Wpis z mikrobloga

Wczoraj pani w pewnym kiosku w pewnej dzielnicy (skrót dla kumatych SK), wydając mi resztę z 50 zł za zakupione papierosy, niepostrzeżenie i spokojnie patrząc w moje uczciwe oczy, niczym rasowy agent specjalny, włożyła mi do ręki uszkodzony banknot 20 zł. Nic nie podejrzewając, pełen zaufania do służb kioskowych oddaliłem się zadowolony.
Jakież było moje zdziwienie jeszcze tego samego dnia!
Ale po kolei. Odkryłem to oszustwo niestety zbyt późno. Dokładnie tuż przed północą, zmęczony i głodny, po kilku lekkich piwach i ciężkim dniu odkryłem ciekawą restaurację z arabską kuchnią. Zaintrygowany potencjalną ofertą kuchni orientalnej, chcąc przy okazji poszerzać swoje horyzonty i zaspokoić ducha podróżnika zamówiłem jedzenie o tajemniczej nazwie Kebab Lavash. Czekając na upragniony posiłek z innymi wędrowcami i poszukiwaczami przygód, czułem się wybornie, myślałem sobie ha, co za wieczór, co jeszcze się wydarzy? I doczekałem się. Orientalny kuchcik, gdy regulowałem z nim należność, pokazał palcem na dziurę w banknocie! Poczułem się zażenowany i jednocześnie obarczony poczuciem winy. Nie chciałem Cię oszukać mój drogi przyjacielu, wrobiono mnie! Jednakże na nic się zdały moje próby tłumaczeń, zapłaciłem kartą i ściskając lavasha tak, że aż leciał z niego sos, uciekłem zostawiając po sobie kolorowy, zmieszany ślad. Następnego dnia rano, jadąc autobusem przypomniałem sobie, że nadal posiadam feralną dwudziestkę. Postanowiłem, że skoro los chce mnie ukarać, to postaram się odwrócić złą monetę. Zemszczę się i ja dokonam oszustwa! Wszedłem do piekarnio-ciastkarni jak gdyby nigdy nic, rutynowy zakup, grzebień jagodowy i sok z pomarańczy, nerwowo składam banknot w połówkę, i trzymam go kurczowo w kieszeni, gotowy do akcji. Kolejka się przesuwa, na kasie stoją młode i niedoświadczone dziewczyny, ha, myślę to moja szansa. Nagle zza skrzyń z kajzerkami wychyla się Bożena (naklejka na fartuchu), duża blond kobieta, po 50 - tce, świdruje wzrokiem klientów, staje za kasą i zaczyna dyrygować. No to wtopa, nie będzie łatwo, pomyślałem. Nadeszła moja kolej, grzebień jagodowy, rezygnuję z soku, żeby szybciej uciec. Bożena nawet nie patrzy na mnie, niezainteresowana moją lichą posturą, typowa transakcja. Nawet daje jej 40 groszy, żeby łatwiej było wydać. Ona bierze moją dwudziestkę, wydaję resztę, udało się! Opuszczam już po woli miejsce przestępstwa, zadowolony, że jednak też potrafię być jak agent specjalny. Gdy nagle słyszę, STAĆ! Zamurowało mnie, Bożena rozwinęła banknot. Proszę natychmiast zwrócić resztę, nie mogę przyjąć tego banknotu, słyszę komendę. Czuję się jak więzień przyłapany na kradzieży chleba. Psy szczekają. Kolejka czeka, milcząca gawiedź czeka na słodycze i przemoc. Ale nie daje im tej satysfakcji, znowu zabieram moją dwudziestkę i płacę kartą. Tryumfująca Bożena z politowaniem daje mi paragon. Wychodzę, jestem sam. Ja i mój feralny banknot, wiem, że jesteśmy już na siebie skazani, ale zaakceptowałem go i nawet polubiłem. Ma wyrwane numery więc nikt go nie zechce. Siedzimy więc tak razem od rana, pijemy kawę, opowiadając sobie jeszcze raz całą historię i obracając wszystko w żart. Koniec, końców była to jednak klawa historia!

#pasta #heheszki #zalesie
Pobierz aerosheff - Wczoraj pani w pewnym kiosku w pewnej dzielnicy (skrót dla kumatych SK), ...
źródło: comment_kuUWvvLBkWOCS4JolNBEva6WZy7uiII7.jpg
  • 6