną bazą napisów jest animesub.info. Strona żyję dlatego, że była pierwsza. Jakoś nie widać, żeby powstały jakieś inne tego typu strony, co oznacza, że owy biznes się nie opłaca. Tłumacz tłumaczy z różnych powodów. Dla jakieś grupki znajomych, dla doszlifowania umiejętności przekładania z jednego języka na drugi, by być kimś ważnym, znaczącym w tym gronie itp. Również warto by wspomnieć, że pewna część tłumaczy zezwala na korzystanie z ich napisów, a pewna część nie. Jeżeli tłumacz nie zgadza się na korzystanie z jego tłumaczenia lepiej to uszanować. Olewanie zdania tłumacza może się skończyć dla widzów źle, np. tłumacz wkurzy się i przestanie tłumaczyć. Może udostępniać tylko wybranym osobom itd.
Ktoś teraz może powiedzieć, że to co powiem jest raczej subiektywne, lecz postaram się to przedstawić w oknie obiektywizmu i faktach. Badań na ogromną skalę nie mam, lecz chyba tutaj nikt nie będzie polemizował, że napisów jest coraz mniej, tak wiec można powiedzieć, że onlajny działają na szkodę widzów. Nie wiem jak wy, ale ja z 6, 7 lat temu nie miałem takich problemów, że jeżeli wybiorę jakąś serie z bieżącego sezonu, to nie znajdę tłumaczenia, na dodatek dobrego tłumaczenia. Pamiętam jeden sezon, że wybrałem sobie 6 serii, z czego 4 nie miały tłumaczeń. Jedna została przetłumaczona po zakończonej emisji,druga była wydawana jako hardsub, trzecie dla vipów, a 4 poszła w zapomnienie. I żebym to jeszcze mówił o jakiś bardzo niszowych seriach. Wracając do tematu.
Onlajnów wtedy nie przebijały się na rynku, więc nie było żadnej wojny. Nie ma wojny, nie ma strat wojennych. Teraz te straty są odczuwalne gołym okiem. Odnośnie ilości jak i jakości. Również powiem, że upadek jedynej strony, która udostępnia napisy nie jest tylko winą onlajnów. Jak ktoś daje się za przeproszeniem "ruchać" i nic z tym nie robi, to znajdzie się w okół niego jeszcze większa grupka imigrantów, która skorzysta z okazji. Jak w geopolityce i sytuacji międzynarodowej. Słabe, niebroniące się państwo prowokuje napastników w ten sposób. Mógłbym rozwinąć ten wątek, ale to może kiedy indziej, jeżeli ktoś będzie chciał bym wypowiedział się na temat "Upadek ansi i bezkrólewie".
Co jest dobrem konsumenta (w tym wypadku widza)? Żeby napisy były w jak najlepszej jakości i jak największej ilości. Za tym idzie prosty wniosek, że widz powinien dbać o dobro tłumacza, nie właściciela strony onlajn, która korzysta na jego pracy.
Tutaj musicie wszyscy myśleć pragmatycznie. Nie ma co pitolić "głupi tłumacz, nie zarabia na tym a udostępniać nie chce, nic przecie nie traci!". Można co najwyżej pomyśleć, jak przekonać tłumacza do zmiany zdania, a nie olewania jego zdania. Niestety tego wątku nie będę rozwijał, bo ja jestem widzem, który ogląda na dysku i to nie jest w moim interesie, by walczyć o onlajny. Brak emocji, czysty pragmatyzm, myślenie o zysku i stracie. Każda normalna osoba powinna myśleć właśnie tak egoistycznie. Wspieram tłumaczy, bo na tym korzystam. Wspieram, bo to jest w moim interesie. Niektórzy muszą sobie zadać pytanie -"Zależy mi bardziej na polskich tłumaczeniach, czy onlajnach?", ponieważ tłumacze mogą żyć bez onlajnów, a onlajny bez tłumaczy już nie.
Podsumowując
Anime onlajn, strata czy zysk dla fanów? Jak dla mnie spora strata.
Przyczyny?
- Coraz większa ilość onlajnów, które szukają łatwego zarobku jak najmniejszym wkładem.
- Niedoinformowani widzowie odnośnie sytuacji. Czyli nieznajomość, czy też niezaprzątanie sobie głowy odnośnie konsekwencji wyboru korzystania z wybranej ścieżki.
- Totalna stagnacja ansi. Brak jakichkolwiek działań ze strony technicznej (kod od kilkunastu lat ten sam), jak i zarządzania (właściciel ograniczył się tylko do opłacania raz na rok serwera i domeny).
- Niczym polska demografia, coraz mniej tłumaczy pojawia się na miejsce starych. Tutaj wina po stronie onlajnów, za zniechęcanie tłumaczy i również właściciela ansi, który w żaden sposób nie reklamuje ansi i nie promuje roli tłumacza.
- Zapewne wiele wiele innych współczynników, które można by jeszcze rozpisać na jeszcze większą ścianę tekstu
Skutki?
Coraz mniej napisów, coraz gorsza jakość ze strony ansi jak i onlajnów. Koniec końców ansi zarządzane tak jak teraz będzie prowadzić ku przepaści. Onlajny przejmą ster. 90% zapewne nie przejdzie na onlajny, by tam wydawać, tak więc podziemie, strona konkurencyjna (w co wątpię), odejście na emeryturę. Kwestia młodzieży, czy postawią na jakość napisów na onlajnach, czy nie. Póki co jakość na onlajnach jest fatalna, bo tam zależy na ilości nie jakości. Wszystko to będzie zależeć od widza i właścicieli onlajnów. Co będzie widz wymagał i jak onlajny będą ze sobą konkurować o klientów.

https://www.facebook.com/nekomarupl/posts/1733013470316627

#anime
  • 7
  • Odpowiedz
@Garindor: za bardzo ten tekst #!$%@? mangowym #!$%@?, by mi się go chciało całego przeczytać. Niektóre serwisy z anime online same tłumaczą, np. anime-odcinki.
  • Odpowiedz
Natknąłem się na ciekawy tekst dotyczący polskich napisów do anime, w którym autor wnika czemu są tak beznadziejne


@Garindor:
bo napisy są robione przez gimbusów dla gimbusów, bo profesjonalny tłumacz nie będzie poświęcał swojego czasu na charytatywne tłumaczenie
tyle po co większa analiza?
  • Odpowiedz
Ktoś poczytalny w ogóle przejmuje się polskimi subami? Tłumaczenia tłumaczeń? No proszę Cię :)
A na animesub rządzi elyta gimbazy, nieporównywalnie większe #!$%@? niż użytkownicy onlajnów.
  • Odpowiedz
@Garindor: Swego czasu też tłumaczyłem animce, dla czystej satysfakcji i też dla podszlifowania angielskiego.
Nieco później zauważyłem, że:
- byłem głupi bo ludzie na mnie żerowali kradnąc moje napisy
- nikt się nie liczył ze zdaniem tłumacza ( ͡° ʖ̯ ͡°) (pomimo małej bojówki którą odstawialiśmy z kolegą "po fachu" ( ͡° ͜ʖ ͡°))
- czas to pieniądz - teraz wiem że jak
  • Odpowiedz
wskazując na spadającą liczbę tłumaczy z powodu kradnięcia ich pracy bez jakiejkolwiek zapłaty przez serwisy online, które ciągną cały zysk z polskiego fandomu, ni grosza nie inwestując w tłumaczenia


@Garindor: Niektórzy chyba nadal nie chcą przyjąć do wiadomości oczywistego faktu - zdecydowana większość ogląda teraz bajki po angielsku. Mniej oglądających po polsku = mniej osób tłumaczących na ten język. To wpływa oczywiście też na jakość napisów, ale ludzie generalnie i tak
  • Odpowiedz